Home HomeChristopher J. O'Leary, Robert A. Straits, Stephen A. Wandner Job Training Policy In The United States (2004)Carter Stephen L. Elm Harbor 01 Władca Ocean ParkClarke Arthur C, Baxter Stephen Swiatlo minionych dniStephen W. Hawking Krotka Historia Czasu (2)Wyndham John Dzien TryfidowDiabel z wiezienia dluznikow Antonia HodgstonLem Stanislaw FiaskoFowler Christopher Siedemdziesiąt siedem zegarówChoderlos De Laclos Niebezpieczne zwiazkiCard Orson Scott Uczen Alvin (2)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Jagger przestrzelił mi nadgarstek.Drugi pocisk drasnął mnie w kark.I wtedy jakimś cudem Jagger ponownie potknął się o stopy Sierżanta i upadł do tyłu.Ponownie wzniósł broń, ale tym razem trafił w sufit.To była jego ostatnia szansa.Kopniakiem wytrąciłem mu z ręki pistolet.Usłyszałem trzask, jaki wydaje pękające mokre drewno.To pękły mu kości.Kopnąłem go w krocze, aż zwinął się w kłębek.I znów go kopnąłem; w tył głowy.Jego stopy zaczęły wybijać o podłogę nieprzytomny rytm.Już wtedy był martwy, ale kopałem go i kopałem, kopałem tak długo, że z głowy została mu i dżem truskawkowy.Nic, po czym można by go rozpoznać, nawet po zębach; po niczym.Kopałem go tak długo, aż w końcu nie miałem już sił, żeby ponownie zamachnąć się nogą, i nie mogłem ruszać paluchami u stóp.Uświadomiłem sobie nagle, że wrzeszczę, choć nikt z wyjątkiem martwych mężczyzn nie mógł mnie usłyszeć.Wytarłem usta i uklękłem obok ciała Jaggera.Jak się okazało, skłamał na temat swojej ćwiartki mapy.Specjalnie mnie to nie zaskoczyło.Nie.W ogóle mnie to nie zaskoczyło.Mój grat stał tam, gdzie go zostawiłem, za rogiem pierwszej przecznicy od domu Keenana, ale teraz majaczyła w tym miejscu tylko wielka zaspa śniegu.Volkswagena Sierżanta porzuciłem półtora kilometra dalej.Miałem nadzieję, że ogrzewanie w moim samochodzie będzie działać.Byłem przemarznięty do szpiku kości.Otworzyłem drzwi i krzywiąc się lekko z bólu, wsiadłem do kabiny.Krew na karku zakrzepła, ale nadgarstek bolał jak licho.Długo kręciłem kluczykiem, zanim silnik zaskoczył.Ogrzewanie działało, a wycieraczka odgarnęła śnieg z przedniej szyby po stronie kierowcy.Jagger kłamał na temat swojej ćwiartki mapy.Nie znalazłem jej w niepozornej (i zapewne skradzionej) hondzie civic, którą przyjechał.Ale w jego portfelu wyszperałem adres i jeśli naprawdę będę potrzebował tego kawałka mapy, mam duże szansę go znaleźć.Ale nie sądzę, żeby do tego doszło.Trzy ćwiartki wystarczą, zwłaszcza że na skrawku Sierżanta widniał znaczek X.Ostrożnie odjechałem od krawężnika.Zamierzałem przez dłuższy czas bardzo na siebie uważać.Sierżant w jednym miał rację: Barney był dupkiem.To, że był jednocześnie moim przyjacielem, nie miało znaczenia.Dług spłaciłem.A tymczasem pojawiło się wiele powodów, żeby bardzo na siebie uważać.Sprawa doktora(The Doctor's Case)Mam wrażenie, że tylko raz tak naprawdę udało mi się rozwiązać zagadkę zbrodni wcześniej, niż zrobił to mój otoczony już niejaką legendą przyjaciel, pan Sherlock Holmes.Mówię “mam wrażenie", ponieważ odkąd wszedłem w dziewiątą dziesiątkę lat mego życia, pamięć zaczęła mnie zawodzić.Teraz, gdy zbliżam się do setki, wszystko całkowicie spowija mgła.Tak więc może udało mi się go wyprzedzić w jakimś innym jeszcze przypadku, ale tego już żadną miarą nie mogę sobie przypomnieć.Wątpię, czy kiedykolwiek zapomnę o tej szczególnej sprawie bez względu na to, jaka pomroka spadnie na mój umysł, zaćmiewając myśli oraz wspomnienia, i dlatego uważam, że zanim Bóg na zawsze wytrąci mi z ręki pióro, muszę tę historię przelać na papier.Tylko Bóg wie, iż nie spowoduje to uszczerbku na honorze Holmesa; on już od czterdziestu lat spoczywa w grobie.A to, jak sądzę, jest wystarczająco długi czas, żeby wolno mi było złamać milczenie.Zwłaszcza iż nawet Lestrade, który często korzystał z usług Holmesa, ale za nim nie przepadał, nigdy nie zająknął się słowem o sprawie lorda Hulla.Zresztą, biorąc pod uwagę okoliczności, trudno byłoby mu to uczynić.Ale gdyby nawet okoliczności te były inne, mocno wątpię, czy komisarz cokolwiek by na ten temat powiedział.On i Holmes często wystawiali siebie nawzajem do wiatru i jestem pewien, że choć Holmes żywił w sercu do policjanta głęboką nienawiść (jakkolwiek nigdy nie przyznał się do tak niskich emocji), to Lestrade odnosił się do mego przyjaciela z osobliwą estymą.Zaczęło się to w deszczowe, ponure popołudnie.Zegar wybił właśnie wpół do drugiej.Holmes siedział przy oknie ze skrzypcami w dłoniach, ale nie grał, tylko w milczeniu wpatrywał się w deszcz.Niekiedy, głównie w czasach, gdy wyszedł już z nałogu kokainowego, kiedy niebo przez tydzień albo dłużej pozostawało uporczywie szare i zachmurzone, popadał w ponury nastrój [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •