[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dlaczego?- To już jego musiałby pan spytać.Tylko czasem niech pan nie próbuje.- Jaki wyrok może dostać? To znaczy, jeśli przyzna się do winy?- Dożywocie, bez możliwości warunkowego zwolnienia, to najlepsze, naco może liczyć.A gdyby chciał procesu w Wirginii? Zapewne skończy się nazastrzyku.Przeraża mnie jej niedbała pewność siebie.- I jest pani pewna, że to zro-bił? Całkowicie pewna?- Nie, mamy tu zwyczaj dokonywać aresztowań na chybił trafił.Szczególnie za morderstwo.Potem staramy się dopasować dowody.Czywłaśnie tego uczą w Ivy League?- Nie chciałem pani obrazić.- On to zrobił, panie Garland.Na pewno.- Dziękuję za.- Muszę lecieć.Proszę pozdrowić ode mnie siostrę.Dzwonię do Mariah, żeby podzielić się z nią swoją ulgą, że zabójstwoFreemana Bishopa nie miało jednak nic wspólnego z Sędzią, lecz gospodyni(nie mylić z au pair ani kucharką) informuje mnie, że moja siostra znówjest w Waszyngtonie.Dzwonię zatem na jej telefon komórkowy i zostawiamwiadomość.Próbuję na Shepard Street i też nikt nie odbiera.Może to i do-brze - zapewne powiedziałaby mi, że to aresztowanie zostało ukartowanejako część spisku.Szukam zatem Addisona w Chicago i ku swojemu zdu-mieniu odnajduję go w jego domu w Lincoln Park.Przekazane przeze mniewieści bardziej go zasmucają niż radują.Szepce coś, czego dokładnie nierozumiem, o hinduskim bogu Warunie, przechodzi do cytatu z Euzebiusza iostrzega mnie, żebym nie czerpał przyjemności z cierpienia innych, nawettych, którzy grzeszą.Kiedy przychodzi moja kolej, żeby się odezwać, zapew-niam go, że wcale z tego nie czerpię przyjemności, ale Addison przerywa mi,że nie ma teraz czasu rozmawiać, bo musi złapać samolot - co zapewne jestkłamstwem.Na podstawie dotychczasowych doświadczeń podejrzewamraczej, że znajduje się w łóżku z kobietą.Może Beth Olin, chociaż w wypad-ku mojego brata dwa tygodnie to byłoby za długo na jedną dziewczynę.- Musimy się spotkać - mruczy tak przekonująco, że niemal wierzę, iżnaprawdę tak sądzi.- Zadzwoń do mnie następnym razem, gdy będziesz naZrodkowym Zachodzie.- Nigdy nie oddzwaniasz.- Jękliwy młodszy brat.- Moi ludzie musieli gdzieś zgubić twoje wiadomości.Przepraszam,Misha.- Moi ludzie.Szkoda, że Kimmer tego nie słyszy.- Słuchaj, jest kilka spraw, o których chciałbym z tobą porozmawiać -nalegam.- Dobrze, dobrze.Posłuchaj, braciszku, teraz się spieszę.Zadzwoniępózniej.Addison rozłącza się - być może jego ludzie przyjechali, żeby go zabraćna lotnisko.Nie zdążyłem mu powiedzieć, że większość wiadomości zosta-wiałem u niego w domu.ROZDZIAA 14Różne rodzaje wolności słowa(I)We wtorek po lunchu spotykam się z uczestnikami prowadzonego przezemnie seminarium na temat Uregulowań prawnych struktur instytucjonal-nych.Podczas tego seminarium zajmujemy się wszystkim, od przepisówdotyczących papierów wartościowych poprzez prawo kanoniczne do zasadwyboru rady studenckiej, jednocześnie próbując ustalić nie to, jak danazasada brzmi, lecz co rzeczywiście oznacza i jaki to ma związek z zadaniemkonkretnej instytucji.W zajęciach tych uczestniczy część najinteligentniej-szych studentów ze szkoły prawniczej i lubię je najbardziej ze wszystkich,które prowadzę.Dzisiaj jesteśmy świadkami zachwycającego, uprzejmegostarcia pomiędzy moimi ulubionymi studentami - błyskotliwą, choć niecozbzikowaną Crystą Smallwood, która nadal stara się obliczyć, kiedy wyginiebiała rasa, oraz równie uzdolnionym Victorem Mendezem, synem kubań-skiego uchodzcy odgrywającego obecnie ważną rolę w szeregach Partii Re-publikańskiej, który zapewne i tak zajmuje pozycję bardziej na lewo niż samVictor.Ja odgrywam rolę sędziego, a Crysta i Victor, siedząc po przeciw-nych stronach stołu seminaryjnego, zmagają się z kwestią, czy molestowa-nie seksualne jest symbolem zawodności instytucji czy człowieka.Kiedyogłaszam, że czas się skończył - gdyż zajęcia trwają do czwartej - przyznajęCryście zwycięstwo na punkty.Uśmiecha się, a kilkanaście osób śmieje się ipoklepuje ją po plecach.Przypominam im, że w przyszłym tygodniu się niezobaczymy, gdyż wyjeżdżam na konferencję do Waszyngtonu, oraz żebyzłożyli u mojej sekretarki wstępne wersje prac semestralnych, zanim wrócę.Jednak wśród studentów tego kalibru nie słychać żadnych narzekań.Naprawdę bywają dni, kiedy uwielbiam uczyć!Radośnie wbiegam po schodach do biura Dorothy Dubćek i zabieram odniej czekające na mnie wiadomości i faksy, po czym zbiegam do swojegoniewielkiego zakątka w szkole prawniczej.Przed gabinetem pozdrawiamwesoło Amy Hefferman, moją sąsiadkę w budynku Oldie która była w szkoleprawniczej jeszcze z moim ojcem.Mruga teraz zmęczonymi oczami i infor-muje mnie, że poszukuje mnie dziekan Lynda, a ja kiwam głową, jakbymnie to cokolwiek obchodziło.W zaciszu własnego pokoju rzucam wszystkona biurko i sprawdzam pocztę głosową.Nic ważnego.Jakiś dziennikarz zpytaniem, o dziwo, o prawo deliktowe, a nie o Sędziego.American Express -znów jestem spózniony z płatnościami.I asystentka Lyndy Wyatt: panidziekan chce ze mną rozmawiać, prawdopodobnie o współzawodnictwieKimmer z Markiem Hadleyem.Nie, dziękuję.Zamiast tego dzwonię doprzedszkola Bentleya, żeby się upewnić, że z nim wszystko w porządku.Irytacja dyrektorki dociera do mnie nawet przez telefon
[ Pobierz całość w formacie PDF ]