Home HomePaul Thompson, Tonya Cook Dra Zaginione Opowiesci t.3 (2)Cook Robin Rok interny by sneercook islands rarotonga v1 m56577569830504030Cook Robin Zabojcza kuracjaCook Robin Dopuszczalne ryzyko (2)Cook Robin Sfinks by sneercook robin toksyna (2)Stephen King ChristineWillocks Tim DwanaÂścioro z ParyżaKennedy Paul Mocarstwa Âświata, narodziny rozkwit upadek
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lolanoir.htw.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Rozwiązałem ten problem, unikając go i prosząc o bezpośredni dostęp do chłopców, a może nawet nędzny podarek w postaci tej kreatury, Skredliego.Kiedy skończyłem, wróciłem na dół, gdzie żywi byli właśnie łatani i próbowali jeść śniadanie.Miałem już tak dość, że nawet nie skomentowałem dania, które mi przynieśli.Wygulgotałem kwartę soku owocowego i zacząłem napychać sobie jamę ustną.Zapytałem:- Saucerhead, skończyłeś już? Chciałbym, żebyś coś dla mnie zrobił.- Kiedy z nim skończyłem, przyparłem Morleya do ściany i namówiłem go, żeby zamienić się rolami z Pokeyem Pigotta.Jeśli go wypuścimy i zaczniemy śledzić, może doprowadzi nas w parę ciekawych miejsc.XXXVIKiedy wróciłem do domu, Amber i Dean byli w kuchni.Wszedłem i padłem na krzesło.Saucerhead uznał mój przykład za tak wzorowy, że zaraz uczynił to samo.Dean i Amber wytrzeszczyli oczy.- Trudna noc, panie Garrett? - zapytał stary.- Można tak powiedzieć, jeśli się nie chce kogoś za bardzo przestraszyć.- Wyglądasz okropnie - mruknęła Amber.- Cokolwiek to było, mam nadzieję, że było warto.- Może.Dorwaliśmy się do ludzi, którzy zabili twojego brata i Amirandę.Obserwowałem ją uważnie.Zareagowała tak, jak się spodziewałem, bez znaków paniki czy poczucia winy.- Masz ich? Co zrobiłeś? Udało ci się czegoś dowiedzieć o okupie?- Mamy ich.Lepiej, żebyś nie wiedziała nic więcej.Nie dowiedziałem się niczego o pieniądzach, ale nie miałem szansy.Wciąż nad tym pracuję.Jak byś sobie poradziła, gdybyś na początek nowego życia dostała tysiąc marek? - Cholernie dobrze.Mam niewielkie potrzeby.Coś kombinujesz, Garrett.Śpiewaj.- Już za długo była z nim - mruknął Dean.- Zaczyna gadać tak jak on.- Ja też cię kocham, Dean.Amber, Domina zaoferowała mi tysiąc marek, jeśli uda mi się znaleźć cię i oddać w jej ręce, zanim twoja matka wróci do domu.Jeśli chcesz tę forsę, zabiorę cię tam około południa, a ten mój przyjaciel pozostanie z tobą tak długo, aż poczujesz się bezpieczna.Spojrzała na mnie przez zmrużone powieki.- Co ci chodzi po głowie, Garrett? - zapytała.Umiała myśleć, kiedy się o to postarała.- Willa Dount.Wie różne rzeczy, których mi nie powie.Nie ma żadnych sankcji, jakimi mógłbym to z niej wydobyć.Mogę jedynie próbować z nią zagrywek i zobaczyć, czy nie zrobi czegoś ciekawego.- A co z okupem, Garrett? Przecież podobno nad tym pracujemy.- Jej oczy pozostały zwężone.- Nie sądzę, aby była szansa, żeby go dostać.A ty? Naprawdę? Kiedy twoja matka jest w domu?- Prawdopodobnie nie.Ale nie zachowujesz się tak, jakbyś chociaż próbował.Saucerhead zajął się śniadaniem, które Dean mu zaoferował.Rozdziawiłem gębę.Wcinał, jakby nie jadł już od tygodni, a przecież dopiero co pochłonął solidne śniadanie u Morleya.Ale cóż, tak się kończy spożywanie króliczej strawy.- Domina zaproponowała ci wczoraj pieniądze? A ty nie rzuciłeś się na nie?- Nie.- Dean nalewał sok jabłkowy.Zdałem sobie sprawę, że jestem wysuszony od czubka głowy aż po odciski.- Daj mi tak z galon.Nie ma to jak dobre napięcie, żeby się wypocić.Saucerhead przytaknął z pełną gębą jedzenia.- To nie chodzi o pieniądze, co, Garrett? - zapytała Amber.Saucerhead czknął.- A tobie co, wieśniaku- Przejrzała cię, Garrett - zachichotał.- Masz rację, dziewuszko.Z Garrettem prawie nigdy nie chodzi o forsę.- Chcesz pogadać, Waldo? Ile chciałbyś na tym zarobić, co? Skwitował imię ponurym spojrzeniem, po czym wzruszył ramionami.- Jest parę spraw, które należałoby uściślić.Amber zorientowała się, że chodzi o coś więcej niż to, o czym mówimy.Skrzywiła się.- Jeśli wy możecie być szlachetni, to ja też.pójdę do domu, ale bądźcie blisko.Dobrze?- Dobrze.- Co teraz chcesz robić?- Uciąć sobie drzemkę.Już zapomniałem, jak to wygląda.- Spać? Jak możesz spać w tym całym zamieszaniu? - Zwyczajnie.Kładę się i zamykam oczy.Jeśli chcesz coś robić i spalić trochę energii, przypomnij sobie wszystko, co wiesz o przyjaciółce Karla, Donni Pell.- Dlaczego? - Ponieważ z każdej strony wygląda na wspólny mianownik wszystkiego, co się wkoło dzieje.Ponieważ bardzo, bardzo chcę ją zobaczyć.Miałem przeczucie, że osoba Donni Pell może wyjaśnić nawet tajemnicze zjawienie się wojska w Dzielnicy Wilkołaków.Domyślałem się, że po wyeliminowaniu z równania Pięknisia i Skredliego ma nawet niewielką szansę pozostać przy życiu na tyle długo, abyśmy mogli ją odnaleźć i wypytać.Miałem nadzieję, że nie dostała nagłego i nietypowego ataku sprytu i nie wyniosła z miasta swojego krętackiego tyłka.XXXVIIOpiłem się sokiem jabłkowym, aż zacząłem bulgotać jak stara manierka, po czym wstałem.- No to cześć.Idę się odłożyć na półkę.Dean, obudź mnie w południe.Zanim sprzedam pannę daPena oprawcom, muszę jeszcze obrobić jedną kryptę.Saucerhead, możesz przespać się w pokoju, którego używa Dean.Dean mruczał i mamrotał pod nosem coś, co brzmiało jak groźba, że odnowi swoje mroczne plany matrymonialne i znajdzie mi żonę pośród swych kuzynek.Zignorowałem go.Jeszcze się nauczy, a ja byłem zbyt zmęczony, żeby z nim walczyć.Dean nie obudził mnie zgodnie z instrukcją.Amber go wyręczyła o pół godziny wcześniej.Krótki odpoczynek nie wystarczył, żeby odnowić moją zdolność oporu.Obawiam się, że uległem.Nie rozczarowałem się Amber.Kiedy wróciłem do kuchni, stwierdziłem, że Dean odnalazł swoją maskę z grymasem.Była równie okropna, jak zawsze.Udawał jednak, że chce być grzeczny, więc nic nie powiedział.Pożarłem kilka kiełbasek i ruszyłem w drogę.Podsłuchałem kilka rozmów wokół domu Kolesia, gdzie kręcili się starsi mężczyźni.Mieli około tuzina teorii na temat tego, co zdarzyło się w Dzielnicy Wilkołaków.Niektóre były równie szalone jak prawda, ale żadna nie była prawdziwa.Zabranie ciała Amirandy było kwestią paru minut.Zapłaciłem, a oni dostarczyli je do bryczki.Zawiozłem ją do domu, a Dean Pomógł mi umieścić ciało w pokoju Truposza.Czyżbyś znalazł sobie nowe hobby, Garrett? Obudził się.A już myślałem, że będę musiał podpalić dom, żeby zwrócić jego uwagę.A może chcesz zmienić zawód?- Od czasu do czasu lubię mieć wokół siebie kogoś, kto nie unosi się gniewem.Dean powiedział mi, że miałeś jakieś przygody.- Tak.A gdybyś nie spał i trochę popracował, miałbym ich znacznie mniej - poinformowałem go o wszystkim.Nareszcie zacząłeś rozumieć, że parę rzeczy dzieje się jednocześnie.Jestem z ciebie dumny, Garrett.Zacząłeś myśleć.Ciekaw byłem, jak długo jeszcze będziesz pomijał fakt kolejnych pojawień się tego typa B runo.Zwłaszcza w świetle faktu, o którym dowiedziałeś się jako pierwszym: że Karl wyszedł z domu, żeby rozejrzeć się w kwestii kradzieży, w której, jak sugerowała ta kobieta Dount, mogła maczać palce inna rodzina z Góry.Domyśliłeś się, że jedno z drugim ma jakiś związek?Oczywiście.- Nie raczyłeś mi o tym wspomnieć.Zacząłeś być ode mnie za bardzo zależny.Powinieneś ćwiczyć trochę swój mózg.- Po to tu jesteś, żebym ja nie musiał się wysilać.My, ludzie, jesteśmy urodzonymi śmierdzącymi leniami.Pamiętasz? Z wrodzoną ambicją i poziomem energii lekko tylko przewyższającym martwego Loghyra.Nie staraj się tak usilnie, żeby mnie zirytować, Garrett.Doskonale sobie z tym poradziłeś za pomocą kolekcji ciał i parady rozgorączkowanych samic.Jeśli masz problem, którego nie potrafisz sam rozwiązać, gadaj.Jeśli nie, zmień miejsce pobytu na takie, gdzie poziom mentalności jest wystarczająco niski, by doceniono twoje dowcipy.- Dobrze, geniuszu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •