Home HomeGodwin Peter Gdzie krokodyl zjada słońce. Wspomnienia[3 1]Erikson Steven Wspomnien Cien przeszlosci[3 2]Erikson Steven Wspomnien JasnowidzErich von Daniken Wspomnienia zAlbert Speer Wspomnienia (3)Albert Speer Wspomnienia (2)McLaughlin Brett Building Java Enterprise Applications Volume I ArchitectureŁuszczewska Jadwiga Pamiętnik 1834 1897Hugh Lofting Poczta Doktora DolittlePullman Philip Mroczne materie 03 Bursztynowa luneta
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kava.keep.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Podwojono, a następnie potrojono środki bezpieczeństwa.Wszy­stko to pomagało mi wyrażać w moich raportach przekonanie, że porwanie księcia w obecnych warunkach jest praktycznie niewy­konalne.W dniu wyjazdu księcia znajdowałem się w wieży ambasady nie­mieckiej, obserwując okręt przez szkła polowe.Wydawał się być tak blisko, że można by go dotknąć.Książę i księżna weszli na pokład punktualnie, rozpoznałem także Monctona.Wiele zamie­szania wywołała sprawa ręcznego bagażu.Policja portugalska chciała w swej gorliwości i ten bagaż przeszukać.Wreszcie okręt odpłynął, kierując się w dół szerokiego ujścia rzeki Tag.Powoli wróciłem do swej willi.Rozdział został zamknięty.125Pozostawała tylko sprawa mojego przyjęcia w Berlinie.Jeśli uda mi się przedstawić rzecz całą Hitlerowi osobiście, byłem pewien, że wszystko się dobrze ułoży.Ale gdyby raport miał składać Rib­bentrop, mógłbym się znaleźć w tarapatach.Pozostałą część dnia spędziłem na redagowaniu ostatniego telegramu do Berlina.Następnego dnia, po pożegnaniu się z przyjaciółmi, pojechałem samochodem z Lizbony do Madrytu, a stamtąd odleciałem do Berli­na.Natychmiast po przylocie zgłosiłem się u Ribbentropa.Przyjął mnie dość chłodno, z dystansu, przywitał się zdawkowo.Było wi­doczne, że nie jest ze mnie zadowolony.Rzekł krótko: Proszę o raport.Opanowałem się i mówiłem spokojnie, starając się, aby moja ustna wypowiedź nie odbiegała od raportów pisemnych, jakie przesyłałem z Lizbony.Kiedy skończyłem, patrzył przez chwilę przed siebie, a następnie rzekł swym monotonnym, zmęczonym głosem: Fiihrer przestudiował pana ostatni raport bardzo dokład­nie i prosił, aby panu powiedzieć, że mimo swego rozczarowania wynikami tej misji, zgadza się z decyzją, jaką pan powziął, i wy­raża aprobatę dla pańskiego postępowania.Poczułem niezmierną ulgę, słysząc te słowa.Muszę przyznać, że odczułem wielki szacunek i wdzięczność dla Hitlera.Ribbentrop, działając najwyraźniej w myśl instrukcji Hitlera, zmienił temat rozmowy i przez następne półtorej godziny omawialiśmy w dość pobieżny sposób ogólną sytuację w Hiszpanii i Portugalii.Usiło­wałem przekazać mu zalecenia von Stohrera, ale Ribbentrop przer­wał mi w pół słowa, mówiąc ze złością: Szkoda, że nie wywarł pan większego nacisku na von Stohrera, aby wyrwać go z letargu.Sami wiemy, że sprawa nie jest prosta, ale on tam jest przecież po to, aby tę sytuację zmienić.Starałem się odparować: Zupełnie się z panem zgadzam, panie ministrze, ale naprawdę trudno zmienić postawę człowieka na dro­dze dyskusji i wpłynąć nań psychologicznie, jeżeli oparta jest ona na strukturalnym rozwoju kraju.Ribbentrop nie chciał się z tym poglądem zgodzić i zauważyłem, że stara się przerwać wszelką dyskusję na ten temat.Ribbentrop był bardzo szczególnym typem człowieka.Odnosiłem zawsze wrażenie, że wszystko w nim było wystudiowane i sztucz­ne, bez najmniejszego nawet cienia spontaniczności.Sztywność126zachowania, widoczny wysiłek, jaki sprawiał mu uśmiech, sztucz­ność gestu — to wszystko sprawiało wrażenie, jakby nakładał mas­kę.Nieraz zastanawiałem się, co może się pod tą maską skrywać.Było rzeczą zupełnie niemożliwą poruszyć go lub przekonać dro­gą logicznej argumentacji.Jeżeli usiłowało się to uczynić, miało się wkrótce wrażenie, że Ribbentrop nie słucha mówiącego.Być może wypływało to z jego uczucia niepewności, ze strachu, że nie będzie w stanie obronić swojego stanowiska i własnego punktu widzenia.Byłem przekonany, że nigdy nie byłbym w stanie nawią­zać z tym człowiekiem jakiegokolwiek rzeczywistego kontaktu.Po południu zameldowałem się u Heydricha.Wysłuchał mnie w milczeniu, skinął kilkakrotnie głową, wreszcie rzekł: Dość nieskoor­dynowana sprawa.Proszę, niech pan się nie wiąże zbyt blisko z Rib-bentropem.Wydaje mi się, że nie powinien się pan w ogóle podej­mować tego zadania.Musiał pan chyba wiedzieć, jak się ta akcja zakończy.Przyznaję, że poprowadził pan tę grę dość sprytnie.ROZDZIAŁ IXUcieczka Rudolfa Hessa do Szkocji 10 maja 1941 r.1 wywołała taką konsternację u Hitlera, że chwilowo nie wiedział, jak zareagować na to wydarzenie.Teraz właśnie Martin Bormann, dotychczasowy Reichsleiter partii2, rozpoczął grę, która mu miała z czasem za­pewnić decydującą pozycję w otoczeniu Hitlera.To on właśnie wymyślił teorię, że Hess “zwariował" i namówił Hitlera, aby włą­czyć to określenie do oficjalnego komunikatu wydanego w tej1 Mimo upływu lat i próby wyjaśnienia w czasie Procesu Norymberskiego wszystkich okoliczności lotu Rudolfa Hessa do Anglii wiele spraw z tym zwiążą nych pozostaje nadal niejasnych.Wśród historyków istnieją w dalszym ciągu kon­trowersje, czy wyprawa Hessa była rezultatem wyłącznie jego własnej inicjaty wy, czy też,— jak twierdzą niektórzy — nastąpiła za cichym przyzwoleniem Hi tlera.2 Znowu nieścisłość autora “Wspomnień".Tytuł Reichsleiterów nosili w hitlerowskich Niemczech szefowie centralnych instytucji NSDAP oraz orgam zacji afiliowanych (np.Hitlerjugend), których znaczenie było co najmniej równe ministrom Rzeszy.Martin Bormann w rrraju 1941 r.nie był jeszcze Reichslei127sprawie.Z politycznego punktu widzenia był to błąd niewybaczalny, gdyż ludzie zadawali sobie pytanie, jak to się mogło stać, że Hess zajmował ważne stanowisko zastępcy Hitlera przez tak długi czas,jeżeli wiadomo było, że jest niespełna rozumu.Zarządzenia wykonawcze także wymknęły się Hitlerowi spod kontroli.W swoim żywiole znalazł się nagle Miiller, który bez waha­nia wykorzystywał nieograniczone pełnomocnictwa, jakich mu z tej okazji udzielono.Cały personel Hessa — od szoferów do osobistych adiutantów — został aresztowany.Muller zamknąłby przypuszczal­nie także personel lotniska, a także głównych projektantów Mes-serschmidta, którzy wyprodukowali samolot, na którym uciekł Hess.Chociaż w istocie niewielu ludzi było zamieszanych w tę spra­wę, wiele osób, które by nigdy nie przypuściły, że mogą zostać w nią wplątane, padły ofiarą “zarządzeń wykonawczych".Na przy­kład raporty SD wykazały, że Hess był “cichym zwolennikiem" Rudolfa Steinera i antropozofistów, a więc dokonano szeregu aresz­towań w tych kręgach.Zdecydował się na ucieczkę za radą astrolo­gów, a jak wykazały dalsze dochodzenia SD, w ogóle pozostawał w bliskich kontaktach z astrologami, wróżbitami, mediami itd.W konsekwencji przeprowadzono masowe aresztowania w kręgach mistyków.Ta jego słabość była rzeczywiście znana od dłuższego czasu.Od dnia ucieczki Hessa — oświadczył Himmler — dotychcza-terem, lecz zajmował oficjalnie stanowisko szefa sztabu Rudolfa Hessa, co w praktyce oznaczało kierownictwo sekretariatu zastępcy Hitlera do spraw NSDAP.Karierę na wielką skalę zrobił dopiero po ucieczce swojego szefa do Anglii.Wkrótce potem został szefem Kancelarii Partii (tzn.NSDAP) przy Hitlerze i Reichsleiterem, zaś od 12 kwietnia 1943 r.również osobistym sekre­tarzem Hitlera, jego najbliższym współpracownikiem i jednym z najbardziej wply wowych ludzi w Trzeciej Rzeszy.Po samobójstwie Hitlera l maja 1945 r.opuścił Kancelarię Rzeszy, próbu jąć wydostać się z Berlina i po wojnie nikt już go żywego nie widział.Mimo to, wobec niepewności co do jego losów, został zaocznie skazany na śmierć w Pro­cesie Norymberskim.7 grudnia 1971 r [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •