Home HomeRoberts Nora Marzenia 02 Odnalezione marzeniaRoberts Nora Marzenia 03 Spełnione marzeniaRoberts Nora Marzenia 01 Smiale marzeniaChristopher J. O'Leary, Robert A. Straits, Stephen A. Wandner Job Training Policy In The United States (2004)Stephen King Marzenia i koszmary 2 (2)[1]Erikson Steven Ogrody ksiezycaJames Jones Stad do wiecznosciMoorcock Michael GlorianaeBooks.PL.AutoCad.2005. (3)Ostrzegam czytelnika Carter Dickson
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • radius.htw.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .O tym też mówi Proroctwo."Jego imię skruszy Białą Wieżę, a Aes Sedai uklękną, by myć mu stopy i suszyć je swymi włosami".- Będziecie musiały długo czekać, jeśli się spodziewacie, że umyję stopy jakiemukolwiek mężczyźnie - powiedziała z przekąsem Nynaeve.- Co to ma wspólnego z naszą po­dróżą i przewozem? Zabieracie nas czy nie?Elayne cała się skurczyła, ale Mistrzyni Żeglugi odpowie­działa równie bezpośrednio.- Dlaczego chcecie płynąć do Tanchico? Nieciekawy to teraz port.Dokowałam tam ubiegłej zimy.Ludzie z wybrzeża tłoczyli się na moim pokładzie w poszukiwaniu możliwości wyjazdu dokądkolwiek.Nie obchodziło ich, dokąd popłyną, byle daleko od Tanchico.Nie sądzę, by sytuacja się poprawiła.- Zawsze tak wypytujesz pasażerów? - spytała Nynae­ve.- Zaoferowałam ci dość, byś mogła kupić wieś.Dwie wsie! Wymień swoją cenę, jeśli chcesz więcej.- Nie cenę - syknęła jej do ucha Elayne.- Podarunek!Coine nie dała po sobie poznać, czy czuje się obrażona albo czy w ogóle to usłyszała.- Dlaczego?Nynaeve szarpnęła swój warkocz, ale Elayne położyła jej dłoń na ramieniu.Zdecydowały, że niektóre sekrety zachowają dla siebie, z pewnością jednak dość się już dowiedziały, odkąd usiadły w tej izbie, by móc zmienić wcześniejsze postanowie­nia.Jest czas na tajemnice i jest czas na prawdę.- Ścigamy Czarne Ajah, Mistrzyni.Uważamy, że w Tan­chico jest ich kilka.- Ze spokojem wytrzymała wściekły wzrok Nynaeve.- Musimy je odszukać, bo inaczej mogą skrzywdzić.Smoka Odrodzonego.Coramoora.- Oby Światłość pozwoliła nam dopłynąć bezpiecznie do portu - powiedziała zduszonym głosem Poszukiwaczka Wia­tru.Ełayne popatrzyła na nią ze zdziwieniem, odezwała się bowiem po raz pierwszy.Jorin, krzywiąc się i nie patrząc na nikogo, mówiła dalej do Mistrzyni Żeglugi.- Możemy je zabrać, moja siostro.Musimy.Coine pokiwała głową.Elayne wymieniła spojrzenia z Nynaeve i w oczach przy­jaciółki zobaczyła odbicie własnych pytań.Dlaczego zdecydo­wała Poszukiwaczka Wiatru? Dlaczego nie Mistrzyni Żeglugi? To ona była kapitanem, niezależnie od tytułu.Przynajmniej miały zapewniony przewóz."Za ile? - zastanawiała się Elayne.- Za jak duży po­darunek?"Pożałowała, że Nynaeve zdradziła, iż mają więcej, niż opie­wał ten jeden list kredytowy."A ona mnie oskarża o szafowanie złotem na lewo i prawo".Otworzyły się drzwi i do izby wszedł barczysty, siwowło­sy mężczyzna, ubrany w luźne spodnie z zielonego jedwabiu i szeroką szarfę, miętosił w ręku zwój papierów.Każde ucho dekorowały cztery złote kółka, na szyi wisiały trzy ciężkie, złote łańcuchy, w tym jeden z pachnącym puzderkiem.Długa, wypukła blizna na policzku i dwa zakrzywione noże zatknięte za szarfę przydawały mu swoistej grozy.Przymocował sobie za uszami dziwaczną konstrukcję z drutu, która podtrzymy­wała przed jego oczyma przezroczyste soczewki.Lud Morza wytwarzał, gdzieś na swoich wyspach, najlepsze szkła powię­kszające, soczewki do skupiania promieni słonecznych i temu podobne, ale takiego przyrządu Elayne nigdy nie widziała.Popatrzył przez soczewki na papiery i zaczął mówić, nie pod­nosząc wzroku.- Coine, ten dureń chce ze mną wymienić pięćset futer śnieżnego lisa z Kandoru za te trzysta małych beczułek z tyto­niem z Dwu Rzek, które zdobyłem w Ebou Dar.Pięćset! Może je odebrać jeszcze przed południem.- Podniósł wzrok i drgnął nerwowo.- Wybacz mi, moja żono.Nie wiedziałem, że masz gości.Oby Światłość towarzyszyła wam wszystkim.- Przed południem, mój mężu - odparła Coine - wy­pływam w dół rzeki.Przed zmrokiem będę na pełnym morzu.Zesztywniał.- Nadal jestem Mistrzem Cargo, żono, czy może moje miejsce zostało zajęte, kiedy nie widziałem?- Jesteś Mistrzem Cargo, mężu, ale trzeba teraz wstrzy­mać wszelką wymianę towarów i rozpocząć przygotowania do podróży.Żeglujemy do Tanchico.- Tanchico! - Zmiął papiery w garści i opanował się z najwyższym trudem.- Żono, nie! Powiedziałaś, że nastę­pnym portem jest Mayene, a potem Shara, na wschodzie.Do­konywałem już wymian, mając to na uwadze.Shara, Mistrzyni, nie Tarabon.To, co mam w swych ładowniach, nie zda się na wiele w Tanchico.Być może na nic! Czy mogę spytać, czemuż to muszę zaniechać realizacji swoich planów, rujnując tym "Tańczącego po Falach"?Coine zawahała się, a kiedy przemówiła, jej głos nadal brzmiał ceremonialnie.- Jestem Mistrzynią Żeglugi, mój mężu."Tańczący po Fa­lach" żegluje tak, jak ja powiem.Na razie to musi wystarczyć.- Skoro tak mówisz, Mistrzyni Żeglugi – wychrypiał - tak musi być.- Przyłożył dłoń do serca - Elayne miała wrażenie, że Coine się wzdrygnęła - i wyszedł na palcach, sztywny jak maszt.- Muszę mu to wynagrodzić - mruknęła cicho Coine, wpatrując się w drzwi.- Naturalnie nagradzanie go jest przyjemne.Zazwyczaj.Oddał mi honory jak chłopiec pokła­dowy, siostro [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •