[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mocując się z wąskimi nogawkami, pomyślała o Greku.Nie miała pojęcia, czego od niej chce, ale mógł stanowić źródło informacji.Może zechce wymienić informacje na temat działania czarnego rynku.To było trudne przedsięwzięcie, ale od czegoś trzeba było zacząć.Wsuwając bluzkę w spodnie, zastanowiła się, czy ów Grek lub ktokolwiek inny zrozumie znaczenie hieroglifów, które poprzedniej nocy próbowała tłumaczyć.Tajemnica Setiego I była znacznie ciekawsza od zaginionego posągu.Od czasu panowania tego starożytnego Egipcjanina minęło trzy tysiące lat.Eryka myślała o zwycięskich kampaniach wojskowych na Środkowym Wschodzie i w Libii, prowadzonych w pierwszym dziesięcioleciu jego panowania.Potężny faraon był także twórcą ogromnego kompleksu świątynnego w Abydos i najwspanialszego grobowca skalnego w Dolinie Królów; wniósł również swój wkład w budowę świątyni w Karnaku.Eryka potrzebowała jednak dokładniejszych informacji.Postanowiła zwrócić się do Muzeum Egipskiego, wykorzystując swe listy polecające.Miałaby zajęcie przed spotkaniem z tajemniczym Grekiem.Inną osobą, od której mogła się czegoś dowiedzieć, był syn Abdula Hamdiego zajmujący się handlem starożytnościami w Luksorze.Eryka była pewna, że to najlepszy pomysł, jaki wpadł jej do głowy.Richard zamówił ogromne śniadanie.Podano je na balkonie tak jak poprzedniego ranka.Pod srebrnymi podgrzewaczami czekały jajka, bekon i świeży, egipski chleb.Papaja z lodem i gorąca kawa.Richard krążył nad stolikiem jak zdenerwowany kelner, poprawiając naczynia i serwetki:- Ach, wasza wysokość, podano do stołu - wykrzyknął z angielskim akcentem.Odsunął krzesło i poprosił Erykę, by usiadła.- Panie mają pierwszeństwo - dodał, podając jej kolejne tacki.Eryka była szczerze wzruszona.Richard nie miał w sobie za grosz dystynkcji Yvona, ale jego zachowanie było niezwykle sympatyczne.Wiedziała, że jest wrażliwy.Wiedziała także, że to, co mu powie, może go urazić.- Czy pamiętasz coś z naszej wczorajszej rozmowy? - zaczęła.- Wszystko - zapewnił, podnosząc widelec.- I zanim zadasz kolejne pytanie, chciałbym coś zasugerować.Powinniśmy natychmiast pomaszerować do ambasady amerykańskiej i wszystko im opowiedzieć.- Richardzie - przerwała mu Eryka, czując, że zmienia temat.- Ambasada amerykańska nie jest w stanie niczego zrobić.Zastanów się.Właściwie nic mi się nie stało.To wszystko zdarzyło się obok mnie.Nie.Nie zamierzam iść do ambasady.- Dobrze - zgodził się.- Jeśli tak uważasz, świetnie.A teraz o innych sprawach, które poruszyłaś.O nas.- Zamilkł i potarł palcem filiżankę.- Przyznaję, nie mylisz się, co do mojej oceny twojej pracy.Ale chcę, abyś coś dla mnie zrobiła.Spędźmy tu, w Egipcie, jeden dzień razem.Na twoich warunkach.Daj mi szansę poznania twojej pracy.- Ależ, Richardzie.- zająknęła się Eryka.Chciała porozmawiać o Yvonie i swoich uczuciach.- Proszę, Eryko.Przyznasz, że o tym nigdy nie rozmawialiśmy.Daj mi trochę czasu.Pomówimy dziś wieczorem, obiecuję.W końcu przebyłem kawał drogi.To powinno coś znaczyć.- Oczywiście, że znaczy - odparła zmęczonym głosem.Taka emocjonalna szarpanina wyczerpywała ją.- Ale taką decyzję powinniśmy podjąć wspólnie.Doceniam twe poświęcenie, ale nadal nie rozumiesz, po co tu jestem.Wydaje mi się, że różnie postrzegamy przyszłość naszego związku.- O tym porozmawiamy - zapewnił Richard - ale nie teraz.Wieczorem.Proszę tylko o miły, wspólny dzień.Chcę zobaczyć cząstkę Egiptu i przekonać się do egiptologii.Chyba zasługuję na trochę uwagi.- Zgoda - mruknęła niechętnie dziewczyna.- Ale dziś wieczorem porozmawiamy.- Uff - sapnął.- Postanowione.Ułóżmy jakiś plan.Chciałbym obejrzeć te maleństwa.Uniósł kawałek tosta i wskazał na majaczącego w oddali Sfinksa i piramidy w Gizie.- Przykro mi - oświadczyła Eryka - lecz dzień został już zaplanowany.Rano jedziemy do Muzeum Egipskiego dowiedzieć się czegoś więcej o Setim I, a po południu wrócimy tam, gdzie zdarzyło się pierwsze morderstwo.Piramidy muszą zaczekać.Eryka próbowała szybko dokończyć śniadanie i wyjść przed nieuniknionym telefonem, lecz nie udało się.Podniosła słuchawkę, gdy Richard zakładał film do Nikona.- Słucham - odezwała się półgłosem.Tak jak się obawiała, dzwonił Yvon.Wiedziała, że nie powinna czuć się winna.W końcu chciała opowiedzieć Richardowi o Francuzie, ale jej nie pozwolił.Yvon był wyraźnie uradowany i ciepło wspominał poprzedni wieczór.Eryka przytakiwała w odpowiednich momentach, ale zdawała sobie sprawę, że brzmi nienaturalnie.- Eryko, czy wszystko w porządku? - zapytał w końcu.- Tak, tak.Czuję się świetnie - zapewniła gorączkowo myśląc, jak zakończyć rozmowę.- Powiedziałabyś mi, gdyby było inaczej? - upewnił się lekko zdenerwowany.- Oczywiście - odparła szybko Eryka.W słuchawce zapadła głucha cisza.Yvon wyczuł, że coś jest nie tak.- Wczoraj wieczorem żałowaliśmy, że nie spędziliśmy razem całego dnia.Co powiesz na dzisiaj? Zabiorę cię w kilka ciekawych miejsc.- Nie, dziękuję.Mam niespodziewanego gościa, który wczoraj w nocy przyleciał ze Stanów.- To nie ma znaczenia - zapewnił Francuz.- Twój gość będzie mile widziany.- Tak się składa, że ten gość to.- Eryka zawahała się.„Mój chłopak” brzmiało tak dziecinnie.- Kochanek? - zapytał niepewnie Yvon.- Mój chłopak - rzuciła, gdyż nic mądrzejszego nie przyszło jej do głowy.Yvon rzucił słuchawkę.- Kobiety - warknął z wściekłością, zaciskając usta.Raoul spojrzał znad tygodnika „Paris Match”, powstrzymując się od uśmiechu.- Amerykańska dziewczyna przysparza ci kłopotów.- Zamknij się - burknął Yvon z nietypową dlań irytacją.Zapalił papierosa i wypuścił na sufit kłęby błękitnego dymu.Pomyślał, że gość Eryki mógł przyjechać bez zapowiedzi.Podejrzewał jednak, że nie wspomniała mu o tym celowo, by go rozdrażnić.Zgasił papierosa i podszedł do balkonu.Nie był przyzwyczajony do tego rodzaju kłopotów z kobietami.Gdy były nieznośne, odchodził.Tak po prostu.Świat pełen był kobiet.Spojrzał w dół na feluki pchane wiatrem na południe.Spokojny widok poprawił mu samopoczucie.- Raoul, chcę, aby znów śledzono Erykę Baron.- W porządku - zgodził się tamten.- Mam na linii Khalifę w hotelu Szeherezada.- Wytłumacz mu, aby był bardziej ostrożny - polecił Yvon.- Nie chcę już niepotrzebnego rozlewu krwi.- Khalifa upiera się, że zastrzelony mężczyzna chodził za nią.- Ten człowiek pracował w Departamencie Zabytków.To niedorzeczne, aby śledził Erykę.- No cóż
[ Pobierz całość w formacie PDF ]