[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Palce jej nógpodwinęły się w pantoflach.- Pomyślałem sobie, że może chciałabyś mi coś powiedzieć - ciągnął.Zmarszczyła brwi, zdziwiona.- Nie.Ja.nie wiem, co masz na myśli.- Daj spokój, na pewno się domyślasz.Czyż to nie jest prawdziwy powód całej tej twojej niewinnej wstydliwości? Tych niespodziewanych napadów zdenerwowania, które odczuwałaś przezcały dzień?Na te słowa panika rozpaczliwie ścisnęła jej serce.Boże drogi, więc on jednak wiedział.Ale jakim cudem? I od jak dawna?A skoro wiedział, dlaczego czekał? Po co ta gra, udawanie, że pojął ją za żonę? Skąd ta intymność między nimi w tej chwili?Czyżby postanowił zemścić się na niej tej nocy? Wymierzyćjej jakąś fizyczną karę? Czy może - wielkie nieba, cóż za myśl -postanowił zadrwić z niej, a potem posiąść ją zamiast siostry?A rano porzucić, by odesłano ją do domu we wstydzie i hańbie?Adrian nie wydawał się zdolny do zrealizowania tak haniebnegoplanu, choćby był nie wiadomo jak zagniewany.Gdyby miał całkowitą pewność, kim ona jest, to czy nie powiedziałby jej tego wprost,w oczy, zamiast bawić się w podchody niczym wielki kot igrający46z myszką? Może nie był pewien prawdziwości swych podejrzeń i poprostu czekał, aż ona z własnej woli przyzna się do winy.Ujął w dłoń podbródek Violet i dotknął wargami jej ustw delikatnym, a zarazem władczym pocałunku.Jęknęła cichoi nie chcąc stracić równowagi, chwyciła kurczowo jego nadgarstek, solidny i mocny pod jej dłonią.Kiedy przerwał pocałunek, odsunął usta jedynie na tyle,by móc przemówić; jego oddech owiał słodkim ciepłem twarzdziewczyny.Wbił wzrok w jej oczy.- Lepiej bądz szczera - ostrzegł jedwabistym, cichym głosem.-Jestem skłonny wybaczyć ci wszelkie wykroczenia w przeszłości pod warunkiem, że mi je teraz wyznasz.- W-wykroczenia? - Otworzyła szeroko oczy.- Nie próbuj mi wmawiać, że jesteś nietknięta.Słyszałemplotki, niepokojące plotki, a dziś w nocy i tak dowiem się prawdy, moja pani.Dowiem się jej niezależnie od tego, czy wyjdzieona z twoich ślicznych ust, czy też będę musiał poczekać i samsię przekonać, kiedy zabiorę cię do łoża.Wolałbym jednak usłyszeć ją od ciebie.Omal nie zemdlała, taką poczuła ulgę.On myślał, że nie byładziewicą - czy raczej, że nie była nią Jeannette.Wciąż nie domyślał się, z kim naprawdę ma do czynienia.Chwilowo jej sekretpozostawał bezpieczny.Jednak to uczucie ulgi było krótkotrwałe.Jego dłoń zsunęłasię niżej, delikatnie otoczyła jej szyję, kciuk musnął obojczyk.- Powiedz mi - powtórzył tonem nieznoszącym sprzeciwu.- N-naprawdę, Wasza Książęca Mość, nie mam nic do powiedzenia.Nie było żadnych wykroczeń, cokolwiek słyszałeś.-W każdym razie ona, Violet, nie popełniła żadnych.Nie wierzył jej.Wyczytała to w jego oczach.- Nie było nikogo - zaczęła, próbując przybrać pozę urażonej dumy, jak uczyniłaby Jeannette.- Niewiem, kto mógł rozpowszechniać takie kłamstwa na mój temat.I nie wiem, jak mogłeś uwierzyć w tak oczywistą nieprawdę.Uniósł brew.47- Więc zamierzasz ciągnąć tę grę? Upierać się przy swojej panieńskiej czystości?Wytrzymała jego atak, opanowała strach.- Tak.- Nie sądz, że zdołasz mnie omamić sztuczkami - odparłz groznym marsem na czole.- Nic z nich nie będzie, bo wiem,co zrobiłaś.Masz ostatnią szansę.Obiecuję, że nie będę się gniewał, jeśli tylko postarasz się być szczera.Violet wyprostowała ramiona, choć raczej miała ochotę wymknąć się stąd chyłkiem.- Powiedziałam prawdę.Przysięgam ci, Wasza KsiążęcaMość, że nie było nikogo innego.Nie dotknął mnie dotąd żadenmężczyzna.Jego spojrzenie stwardniało.- Dobrze.Widzę, że będę musiał się uciec do bardziej bezpośrednich metod.Zacznijmy więc
[ Pobierz całość w formacie PDF ]