Home HomePaul Thompson, Tonya Cook Dra Zaginione Opowiesci t.3 (2)Cook Glen Slodki srebrny blues (SCAN dalGlen Cook Gorzkie Zlote Serca (3)Glen Cook Gorzkie Zlote Serca (4)Cook Glen Slodki srebrny bluesGlen Cook Gorzkie Zlote Serca (2)cook islands rarotonga v1 m56577569830504030Esslemont Ian Cameron Imperium Malazańskie 02 Powrót Karmazynowej Gwardii 02Niedokonczona gaweda KureckaMichael Grant Gone. Zniknęli. Faza piąta CiemnoÂść
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fantazia.htw.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Mocując się z wąskimi nogawkami, pomyślała o Greku.Nie miała pojęcia, czego od niej chce, ale mógł stanowić źródło informacji.Może zechce wymienić informacje na temat działania czarnego rynku.To było trudne przedsięwzięcie, ale od czegoś trzeba było zacząć.Wsuwając bluzkę w spodnie, zastanowiła się, czy ów Grek lub ktokolwiek inny zrozumie znaczenie hieroglifów, które poprzedniej nocy próbowała tłumaczyć.Tajemnica Setiego I była znacznie ciekawsza od zaginionego posągu.Od czasu panowania tego starożytnego Egipcjanina minęło trzy tysiące lat.Eryka myślała o zwycięskich kampaniach wojskowych na Środkowym Wschodzie i w Libii, prowadzonych w pierwszym dziesięcioleciu jego panowania.Potężny faraon był także twórcą ogromnego kompleksu świątynnego w Abydos i najwspanialszego grobowca skalnego w Dolinie Królów; wniósł również swój wkład w budowę świątyni w Karnaku.Eryka potrzebowała jednak dokładniejszych informacji.Postanowiła zwrócić się do Muzeum Egipskiego, wykorzystując swe listy polecające.Miałaby zajęcie przed spotkaniem z tajemniczym Grekiem.Inną osobą, od której mogła się czegoś dowiedzieć, był syn Abdula Hamdiego zajmujący się handlem starożytnościami w Luksorze.Eryka była pewna, że to najlepszy pomysł, jaki wpadł jej do głowy.Richard zamówił ogromne śniadanie.Podano je na balkonie tak jak poprzedniego ranka.Pod srebrnymi podgrzewaczami czekały jajka, bekon i świeży, egipski chleb.Papaja z lodem i gorąca kawa.Richard krążył nad stolikiem jak zdenerwowany kelner, poprawiając naczynia i serwetki:- Ach, wasza wysokość, podano do stołu - wykrzyknął z angielskim akcentem.Odsunął krzesło i poprosił Erykę, by usiadła.- Panie mają pierwszeństwo - dodał, podając jej kolejne tacki.Eryka była szczerze wzruszona.Richard nie miał w sobie za grosz dystynkcji Yvona, ale jego zachowanie było niezwykle sympatyczne.Wiedziała, że jest wrażliwy.Wiedziała także, że to, co mu powie, może go urazić.- Czy pamiętasz coś z naszej wczorajszej rozmowy? - zaczęła.- Wszystko - zapewnił, podnosząc widelec.- I zanim zadasz kolejne pytanie, chciałbym coś zasugerować.Powinniśmy natychmiast pomaszerować do ambasady amerykańskiej i wszystko im opowiedzieć.- Richardzie - przerwała mu Eryka, czując, że zmienia temat.- Ambasada amerykańska nie jest w stanie niczego zrobić.Zastanów się.Właściwie nic mi się nie stało.To wszystko zdarzyło się obok mnie.Nie.Nie zamierzam iść do ambasady.- Dobrze - zgodził się.- Jeśli tak uważasz, świetnie.A teraz o innych sprawach, które poruszyłaś.O nas.- Zamilkł i potarł palcem filiżankę.- Przyznaję, nie mylisz się, co do mojej oceny twojej pracy.Ale chcę, abyś coś dla mnie zrobiła.Spędźmy tu, w Egipcie, jeden dzień razem.Na twoich warunkach.Daj mi szansę poznania twojej pracy.- Ależ, Richardzie.- zająknęła się Eryka.Chciała porozmawiać o Yvonie i swoich uczuciach.- Proszę, Eryko.Przyznasz, że o tym nigdy nie rozmawialiśmy.Daj mi trochę czasu.Pomówimy dziś wieczorem, obiecuję.W końcu przebyłem kawał drogi.To powinno coś znaczyć.- Oczywiście, że znaczy - odparła zmęczonym głosem.Taka emocjonalna szarpanina wyczerpywała ją.- Ale taką decyzję powinniśmy podjąć wspólnie.Doceniam twe poświęcenie, ale nadal nie rozumiesz, po co tu jestem.Wydaje mi się, że różnie postrzegamy przyszłość naszego związku.- O tym porozmawiamy - zapewnił Richard - ale nie teraz.Wieczorem.Proszę tylko o miły, wspólny dzień.Chcę zobaczyć cząstkę Egiptu i przekonać się do egiptologii.Chyba zasługuję na trochę uwagi.- Zgoda - mruknęła niechętnie dziewczyna.- Ale dziś wieczorem porozmawiamy.- Uff - sapnął.- Postanowione.Ułóżmy jakiś plan.Chciałbym obejrzeć te maleństwa.Uniósł kawałek tosta i wskazał na majaczącego w oddali Sfinksa i piramidy w Gizie.- Przykro mi - oświadczyła Eryka - lecz dzień został już zaplanowany.Rano jedziemy do Muzeum Egipskiego dowiedzieć się czegoś więcej o Setim I, a po południu wrócimy tam, gdzie zdarzyło się pierwsze morderstwo.Piramidy muszą zaczekać.Eryka próbowała szybko dokończyć śniadanie i wyjść przed nieuniknionym telefonem, lecz nie udało się.Podniosła słuchawkę, gdy Richard zakładał film do Nikona.- Słucham - odezwała się półgłosem.Tak jak się obawiała, dzwonił Yvon.Wiedziała, że nie powinna czuć się winna.W końcu chciała opowiedzieć Richardowi o Francuzie, ale jej nie pozwolił.Yvon był wyraźnie uradowany i ciepło wspominał poprzedni wieczór.Eryka przytakiwała w odpowiednich momentach, ale zdawała sobie sprawę, że brzmi nienaturalnie.- Eryko, czy wszystko w porządku? - zapytał w końcu.- Tak, tak.Czuję się świetnie - zapewniła gorączkowo myśląc, jak zakończyć rozmowę.- Powiedziałabyś mi, gdyby było inaczej? - upewnił się lekko zdenerwowany.- Oczywiście - odparła szybko Eryka.W słuchawce zapadła głucha cisza.Yvon wyczuł, że coś jest nie tak.- Wczoraj wieczorem żałowaliśmy, że nie spędziliśmy razem całego dnia.Co powiesz na dzisiaj? Zabiorę cię w kilka ciekawych miejsc.- Nie, dziękuję.Mam niespodziewanego gościa, który wczoraj w nocy przyleciał ze Stanów.- To nie ma znaczenia - zapewnił Francuz.- Twój gość będzie mile widziany.- Tak się składa, że ten gość to.- Eryka zawahała się.„Mój chłopak” brzmiało tak dziecinnie.- Kochanek? - zapytał niepewnie Yvon.- Mój chłopak - rzuciła, gdyż nic mądrzejszego nie przyszło jej do głowy.Yvon rzucił słuchawkę.- Kobiety - warknął z wściekłością, zaciskając usta.Raoul spojrzał znad tygodnika „Paris Match”, powstrzymując się od uśmiechu.- Amerykańska dziewczyna przysparza ci kłopotów.- Zamknij się - burknął Yvon z nietypową dlań irytacją.Zapalił papierosa i wypuścił na sufit kłęby błękitnego dymu.Pomyślał, że gość Eryki mógł przyjechać bez zapowiedzi.Podejrzewał jednak, że nie wspomniała mu o tym celowo, by go rozdrażnić.Zgasił papierosa i podszedł do balkonu.Nie był przyzwyczajony do tego rodzaju kłopotów z kobietami.Gdy były nieznośne, odchodził.Tak po prostu.Świat pełen był kobiet.Spojrzał w dół na feluki pchane wiatrem na południe.Spokojny widok poprawił mu samopoczucie.- Raoul, chcę, aby znów śledzono Erykę Baron.- W porządku - zgodził się tamten.- Mam na linii Khalifę w hotelu Szeherezada.- Wytłumacz mu, aby był bardziej ostrożny - polecił Yvon.- Nie chcę już niepotrzebnego rozlewu krwi.- Khalifa upiera się, że zastrzelony mężczyzna chodził za nią.- Ten człowiek pracował w Departamencie Zabytków.To niedorzeczne, aby śledził Erykę.- No cóż [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •