Home HomeCharles M. Robinson III The Diaries of John Gregory Bourke. Volume 4, July 3, 1880 May 22,1881 (2009)Jeffrey Schultz Critical Companion To John Steinbeck, A Literary Reference To His Life And Work (2005)John Leguizamo Pimps, Hos, Playa Hatas, and All the Rest of My Hollywood Friends (2006)Marsden John Kroniki Ellie 01 Wojna się skończyła, walka wcišż trwaJohn Marsden Kroniki Ellie 1. Wojna się skończyła, walka wcišż trwaKos Kala, Selby John Moc aloha i wiedza hunyÂśw. Jan Od Krzyża Dzieła'Prawo Turystyczne' R.WalczakGlen Cook Biala Roza (6)J. K. Rowling 4 Harry Potter i Czara Ognia
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Jego biuro próbowało skontaktować się z Adamem pomiędzy piątą a szóstą w poniedziałek po południu, ale Adam siedział wtedy w parku Kramera.Sędzia Slattery zadzwonił do prokuratora stanowego, Steve’a Roxburgha, i o wpół do dziewiątej w gabinecie sędziego odbyło się krótkie spotkanie.Sędzia po raz pierwszy zetknął się ze sprawą, w której wydano wyrok śmierci.Wraz z asystentem studiowali wniosek Adama aż do północy.Gdyby Adam oglądał wiadomości telewizyjne w poniedziałek w nocy, dowiedziałby się o decyzji Sądu Najwyższego stanu Missisipi.Tak się jednak złożyło, że w tym czasie smacznie już spał.O szóstej rano w poniedziałek sięgnął po gazetę z Jackson, z której dowiedział się, że Sąd Najwyższy odrzucił jego prośbę, że sprawa przydzielona została sędziemu Slattery z sądu federalnego i że gubernator i prokurator stanowy zdążyli już odtrąbić kolejne zwycięstwo.Wskoczył do samochodu i pojechał do oddalonego o dwie godziny drogi Jackson.O dziewiątej wszedł do siedziby sądu federalnego na Capitol Street w centrum miasta i spotkał się z Breckiem Jeffersonem, ponurym młodym człowiekiem świeżo po studiach prawniczych, zajmującym stanowisko asystenta w biurze sędziego Slattery.Jefferson wyznaczył Adamowi spotkanie ze swoim przełożonym na godzinę jedenastą.Chociaż Adam przybył do biura Slattery’ego punktualnie o jedenastej, okazało się, że trwa jakieś spotkanie.Pośrodku ogromnego gabinetu Slattery’ego znajdował się mahoniowy stół konferencyjny, długi i szeroki, z ośmioma fotelami z czarnej skóry po bokach.Tron Slattery’ego stał na końcu, niedaleko jego biurka, a przed nim, na stole, leżały stosy dokumentów i notatniki.Na prawo od Slattery’ego siedzieli w dwóch rzędach młodzi, pewni siebie mężczyźni w granatowych garniturach.Ta strona należała do stanu, a jej przywódca, gubernator David McAllister, znajdował się najbliżej Slattery’ego.Prokurator stanowy Steve Roxburgh został usadowiony w środkowej części stołu, najwyraźniej w wyniku przegranej bitwy o teren.Obaj ci wysocy urzędnicy państwowi przybyli na spotkanie w otoczeniu swoich najlepszych asystentów i pomocników i ten szwadron strategów konferował z sędzią na długo przed przybyciem Adama.Breck Jefferson otworzył drzwi, uprzejmie przywitał Adama i zaprosił go do środka.W pomieszczeniu zapanowała nagła cisza, Adam zaś powoli podszedł do stołu.Slattery powstał z wahaniem, po czym przedstawił się Adamowi.Uścisk dłoni był chłodny i przelotny.— Niech pan siada — powiedział sędzia złowróżbnie, wskazując lewą dłonią osiem pustych foteli po stronie wyznaczonej dla obrony.Adam zawahał się, a potem wybrał krzesło naprzeciw Roxburgha.Położył dyplomatkę na stole i usiadł.Cztery skórzane fotele znajdowały się po jego lewej stronie, między nim a Slatterym, trzy zaś po prawej.Adam poczuł się jak włóczęga, który nielegalnie wszedł na teren czyjejś posiadłości.— Zakładam, że zna pan gubernatora i prokuratora generalnego — powiedział Slattery, jakby każdy został osobiście przedstawiony tym dwóm.— Nie — odparł Adam potrząsając lekko głową.— Jestem David McAllister, panie Hall, miło mi pana poznać — wtrącił szybko zawodowo uprzejmy gubernator, błyskając niesamowicie białymi zębami.— Miło mi — odparł Adam prawie nie otwierając ust.— A ja jestem Steve Roxburgh — dodał prokurator stanowy.Adam skinął tylko głową znajomej twarzy po drugiej stronie stołu.Znał ją z gazet.Prokurator przejął inicjatywę.Zaczął mówić i wskazywać kolejne osoby.— To są prawnicy z mojego departamentu apelacji kryminalnych.Kevin Laird, Bart Moody, Morris Henry, Hugh Simms i Joseph Ely.Ci chłopcy zajmują się sprawami wyroków śmierci.— Wszyscy posłusznie pochylali głowy, nie spuszczając jednak z Adama podejrzliwego wzroku.Naliczył razem jedenastu mężczyzn po przeciwległej stronie stołu.McAllister postanowił nie przedstawiać swojego oddziału robotów, z których każdy zdawał się cierpieć na migrenę albo hemoroidy.Wszyscy siedzieli nieruchomo, z obolałymi minami, rozważając najwyraźniej jakieś wielce skomplikowane kwestie prawne.— Mam nadzieję, że zanadto się nie pośpieszyliśmy, panie Hall — powiedział Slattery wkładając na nos okulary do czytania.Miał czterdzieści parę lat i był jednym z młodych prawników wyznaczonych przez Reagana.— Kiedy zamierza pan oficjalnie złożyć swój wniosek w tym sądzie federalnym?— Dzisiaj — odparł Adam nerwowo, wciąż zdumiony błyskawicznym rozwojem wypadków.W drodze do Jackson zdecydował jednak, że negatywna decyzja sądu stanowego jest mimo wszystko korzystna dla niego i dla Sama.Ewentualnej zmiany wyroku należało spodziewać się po sądzie federalnym.— Kiedy stan udzieli odpowiedzi? — zapytał Slattery Roxburgha.— Jutro rano.Zakładając, że będzie identyczny z tym, który został złożony w Sądzie Najwyższym.— Będzie identyczny — potwierdził Adam, a potem odwrócił się do Slattery’ego.— Polecono mi być tutaj o godzinie jedenastej.Dlaczego to spotkanie rozpoczęło się wcześniej?— Ponieważ miałem na to ochotę, panie Hall — odparł lodowato Slattery.— Czy widzi pan w tym coś niewłaściwego?— Tak.Uważam, że powinienem być na nim od początku.— Nie interesuje mnie to.To moje biuro i będę zaczynał spotkania, kiedy tylko chcę.— Tak, ale to ja złożyłem wniosek i to mnie zaproszono, żeby go przedyskutować.Wydaje mi się, że powinienem być obecny na całym spotkaniu.— Nie ufa mi pan, panie Hall? — Slattery pochylał się do przodu, wsparty na łokciach, wyraźnie rozweselony tą wymianą zdań.— Nie ufam nikomu, sir — odparł Adam, patrząc na sędziego.— Próbujemy ułatwić panu pracę, panie Hall.Pańskiemu klientowi nie pozostało zbyt wiele czasu, a ja staram się tylko, żeby wszystko szło gładko.Myślałem, ze będzie pan zadowolony z tempa, w jakim zwołaliśmy to spotkanie.— Tak — przyznał Adam i spojrzał na swój notatnik.Nastąpiła krótka chwila ciszy i napięcie opadło nieco.Slattery sięgnął po kartkę papieru.— Niech pan złoży dzisiaj swój wniosek.Stan udzieli jutro odpowiedzi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •