Home HomeHearne Kevin Kroniki Żelaznego Druida Tom 6 Kronika Wykrakanej ŒmierciKS. DR PROF. MICHAŁ SOPOĆKO MIŁOSIERDZIE BOGA W DZIEŁACH JEGO TOM IVMoorcock Michael Kronika Czarnego Miecza Sagi o Elryku Tom VIIMoorcock Michael Zeglarz Morz Przeznaczenia Sagi o Elryku Tom IIIMoorcock Michael Zeglarz Morz Sagi o Elryku Tom III (SCAN dalMoorcock Michael Sniace miast Sagi o Elryku Tom IV (SCAN dalMoorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dalWinston S. Churchill Druga Wojna Swiatowa[Tom 3][Księga 2][1995]Daniel Silva Ostatni szpieg HitleraKarol Marks Walki klasowe we Francji
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • radius.htw.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .To straszne, za każdym razem, kiedy zdawało jej się, że cień za nią stoi, czułaciarki przechodzące po plecach.Było to w czerwcu.Kolejna bezsenna noc, jakich ostatnio Tiril miewała corazwięcej.Wydarzyło się coś niezrozumiałego.Przez cały dzień odczuwała jakiś niepokój w ciele, ale nie chciała nic mówićMóriemu, bo był to tylko.no właśnie, niepokój.Teraz leżała na łóżku i wpatrywała się w jasną noc za oknem.Zaczynało jużświtać, jeszcze co prawda było bardzo wcześnie, zaledwie przed kilkoma godzi-nami się ściemniło, ale przecież czerwiec to cudowny czas krótkich nocy.Móri przez cały dzień ciężko pracował, w majątku budowano nową oboręi chciał być z ludzmi.Teraz więc spał głęboko.Czas Tiril jeszcze się nie zbliżał, miała przed sobą co najmniej dwa, może na-wet trzy tygodnie.Więc ten niepokój musiał pochodzić z jakiegoś innego zródła.Kiedy tak patrzyła w okno szeroko otwartymi oczyma, na dworze nagle po-ciemniało.Z wolna, a jednak bardzo szybko, światło zniknęło, zarówno na ze-wnątrz, jak i w pokoju.Czy ja ślepnę?  pomyślała przestraszona.Chciała obudzić Móriego, ale stwierdziła, że nie jest w stanie się poruszyć.Krzyczeć też nie mogła.Ratunku, co się ze mną dzieje, myślała w panice.Co to takiego?Aóżko zaczęło wirować wraz z nią.A może traciła przytomność? Usiłowałazatrzymać na czymś wzrok, ale wszystko spowijały gęste ciemności.O Boże, Móri, ja umieram!Wirowanie ustało.Nagle zobaczyła siebie z pewnej odległości, szła przez jakieś pustkowia.Znaj-dowała się w tym ciele, które szło, a jednocześnie w tym, które leżało na łóżku,było to straszne doznanie, nie byłaby w stanie go wytłumaczyć.%7łeby się nie dać kompletnie przytłoczyć wrażeniom, skupiła się jedynie natym, czego doznawała i co odczuwała Tiril wędrująca samotnie po polach.Wtedyzaczęła widzieć wyrazniej, jakby tajemnicze światło nocy powróciło.Wokół niej rozciągały się bezkresne bagna.Idąc przez nie odczuwała nocnychłód.To znaczy znajdowała się już bardzo daleko na bagiennej przestrzeni, kiedy52 cała ta wizja się zaczynała.Nie odwracaj się, Tiril! Cień!Wszędzie wokół migotały te maleńkie niebieskie światełka.Błędne ogniki,wędrujące ognie czy jak tam lud nazywa takie zjawiska.Wokół rozlegały się też szepty, słabe, niemal niedosłyszalne szepty.Zdawałojej się, że dociera do niej coś jakby  Czekamy.Czekamy.Czy po mokradłach nie błądzą karły ze swoimi latarniami? Nie widziała wy-raznie pełgających płomyków, bo nad ziemią unosiła się mgła.Zwiatełka poru-szały się, strzelały w górę i przygasały.Tiril próbowała podejść do najbliższego.Chciała zobaczyć, co to.O, tam, właśnie przy tej dziurze w ziemi, do której się zbliżała.Wyciągnęłarękę w stronę matowoniebieskiego płomyka.Ziemia usunęła jej się spod nóg i całe widzenie zniknęło.Tiril leżała znowuw swoim łóżku, ale zdawało jej się, że stoi nad tą dziurą w bagiennej ziemi, natym grząskim, zdradliwym gruncie, i uchwyciła się mocno brzegu materaca, żebynie wpaść. Móri, Móri, ja spadam  zdawało jej się, że tak właśnie woła, ale niemogła tego zrobić, bo w pobliżu nikogo nie było, choć wiedziała, że mąż leżyobok niej.Mój Boże, mój Boże, co to jest, myślała zrozpaczona.Co się ze mną dzieje?Jakiś basowy głos narastał do siły grzmotu, dudniło jej w uszach, a ciemnościstawały się coraz głębsze.Coś ciągnęło Tiril w dół, coś niby tańczący, huczą-cy sztorm.Musiała zamknąć oczy, mimo wszystko jednak czuła, że obraca sięw coraz szybszym tempie, zsuwając się wciąż niżej i niżej, jakby ją wsysał jakiśpotężny wir.Nagle wszystko ustało.Po długim, pełnym przerażenia czekaniu odważyła się w końcu otworzyćoczy.Zielonkawe światło rozjaśniało delikatnie sklepienie, pod którym się znajdo-wała.Sklepienie? Gdzie się podziała piękna sypialnia w Theresenhof?Tiril nie rozumiała niczego.Z bardzo daleka docierał do niej głos smutnego męskiego chóru, o którymopowiadał Móri.Pełne żalu modły umarłych czarnoksiężników, proszących o wy-baczenie ich złych postępków.W powietrzu czuło się zapach zbutwiałej ziemi i Zmierci.Znajduję się w krypcie grobowej, pomyślała nieoczekiwanie przytomnie.Aleco ja tu robię?Wiedziała, że nie śpi i że to wszystko nie jest sennym marzeniem.Leżaław łóżku i patrzyła na poruszane wiatrem firanki, kiedy ciemności pochłonęły po-kój i krajobraz za oknem.I to, co teraz przeżywała, to nie był żaden stan przej-ściowy między snem a jawą.53  Gdzie ja jestem?  szepnęła, a w każdym razie próbowała wypowiedziećtakie słowa, lecz głos odmówił jej posłuszeństwa.Nie poznawała tego miejsca, nigdy przedtem tu nie była.To nie były ani kryptygrobowe w Tiersteingram, ani kościół w Holar, ani żadne inne miejsce, w którymkiedyś była.Coś przepłynęło koło niej.Cień.?Nie, zresztą cokolwiek to było, już zniknęło.W miarę jednak jak jej oczy przyzwyczajały się do tego zielonkawego mroku,dostrzegała coraz więcej cieni.I teraz je rozpoznawała. Nidhogg  próbowała wyszeptać.Siadały na krawędzi jej łóżka, bowiem nadal w nim leżała, tylko że Móriegonie było.Tiril bała się jego towarzyszy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •