[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.O tym też mówi Proroctwo."Jego imię skruszy Białą Wieżę, a Aes Sedai uklękną, by myć mu stopy i suszyć je swymi włosami".- Będziecie musiały długo czekać, jeśli się spodziewacie, że umyję stopy jakiemukolwiek mężczyźnie - powiedziała z przekąsem Nynaeve.- Co to ma wspólnego z naszą podróżą i przewozem? Zabieracie nas czy nie?Elayne cała się skurczyła, ale Mistrzyni Żeglugi odpowiedziała równie bezpośrednio.- Dlaczego chcecie płynąć do Tanchico? Nieciekawy to teraz port.Dokowałam tam ubiegłej zimy.Ludzie z wybrzeża tłoczyli się na moim pokładzie w poszukiwaniu możliwości wyjazdu dokądkolwiek.Nie obchodziło ich, dokąd popłyną, byle daleko od Tanchico.Nie sądzę, by sytuacja się poprawiła.- Zawsze tak wypytujesz pasażerów? - spytała Nynaeve.- Zaoferowałam ci dość, byś mogła kupić wieś.Dwie wsie! Wymień swoją cenę, jeśli chcesz więcej.- Nie cenę - syknęła jej do ucha Elayne.- Podarunek!Coine nie dała po sobie poznać, czy czuje się obrażona albo czy w ogóle to usłyszała.- Dlaczego?Nynaeve szarpnęła swój warkocz, ale Elayne położyła jej dłoń na ramieniu.Zdecydowały, że niektóre sekrety zachowają dla siebie, z pewnością jednak dość się już dowiedziały, odkąd usiadły w tej izbie, by móc zmienić wcześniejsze postanowienia.Jest czas na tajemnice i jest czas na prawdę.- Ścigamy Czarne Ajah, Mistrzyni.Uważamy, że w Tanchico jest ich kilka.- Ze spokojem wytrzymała wściekły wzrok Nynaeve.- Musimy je odszukać, bo inaczej mogą skrzywdzić.Smoka Odrodzonego.Coramoora.- Oby Światłość pozwoliła nam dopłynąć bezpiecznie do portu - powiedziała zduszonym głosem Poszukiwaczka Wiatru.Ełayne popatrzyła na nią ze zdziwieniem, odezwała się bowiem po raz pierwszy.Jorin, krzywiąc się i nie patrząc na nikogo, mówiła dalej do Mistrzyni Żeglugi.- Możemy je zabrać, moja siostro.Musimy.Coine pokiwała głową.Elayne wymieniła spojrzenia z Nynaeve i w oczach przyjaciółki zobaczyła odbicie własnych pytań.Dlaczego zdecydowała Poszukiwaczka Wiatru? Dlaczego nie Mistrzyni Żeglugi? To ona była kapitanem, niezależnie od tytułu.Przynajmniej miały zapewniony przewóz."Za ile? - zastanawiała się Elayne.- Za jak duży podarunek?"Pożałowała, że Nynaeve zdradziła, iż mają więcej, niż opiewał ten jeden list kredytowy."A ona mnie oskarża o szafowanie złotem na lewo i prawo".Otworzyły się drzwi i do izby wszedł barczysty, siwowłosy mężczyzna, ubrany w luźne spodnie z zielonego jedwabiu i szeroką szarfę, miętosił w ręku zwój papierów.Każde ucho dekorowały cztery złote kółka, na szyi wisiały trzy ciężkie, złote łańcuchy, w tym jeden z pachnącym puzderkiem.Długa, wypukła blizna na policzku i dwa zakrzywione noże zatknięte za szarfę przydawały mu swoistej grozy.Przymocował sobie za uszami dziwaczną konstrukcję z drutu, która podtrzymywała przed jego oczyma przezroczyste soczewki.Lud Morza wytwarzał, gdzieś na swoich wyspach, najlepsze szkła powiększające, soczewki do skupiania promieni słonecznych i temu podobne, ale takiego przyrządu Elayne nigdy nie widziała.Popatrzył przez soczewki na papiery i zaczął mówić, nie podnosząc wzroku.- Coine, ten dureń chce ze mną wymienić pięćset futer śnieżnego lisa z Kandoru za te trzysta małych beczułek z tytoniem z Dwu Rzek, które zdobyłem w Ebou Dar.Pięćset! Może je odebrać jeszcze przed południem.- Podniósł wzrok i drgnął nerwowo.- Wybacz mi, moja żono.Nie wiedziałem, że masz gości.Oby Światłość towarzyszyła wam wszystkim.- Przed południem, mój mężu - odparła Coine - wypływam w dół rzeki.Przed zmrokiem będę na pełnym morzu.Zesztywniał.- Nadal jestem Mistrzem Cargo, żono, czy może moje miejsce zostało zajęte, kiedy nie widziałem?- Jesteś Mistrzem Cargo, mężu, ale trzeba teraz wstrzymać wszelką wymianę towarów i rozpocząć przygotowania do podróży.Żeglujemy do Tanchico.- Tanchico! - Zmiął papiery w garści i opanował się z najwyższym trudem.- Żono, nie! Powiedziałaś, że następnym portem jest Mayene, a potem Shara, na wschodzie.Dokonywałem już wymian, mając to na uwadze.Shara, Mistrzyni, nie Tarabon.To, co mam w swych ładowniach, nie zda się na wiele w Tanchico.Być może na nic! Czy mogę spytać, czemuż to muszę zaniechać realizacji swoich planów, rujnując tym "Tańczącego po Falach"?Coine zawahała się, a kiedy przemówiła, jej głos nadal brzmiał ceremonialnie.- Jestem Mistrzynią Żeglugi, mój mężu."Tańczący po Falach" żegluje tak, jak ja powiem.Na razie to musi wystarczyć.- Skoro tak mówisz, Mistrzyni Żeglugi – wychrypiał - tak musi być.- Przyłożył dłoń do serca - Elayne miała wrażenie, że Coine się wzdrygnęła - i wyszedł na palcach, sztywny jak maszt.- Muszę mu to wynagrodzić - mruknęła cicho Coine, wpatrując się w drzwi.- Naturalnie nagradzanie go jest przyjemne.Zazwyczaj.Oddał mi honory jak chłopiec pokładowy, siostro
[ Pobierz całość w formacie PDF ]