[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bez niego nieprzyjaciel nie byłby w stanie stawić czoła przeciwnatarciu wojsk niemieckich ani zapewnić sobie niezbędnego zaopatrzenia, obojętnie, w jakim rejonie wybrzeża by wylądował.Budowa ciągłej linii gęsto rozsianych, wzajemnie ubezpieczających się schronów bojowych na długim francuskim, belgijskim i holenderskim wybrzeżu przerastałaby znacznie możliwości niemieckiego przemysłu budowlanego, poza tym nie starczyłoby żołnierzy do obsadzenia takiej ilości stanowisk bojowych.Dlatego też tylko większe porty zostały otoczone wieńcem schronów bojowych, a na odcinkach wybrzeża między nimi zbudowano w dużych odstępach stanowiska obserwacyjne.15 tysięcy mniejszych schronów przeznaczono dla żołnierzy na okres ogniowego przygotowania ataku.Hitler wszak wyobrażał sobie, iż w czasie właściwego ataku żołnierze będą walczyć na otwartej przestrzeni, ponieważ pozostawanie na zabezpieczonym stanowisku osłabiłoby w nich takie niezbędne do walki cechy, jak odwaga i osobista gotowość działania.Te urządzenia obronne zaplanował więc osobiście, łącznie z detalami; projektował nawet, najczęściej w godzinach nocnych, poszczególne rodzaje schronów.Projekty te wykonał precyzyjnie w formie szkicu.Nie wstydząc się samochwalstwa, zwykł podkreślać, że jego projekty w idealny sposób uwzględniają wszystkie potrzeby żołnierza frontowego.Dowódca saperów przyjął je prawie bez zmian i przekazał dalej do realizacji.Do tych zadań zużyliśmy, zaledwie w ciągu dwóch lat pośpiesznego budownictwa, 13302 tysiące metrów sześciennych betonu10 wartości 3,7 miliarda marek, a z produkcji zbrojeniowej zabrano na te cele 1,2 miliona ton stali.Wszystkie te nakłady przepadły w ciągu czternastu dni, licząc od pierwszego lądowania nieprzyjaciela.Sprawiła to jedna genialna myśl techniczna.Jak wiadomo, oddziały inwazyjne przywiozły z sobą własny port, zbudowały też według dokładnych planów na odkrytym wybrzeżu w okolicy Arromanches i Omaha rampy wyładunkowe oraz inne urządzenia, które umożliwiły im zaopatrywanie w amunicję, sprzęt i żywność, a także przerzut posiłków 11.Tym samym całemu planowi obronnemu groziło fiasko.Rommel, którego w końcu 1943 roku Hitler wyznaczył na stanowisko inspektora obrony wybrzeża na Zachodzie, był bardziej przewidujący.W jakiś czas po tej nominacji otrzymał zaproszenie do kwatery głównej w Kętrzynie.Po długiej konferencji Hitler odprowadzał feldmarszałka, towarzysząc mu aż do wyjścia ze schronu, gdzie jako następny czekałem na audiencję.Odniosłem wrażenie, że dyskusja odżyła na nowo, gdy Rommel bez owijania w bawełnę oświadczył: „Musimy zatrzymać nieprzyjaciela już podczas pierwszego lądowania.Schrony bojowe wokół portów nie nadają się do tego.Tylko prymitywne, lecz skuteczne przeszkody i zapory na całym wybrzeżu mogą utrudnić lądowanie do tego stopnia, że nasze kontrakcje zakończą się sukcesem".Rommel wyrażał się zwięźle i zdecydowanie: „Jeśli to się nie uda, inwazja mimo Wału Atlantyckiego powiedzie się.W Trypolisie i Tunisie przeprowadzono ostatnio tak zmasowane bombardowanie, że nawet nasze najlepsze oddziały uległy demoralizacji.Jeżeli nie zdoła pan temu zapobiec, bezskuteczne okażą się wszystkie inne przedsięwzięcia, również zapory".Rommel był uprzejmy, ale zachowywał dystansi unikał, co niemal rzucało się w oczy, zwrotu „mein fuhrer".Zdobył sobie u Hitlera opinię fachowca, stał się w jego oczach swego rodzaju specjalistą w odpieraniu ofensyw na froncie zachodnim.Dlatego też Hitler przyjmował jego krytykę ze spokojem.Na ostatni jednak argument, dotyczący zmasowanych nalotów lotniczych, jakby oczekiwał: „Właśnie to chciałem panu dzisiaj pokazać, panie feldmarszałku".Następnie zaprowadził nas do doświadczalnego pojazdu - opancerzonego wozu, na którym zamontowane było 88-milimetrowe działo przeciwlotnicze.Żołnierze demonstrowali gotowość ogniową oraz poddawali próbie urządzenia zabezpieczające przed bocznym odrzutem przy strzale.„Jaką ilość może pan dostarczyć w następnych miesiącach, panie Saur?" Saur przyrzekł kilkaset sztuk.„Widzi pan, te opancerzone działa przeciwlotnicze są w stanie rozproszyć koncentrację bombowców nad naszymi dywizjami".Czy Rommel zrezygnował z argumentacji wobec tak wielkiej ignorancji laika? W każdym razie reagował lekceważąco, prawie ze współczującym uśmiechem.Gdy Hitler spostrzegł, że nie może wzbudzić pełnego przekonania, pożegnał się szybko i niezadowolony poszedł wraz ze mną i Saurem do swego schronu, nie wracając ani słowem do tego incydentu.Później, po inwazji, Sepp Dietrich przekazał mi wiarygodną informację o demoralizującym działaniu tych dywanowych nalotów na jego elitarną dywizję.Żołnierze, którzy je przeżyli, zostali wytrąceni z równowagi, stali się apatyczni, a ich gotowość bojowa, nawet jeśli nie byli ranni, przez wiele dni pozostawiała dużo do życzenia.Przebywając w Berghofie, 6 czerwca około godziny dziesiątej otrzymałem od jednego z wojskowych adiutantów Hitlera wiadomość, ze wczesnym rankiem rozpoczęła się inwazja.„Czy obudzono fuhrera?" Zaprzeczył ruchem głowy: „Nie, informacje przekazuje mu się po śniadaniu".Ponieważ w ostatnich dniach Hitler ciągle mówił o tym, że prawdopodobnie nieprzyjaciel rozpocznie inwazję od pozorowanego ataku, nikt nie chciał go budzić, aby nie narazić się na posądzenie o błędną ocenę sytuacji.W kilka godzin później, podczas omawiania w Berghofie sytuacji, Hitler wydawał się być jeszcze silniej utwierdzony w swym poprzednim mniemaniu, że przeciwnik zamierza wprowadzić go w błąd: „Czy przypominacie sobie, panowie? Wśród wielu otrzymanych przez nas meldunków był jeden, który dokładnie przewidywał miejsce lądowania, dzień i godzinę.Właśnie to upewnia mnie teraz, że nie może byćjeszcze mowy o właściwej inwazji".Hitler twierdził, że informacje te podrzuciła mu nieprzyjacielska służba wywiadowcza w celu odwrócenia uwagi od rzeczywistego miejsca inwazji i spowodowania zbyt wczesnego i niekorzystnego użycia jego dywizji
[ Pobierz całość w formacie PDF ]