[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Chciałapani skazać Sparksa za zabijanie merów na ziemi pozaziemca - za rozlewanie ich krwi, choćstaliście obok i patrzyliście, jak umierają, wyciągając przy tym dłonie i błagając o wodę życia!Chcieliście i mnie skazać za znajomość prawdy - iż karzecie mój świat za własne winy.Tor słuchała tego chciwie, ale Jerusha nie próbowała nawet się jej pozbyć.Zamiastodpowiedzieć, dotknęła tylko zimnymi palcami oznaki Hegemonii na klamrze pasa.Moon długąchwilę przyglądała się jej bardzo uważnie.- Nie ustanawiam praw.Pilnuję ich przestrzegania.- Mówiąc to, pragnęła, by nie musiałatak się tłumaczyć.W oczach Moon ukazało się rozczarowanie, ale nie próbowała rozprawić się z tymargumentem.- Sparks nie jest Starbuckiem! Nie był nim w Lecie i przestanie pełnić jego rolę po odejściuZimy.Arienrhod uczyniła go takim, a on się na zgodził bo.bo jest tak do mnie podobna.- Moonumknęła z oczami.Jerusha poczuła rodzące się współczucie dla nagłego zawstydzenia i zmieszaniadziewczyny.Popatrzyła na wytatuowaną koniczynkę.- To Sparks powiedział mi o spiskuKrólowej.Szedł tutaj, gdy nas złapała; nie obchodziło go, co zrobicie mu albo mnie, jeśli tylkozdołacie ocalić przed śmiercią nasz lud.- Znowu podniosła wzrok.- Jeśli chce odpokutować za ostatnie pięć lat, musi zrobić coś więcej.Zabierze mu to resztężycia.- Wymawiając te słowa, Jerusha poczuła w ustach smak jadu.- Tak bardzo go nienawidzicie? - Skrzywiła się Moon.- Czemu? Co wam zrobił?- Posłuchaj, Moon - wtrąciła się Tor.- Wszyscy w Krwawniku mają powody, bynienawidzić albo Starbucka, albo Sparksa Dawntreadera.Aącznie ze mną.- Musieliście więc dać mu powód, by was znienawidził.Jerusha odwróciła się.- Stokrotnie się nam za to odpłacił.Moon pochyliła się.- Możecie przynajmniej dać mu szansę udowodnienia, że już nie należy do Królowej.Wiewszystko o planie yródła, czy nie mógłby przeciwko niemu zaświadczyć? Wie o yródle i innerzeczy, które mogą się wam przydać.- Na przykład co? - zapytała Jerusha, wbrew sobie czując ciekawość.- Co stało się z poprzednim komendantem policji? Został zatruty, prawda?Jerusha poczuła, jak szeroko otwiera usta.- To zrobił yródło?- Dla Królowej - potwierdziła Moon.- Bogowie.och, bogowie, chciałabym to mieć na taśmie! - A kopię puszczałabym cowieczór, jako kołysankę.- Wystarczy tego, by zdjąć z nas oskarżenia?Jerusha znowu skupiła się na Moon, zobaczyła narastające szybko w jej dziwnych oczachmocne postanowienie; zrozumiała nagle, że przegapiła w tym wszystkim jedno - dziewczyna ciąglewalczy o życie swego ukochanego i swoje.Dobrze wyuczyłaś się zasad cywilizacji.Niechęćzadrgała w jej sercu i zmarła, nim się narodziła.Spojrzała znowu na wytatuowaną koniczynkę.Piekło i diabły, jak długo można nienawidzić jej twarzy, skoro nie mam dowodu, że zasłużyła nanarodzenie się z nią?- Czy mogę przyprowadzić go tutaj? - Moon uniosła się lekko, przewidując poddanie sięJerushy.- To może nie być takie proste.Moon usiadła znowu, napięła ciało.- Dlaczego?- Gdy tylko się dowiedziałam, że Sparks jest Starbuckiem, rozgłosiłam to na całej Ulicy.Letniacy musieli już o tym usłyszeć.- I byłabym hipokrytką, nie wiedząc, że chciałam, by tak sięstało.- Nie pozwolą mu teraz opuścić pałacu.- Myślałam, że jest w nim bezpieczny! Tylko dlatego go zostawiłam! - Moon wykrzyczaławłasną zdradę; spojrzały na nią wszystkie twarze w pokoju.Oczy zapłonęły jej nagle, zmieniły sięw przejrzyste okna.Jerusha odsunęła się, uciekając przed skażeniem.- Nie, nie! - dłonie Moonzacisnęły się w pięści.- Nie możecie go wykorzystać i pozwolić, by umarł.Wszystko to zrobiłamdla niego - wiecie, że tylko dlatego tu przyszłam.Nie dla was, nie dla Zmiany.nic mnie nieobchodzi, jeśli przyczyni się do jego śmierci! - Zabrzmiała w tym grozba.- Sparks nie może jutroumrzeć.- Ktoś musi - powiedziała niepewnie Jerusha, starając się zawrócić dziewczynę dorzeczywistego świata.- Wiem, sybillo, że jest twoim kochankiem, ale Zmiana jest ważniejsza odpragnień czy potrzeb kogokolwiek.Obrzędy Zmiany są święte; jeśli Matka Morza nie dostanieswego małżonka, tłumy, które przyjdą na to popatrzeć, odpłacą się piekłem.Starbuck musi umrzeć.- Starbuck musi umrzeć.- Powtórzyła Moon, wstając powoli.- Wiem, wiem, że musi.-Podniosła dłoń do twarzy wykręconej bólem, jakby walczyła z jakimś przymusem.- Ale nieSparks! Pani komendant - zwróciła się do niej z udręczoną ciągle twarzą.- Czy pomoże mi paniodnalezć pierwszego sekretarza Sirusa? Obiecał mi - uśmiechnęła się nagle niemal sardonicznie -że jeśli będzie mógł coś zrobić dla swego syna, uczyni to.I tak się stanie.- Mogę się z nim połączyć - potwierdziła Jerusha.- Chcę się jednak dowiedzieć po co.- Muszę.wpierw się z kimś zobaczyć.- Moon spuściła wzrok, wyraznie zachwiało się jejzdecydowanie.- Potem się do pani zgłoszę, a pani do niego zadzwoni.Persefono, gdzie teraz jestHerne?Tor uniosła brwi.- Chyba w kasynie.Na wszystkich bogów - mruknęła z pewnym zdziwieniem - chybawreszcie coś zrozumiałam z tej rozmowy.- Uśmiechnęła się porozumiewawczo do Jerushy.-Umieracie z tęsknoty, Sina.47Jerusha leżała na niskiej kanapie w swym obskurnym mieszkaniu, zwieszała jedną nogę,łącząc się przez nią z podłogą, bo inaczej podskoczyłabym do sufitu.Uśmiechała się, obserwującpod powiekami przesuwające się obrazy wydarzeń dnia; jednym uchem nasłuchiwaładobiegających z ulicy odgłosów hałaśliwego świętowania, łudząc się, że to na jej cześć.U diabła,przynajmniej połowa z nich zawdzięcza mi życie.Trochę bardziej rozluzniła klamrę spinającątunikę munduru.Po raz pierwszy nie zdjęła jej natychmiast po powrocie do domu.po razpierwszy czuła się dobrze jako Sina i komendant policji.Usłyszała, jak Moon Dawntreader jęczy i wzdycha przez sen w jednym z ciemnych pokoi.Dziewczyna musi być bardzo zmęczona, lecz mimo to nie odpoczywa tu dobrze.Jerusha nie spaławcale, a gdzieś poza zatrzymującymi czas murami miasta rodził się już nowy dzień.Ale tonieważne, za kilka dni na zawsze opuści to miejsce.Po raz pierwszy nie przetrawiała w kółkominionego dnia ani nie przewidywała, co przyniesie nowy.W swym urządzeniu rejestrującymznalazła prośbę - nie żądanie, a prośbę - o spotkanie z głównym sędzią i członkami Rady.Pozapobieżeniu spisku Arienrhod i złapaniu C'sunha, po sprawieniu, że dla yródła na każdej planeciejest za gorąco.po tym wszystkim jej czarno-sina kartoteka nabrała nowych barw i wyglądadobrze, podobnie jak ona sama.Czemu więc pozwala przestępcy spać w pokoju gościnnym? Na Bękarta Sternika,dziewczyna nie jest bardziej od niej samej czegokolwiek winna.Podobnie jak i nie jest królowąArienrhod.A co kogo może obchodzić, że Moon zle myśli o Hegemonii? Gundhalinu ma rację - poodejściu pozaziemców, w jaki sposób będzie mogła jej zaszkodzić? I choć nie chciała przyznawaćsię nawet przed sobą, ciągle, jak wrzód, dręczyło ją wspomnienie merów i słów dziewczyny owinie ł karze.Bo były prawdziwe - są, i nie zdoła nigdy zaprzeczyć ani im, ani obłudzie rządu,któremu służy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]