[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Spojrzała przez zimne okno na światła miasta, zniekształcone przez deszcz. Alemówię ci: nigdy nie przypuszczałyśmy, że to potrwa dłużej niż tydzień.Stefania czuła, że musi się wyrwać na kilkadni, żeby pomyśleć o problemach związanych z Cliffem i z tobą, o kłopotach finansowych, o posadzie w Stamford. Czy przekazała ci wszystkie intymne szczegóły naszego życia? Oczywiście, że nie.Nie wchodziła w szczegóły.Ale widziałam, że potrzeba jej wytchnienia, i ze mną było tosamo.Moja sytuacja też była napięta, były problemy, które musiałam przemyśleć.Więc wpadłyśmy na pomysł, żekażda z nas spędzi tydzień, prowadząc życie drugiej. Kto wpadł na ten pomysł? Ja odparła prędko.Za prędko. Kłamiesz.To był jej pomysł, prawda? Nie pamiętam.Co to za różnica, czyj? Czy nie możesz chociaż raz z tego cuchnącego bagna wydobyć prostej prawdy? To był pomysł Stefanii.Ale ja się zgodziłam. Zamienić się na miejsca.I co dalej?452 Myślałyśmy, że spojrzymy na swoje życie pod innym kątem, lepiej zrozumiemy same siebie gdzie jesteśmyi czego pragniemy.A potem wrócimy na swoje miejsca.Nikt by nic nie zauważył.Powiedziałam Stefanii, że niebędę z tobą spać, a ona stwierdziła, że to zdarza się tak rzadko.Jego twarz pociemniała, a przy ustach utworzyły się głębokie, surowe linie. Ale to robiłaś, prawda? I, na Boga, niezła w tym byłaś! To był piękny popis aktorski.Przyciągnąłem nas nawetz powrotem do tego samego hotelu, przeklęty romantyczny głupiec.Miałaś pyszną zabawę, prawda? Noc po nocy,a ja w to wszystko wierzyłem, dałem się nabrać. To nie było udawanie! Czy nie rozumiesz? Garth, proszę, spróbuj to zrozumieć.Z a k o c h a ł a m s i ę wt o b i e.Nie chciałam tego, broniłam się przed tym, ale kochałam cię, zanim w ogóle sama się sobie do tegoprzyznałam.A gdy to sobie uświadomiłam, chciałam od razu wracać do Londynu, ale Stefania pragnęła pojechaćna.ale moja ręka jeszcze się nie zagoiła i bałyśmy się, że jak się zamienimy, mógłbyś odkryć. Gdzie chciała pojechać Stefania? Chciała wrócić do ciebie, do domu.Ale dopóki moja ręka. Gdzie chciała pojechać przed powrotem do domu, do mnie i do dzieci? To nieważne. Niech to diabli, nie traktuj mnie jak dziecka, któremu nie można powiedzieć prawdy.Tak się zachowujesz odpoczątku.Teraz na to trochę za pózno.G d z i e c h c i a ł a p o j e c h a ć ? Na rejs.Bo ja wiele razy pływałam jachtem, a ona nigdy. Z kim? Z grupą znajomych. Innymi słowy, znalazła sobie kogoś innego. Garth, co to za różnica? Ona nie żyje.Kochała ciebie i dzieci i chciała wrócić, zostać z tobą i sprawić, żebywasze małżeństwo stało się dobre, lecz ją zabito.Nic więcej się nie liczy. Nic więcej się nie liczy.Czy to nie wygodne? W ten sposób wytrzymujesz sama ze sobą? Powiem ci, co sięliczy: trzy cholerne miesiące.Trzy miesiące okłamywałaś dwoje dzieci, które cię kochały i ufały ci.Trzy miesiąceokłamywałaś przyjaciół, którzy martwili się o ciebie i pomagali ci, gdy złamałaś tę przeklętą rękę.Przez trzymiesiące kłamstwa mylnie interpretowałem wszystkie twoje postępki i wierzyłem, że usiłujesz naprawić naszemałżeństwo.Trzy miesiące uśmiechów, pocałunków i niesłychanie namiętnego kochania się453w łóżku.Trzy miesiące oszustwa i przyznać trzeba, że świetnie się spisałaś! Gratuluję ci niezwykłego. Przestań, przestań, czy nie rozumiesz? N i e z a w s z e b y ł a m p e w n a , k i m j e s t e m !Zatrzymał się w pól kroku.Na jego twarzy pojawił się wyraz ciekawości ciekawości naukowca, który usłyszałcoś nowego i intrygującego ale uporał się z tym; nawet zrobił obiema rękami ruch, jakby odpychając ciekawość iprzywołując z powrotem swój gniew.Jakby nie wyrzekła ostatnich słów. A jak długo jeszcze zamierzałaś ciągnąć swoje drobne oszustwo? Dopóki nie wyblaknie poczucie nowości?Dopóki dzieci i ja nie zaczniemy ci grać na nerwach? Dopóki nie zdecydujesz, że czas już wrócić do twoichwspaniałych znajomych i rzucić się w wir życia towarzyskiego? To niesprawiedliwe wyszeptała.Odwróciła się do okna i powiedziała głośno: To wszystko się skończyło. Para jej oddechu osiadła mgiełką na szybie.Sabrina patrzyła, jak krążek wilgoci kurczy się i znika. Co to ma znaczyć? Obrócił krzesło i usiadł na nim okrakiem. Odwróć się, do diabła! Patrz na mnie, gdydo mnie mówisz.Cierpienie w jego głosie przeszyło ją jak nożem i poczuła, jak krew z niej odpływa w obliczu jego gniewu ismutku.Kolana się pod nią ugięły.Dowlokła się chwiejnie do kanapy. Wiedziałeś, że mam stąd lecieć do Londynu.Kupiłam bilet dziś po południu, gdy miałeś wykład.Chciałampowiedzieć ci jutro, że nie mogę dłużej z tobą żyć, że nasze małżeństwo. Nie nasze, moja pani! Próbuję ci wytłumaczyć, co miałam zamiar powiedzieć.Ze straciłam nadzieję na poprawę naszego małżeństwai chcę na stałe zamieszkać w Londynie. Po całym tym znakomicie udawanym kochaniu się w łóżku i poza łóżkiem, po załatwieniu Rity McMillan, potak wspaniale odgrywanych scenach z życia rodziny. Głos mu odmówił posłuszeństwa i musiał na chwilęprzerwać. Po tym wszystkim ciągnął ochryple po przedłużaniu tej szopki, jakbyśmy naprawdę bylimałżeństwem, miałaś zamiar oznajmić, że to nie ma sensu.Jej dłonie były zimne i zesztywniałe.Skrzyżowała ramiona i wsunęła dłonie pod pachy. Nigdy niczego nie udawałam ani nie odgrywałam przed tobą, Penny i Cliffem.Nie było w tym żadnej szopki.Kocham was wszystkich tak bardzo, że to aż boli.Ale to się skończyło. Jej głos stał się silniejszy. Po pogrzebiewróciłam po to, żeby skończyć z tym oszustwem.Chciałam potem wyznać prawdę rodzicom i wrócić do Londynu.Ale przyjechałeś na lotnisko z dziećmi i nie mogłam przy nich powiedzieć prawdy, a pózniej, w domu, zobaczyłamlist i wiedziałam, że muszę zostać, żeby ci pomóc.454 Nie prosiłem cię o pomoc.Ani jej chciałem, ani potrzebowałem. Właśnie że tak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]