[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mam wam tysiąc rzeczy do opowiedzenia.— Tak? — zapytał Elmo i spojrzał znacząco na ścieżkę, którą przybyliśmy.— Ludzie, którzy ze mną wyruszyli, nie wrócili?— Nie wiem.Ścigała nas połowa Schwytanych.Rozdzieliliśmy się, a potem nie mogłem ich znaleźć.Ale nie słyszałem, żeby zostali pojmani.Chodźmy na dół.Muszę zobaczyć się z Pupilką.Mam niesamowite wieści.I dajcie mi coś do jedzenia.Cały czas jedliśmy własnoręcznie przygotowane posiłki, a ona jest gorszym kucharzem ode mnie.— Niesamowite — powiedział Elmo i poklepał mnie po plecach.— I przeżyłeś?— Jestem przecież starym puchaczem, Elmo.Powinieneś o tym wiedzieć.Do licha, człowieku, ja.— Zdałem sobie sprawę, że gadam, jak katarynka.Pokiwałem głową i uśmiechnąłem się.— Witaj w domu, Konowale — zamigał palcami Milczek.— Witaj w domu.— Chodź — powiedziałem do Pani, gdy ruszyliśmy ku wejściu do dziury i wziąłem ją za rękę.— Jest tam ciemno jak w kopalni, więc trochę potrwa, zanim twoje oczy przywykną do ciemności.I uodpornij się na zapach.Bogowie, ale smród! Udusić się można.Ochłonąłem z podniecenia i przywdziałem maskę obojętności.Milczek prowadził prosto do sali konferencyjnej.Elmo oddalił się, by załatwić nam coś do jedzenia.Kiedy weszliśmy, uświadomiłem sobie, że wciąż trzymam dłoń Pani.Uśmiechnęła się do mnie półgębkiem, co wyraźnie świadczyło o jej zdenerwowaniu.Musiała się czuć jak w paszczy lwa.Mocniej więc ścisnąłem jej dłoń.Pupilka źle wyglądała.Podobnie jak Porucznik.Spośród tuzina pozostałych znałem tylko kilku.Musieli dołączyć po tym, jak imperialiści ewakuowali mieszkańców obrzeży Równiny.Pupilka ściskała mnie tak długo, że zacząłem się denerwować.Ani ona, ani ja nie byliśmy drażliwymi ludźmi.Wreszcie uwolniła mnie z objęć i obrzuciła Panią zazdrosnym spojrzeniem.Westchnąłem.— To jest Ardath.Pomoże mi tłumaczyć.Dobrze zna stare języki.Pupilka skinęła głową, nie pytając o nic.Tak bardzo mi ufała.Wreszcie przynieśli jedzenie.Elmo ustawił stół i krzesła.Zasiedliśmy tylko on, ja, Porucznik, Milczek i Pani.Ją też najchętniej by odesłał, ale nie był pewien, co mnie z nią łączy.Jedliśmy, a kiedy ręce i usta miałem wolne, opowiadałem im moje dzieje.Było kilka trudnych momentów, szczególnie gdy powiedziałem Pupilce, że Kruk żyje.Patrząc wstecz, myślę, że dla mnie było to trudniejsze niż dla niej.Bałem się, że wpadnie w histerię, ale nie zdarzyło się nic podobnego.Najpierw nie chciała mi uwierzyć.Potrafiłem zrozumieć, że zanim zniknął, Kruk był kamieniem węgielnym jej świata emocjonalnego.Nie dopuszczała do siebie myśli, że mógłby nie wtajemniczać jej w swoje największe kłamstwo tylko po to, by wymknąć się do Krainy Kurhanów.Jej zdaniem, to nie miało sensu.Kruk nigdy przedtem nie okłamał jej.Dla mnie również nie miało to sensu.Dlatego uważałem, że wiąże się z nim jakaś tajemnica, której istnienia nikt nie podejrzewał.Moją najlepszą hipotezą było, że Kruk uciekł przed czymś, a nie do czegoś.Zaprzeczenia Pupilki nie miały końca.Nie należała do osób, które odrzucają prawdę tylko dlatego, że jest nieprzyjemna.Znosiła ból dużo lepiej niż przewidywałem, a to mogło oznaczać, że w przeszłości przeżyła wszystko, co najgorsze.Obecny stan Kruka nie wpłynął na emocjonalne zdrowie Pupilki i tak już wynędzniałej po porażce pod Koniem, która była zwiastunem większych klęsk.Zakładała już, że będzie musiała stawić czoła imperialistom bez wsparcia w postaci informacji, po które mnie wysłała.Doprowadziłem wszystkich do rozpaczy, gdy oznajmiłem, że moja misja nie powiodła się.— Wiem z wiarygodnego źródła, że w tych papierach nie ma tego, czego szukamy.Jednak nie mogę być absolutnie pewien, dopóki wraz z Ardath nie przetłumaczymy do końca tych, które mamy tutaj.— Opowiedziałem im wszystko, czego dowiedziałem się z dokumentów Kruka, zanim je straciłem.Nie było to kłamstwo i powinni o tym pamiętać później, kiedy cała prawda wyjdzie na jaw.A to było nieuniknione.Pominąłem tylko kilka szczegółów.Przyznałem się nawet, że zostałem pojmany, przesłuchany i uwięziony.— Więc co tu robisz, do diabła? — zdenerwował się Elmo.— Jak w ogóle wyszedłeś z tego żywy?— Uwolnili nas, Ardath i mnie.Po tej bitwie, którą stoczyliście niedaleko Konia.Chcieli dać wam coś do zrozumienia.A mnie zobowiązano do przekazania następnej wiadomości.— To znaczy?— Gdybyście nie byli ślepi i głupi, zauważylibyście, że przestali was atakować.Pani kazała przerwać wszelkie działania przeciwko Buntownikom.— Dlaczego?— Nie zwracaliście uwagi na to, co dzieje się poza Równiną.Ponieważ Dominator się budzi.— Daj spokój, Konowale.Zakończyliśmy tę sprawę w Jałowcu,— Byłem w Krainie Kurhanów.Widziałem na własne oczy, Poruczniku.Ten drań zamierza wydostać się na wolność.Jednemu z jego potworów już się to udało i prawdopodobnie depcze po piętach Jednookiemu i reszcie.Jestem przekonany, że Dominator jest o krok od uwolnienia się i nie jest już takim półgłówkiem jak w Jałowcu.Ardath — zwróciłem się do Pani.— Pamiętasz moje obliczenia? Straciłem rachubę, jak długo jechaliśmy przez Równinę.Było około dziewięćdziesięciu dni, gdy dotarliśmy do jej granic.— Dojazd tutaj zajął wam osiem dni — powiedział Elmo.Uniosłem brwi.— Menhiry — wyjaśnił.— Oczywiście.A więc osiem dni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]