[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiem, że mojamatka i ojciec powitaliby Margo serdecznie, więc i jato czynię.37- Rozumiem - Peter oparł dłonie o biurko.- Tej sztuczki nie próbowałaś już od pewnegoczasu.A więc ja mieszkam w domu Templetonów, pracuję w koncernie Templetonów isypiam ze spadkobierczynią Templetonów.O ile raczysz wrócić na noc do domu, pomyślała Laura, ale ugryzła się w język.- Wszystko, co mam, zawdzięczam szczodrobliwości Templetonów.- To nieprawdą Peterze.Jesteś człowiekiem sukcesu, doświadczonym, znakomitymhotelarzem.Nie ma powodu, by rozmowę na temat Margo zamieniać w awanturę.Unikając tego tematu, znalazł inny argument- Lauro, czy nie obawiasz się, że kobieta o jej reputacji znajdzie się w pobliżu twoich dzieci?Z pewnością plotki dotrą i do ich uszu, a Allison jest na tyle duża, że część z nich zrozumie.Na policzkach Laury pojawił się rumieniec i zniknął po krótkiej chwili- Margo jest matką chrzestną Ali i moją najdawniejszą przyjaciółką Peterze.Jak długo żyję,będzie serdecznie witana w Templeton House.- Wyprostowała się i spojrzała mężowi prostow oczy.- Mówiąc językiem zrozumiałym dla ciebie, te warunki nie podlegają negocjacjom.Kolacja jest o wpół do ósmej, jeśli zamierzasz przyjechać.Wyszła z gabinetu, z trudem powstrzymując się, by nie trzasnąć drzwiami.Teraz, będąc sama w pokoju, walczyła z powracającą falą gniewu.Nigdy nie potrafiła sięwyładować - pózniej zawsze czuła się głupio i miała wyrzuty sumienia.Tak więc trzeba sięuspokoić i przybrać kłamliwie pogodny wyraz twarzy, do którego już przywykła.I koniecznienależy pamiętać, że Margo bardzo jej potrzebuje.Niestety, coraz boleśniej przekonywała się,że mężowi już nie jest potrzebna.- Czy mogę wziąć twoje perfumy, ciociu Margo? Te w ślicznej złotej buteleczce.Mogę?Margo spojrzała na pełną nadziei buzię Kayli.Gdyby komuś były potrzebne dzieci dozagrania aniołków w filmie, pomyślała ta mała o szarych oczach i uroczych dołeczkach wpoliczkach dostałaby rolę nie kiwnąwszy nawet palcem.- Ale tylko troszeczkę.- Wyjęła zatyczkę i lekko przesunęła nią za uszami dziewczynki.-Zapach nie powinien być zbyt natarczywy.- Dlaczego?- Bo tajemniczość zaostrza apetyt.- Jak przyprawy do zupy?Ali, starsza od Kayli o trzy łatą prychnęła pogardliwie, ale Margo wzięła małą na kolana iprzytuliła ją do siebie.- W pewnym sensie masz rację.Też chcesz kropelkę, Ali?38Ali, mimo że zachłannie wpatrywała się we wszystkie fascynujące buteleczki i pudełka natoaletce, starała się być nonszalancka.- Może odrobinę, ale czegoś innego niż ona.- To znajdziemy coś innego.Coś.- Margo, bawiąc się świetnie, przebierała weflakonikach:.- coś śmiałego i agresywnego.- Tylko niezbyt natarczywego - wtrąciła Kayla.- Bardzo słusznie.Proszę uprzejmie.- Margo bez mrugnięcia okiem poświęciła kropelkęperfum po dwieście dolarów za trzy gramy; był to nowy zapach Bella Donny, o nazwie Tigre.W swoim mediolańskim apartamencie miała pewnie ze dwadzieścia takichflakoników z dmuchanego szkła.- Zaczynasz dorastać - skarciła Ali żartem, pociągając ją zazłote, sięgające ramion kędziory.- Mogłabym już przekłuć sobie uszy, ale tata mi nie pozwala.- Mężczyzni nie rozumieją takich rzeczy.- Ponieważ Margo je rozumiała doskonale,pogładziła Ali po policzku, poprawiając jednocześnie Kaylę, usadowioną na kolanach.-Przywilejem kobiety jest podkreślać swoją urodę - powiedziała uśmiechając się przekornie wlustrze do dziewczynki i dalej pracowała nad makijażem.- Mamusia pewnie go przekona.- Mamusia do niczego nie może już taty przekonać.Nie słucha jej.- Jest bardzo zajęty - oświadczyła poważnie Kayla - musi pracować i pracować, żebyśmyznalezli pozycję.- %7łebyśmy nie stracili pozycji - poprawiła ją Ali i wzniosła oczy do nieba.Kayla nic nierozumie, stwierdziła w duchu.Mama czasem rozumie, a cioci Kate zawsze można wszystkopowiedzieć, dodała w myślach, z nadzieją że może wreszcie ta śliczną tajemnicza ciociaMargo będzie potrafiła ją zrozumieć.- Ciociu Margo, zostaniesz z nami teraz, po tych wszystkich złych rzeczach, które ci sięprzydarzyły?- Nie wiem.- Margo nieco za gwałtownie odstawiła szminkę.- Cieszę się, że wróciłaś do domu.- Ramionka Ali otoczyły jej szyję.- Ja też.- Znowu odezwały się stargane nerwy Margo.Wstała złapała dziewczynki za ręce ipowiedziała: - Zejdzmy na dół, zobaczymy, czy znajdzie się coś dobrego do zjedzenia przedkolacją.- W pokoju dziennym będą podane przekąski - oświadczyła Ali z godnością i zachichotała: -Rzadko nam się zdarza jeść kolację z przekąskami.Zawsze nas kładą wcześniej spać.- Trzymaj się mnie, mała - odparła Margo i zatrzymała się na szczycie schodów.- Słuchajcie,zróbmy odpowiednie wejście: podbródki w górę, oczy znudzone, brzuchy wciągnięte, palcedelikatnie suną po poręczy.39Była już prawie na dole, gdy zauważyła że u podnóża schodów czeka matka.Ann z poważnąminą powiedziała- Ach, Lady Allison i Lady Kaylo, jesteśmy zaszczyceni, że zechciałyście przyłączyć się donas dziś wieczór.Przekąski podano w pokoju dziennym.Ali królewskim gestem pochyliła główkę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]