[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Domyśliłem się tego – westchnął Brood.Przez kilka uderzeń serca nikt się nie odzywał.Itkovian niemal wyczuwał oporne przesuwanie się ośrodka mocy.Był wśród nich pradawny bóg.Siedział za stołem z dobrodusznym uśmieszkiem na twarzy.– Ściśle mówiąc, to tylko materializacja o ograniczonej mocy – wyjaśnił Keruli.– I twoje szczęście – wtrącił Zrzęda, przeszywając K’rula spojrzeniem kocich oczu.– Biorąc pod uwagę los, jaki spotkał Harlla.Przez gładką, pyzatą twarz pradawnego boga przemknął wyraz smutku.– Obawiam się, że w tamtej chwili ta moc była bardzo ograniczona.Zrobiłem, co tylko mogłem, Zrzęda.Żałuję, że to nie wystarczyło.– Ja też.– W takim razie raczej nie możesz zasiadać w Radzie Masek, czyż nie tak? – warknął Rath’Tron Cienia.Malazańczyk zwany Sójeczką wybuchnął śmiechem.Ten dźwięk zaskoczył wszystkich zgromadzonych.Stonny odwróciła się na krześle, by spojrzeć na wielkiego kapłana Cienia.– Czy twój bóg wie, jak mały masz mózg? W czym problem? Pradawni bogowie nie znają tajnego sposobu podawania dłoni? Jego maska jest zbyt realistyczna?– Jest nieśmiertelny, ty głupia dziwko!– To gwarantuje mu starszeństwo – wskazał Zrzęda.– Z czasem.– Nie rób sobie z tego żartów, szczurojadzie!– Jeśli jeszcze raz nazwiesz tak Stonny, zabiję cię – zapowiedział Daru.– Trudno jest z tego nie żartować.Wszyscy staramy się przełknąć implikacje tej wiadomości.Pradawny bóg zstąpił między nas.by przyłączyć się do walki z przeciwnikiem, którego uważaliśmy za śmiertelne imperium.Na Otchłań, w co się wpakowaliśmy? Ciebie jednak obchodzi wyłącznie kwestia członkostwa w twojej mizernej, pyszałkowatej radzie.Tron Cienia na pewno kuli się ze wstydu.– Pewnie już się do tego przyzwyczaił – wychrypiała Stonny, spoglądając szyderczo na wielkiego kapłana.– Ten śmierdziel zawsze przynosił mu wstyd.Rath’Tron Cienia wybałuszył z wściekłości oczy.– Wracajmy do spraw bieżących – odezwał się Brood.– Akceptuję twe wyjaśnienia, K’rulu.Sprawa Pannion Domin dotyczy nas wszystkich.Jako bogowie i kapłani z pewnością macie do odegrania pewną rolę w zwalczaniu gróźb dla panteonu oraz grot, aczkolwiek obaj wiemy, że źródło owych zagrożeń nie jest bezpośrednio powiązane z Panniońskim Jasnowidzem.Przypominam, że zebraliśmy się tu po to, by omówić organizację sił, które pomaszerują na południowy brzeg rzeki, ku sercu Domin.To prozaiczne sprawy, ale mają kluczowe znaczenie.– Zgadzam się – rzekł K’rul.– Tymczasowo – dodał.– Dlaczego tymczasowo?– Przewiduję, że podczas tej narady spadnie kilka masek, naczelny wodzu.Humbrall Taur odchrząknął.– Rozwiązanie jest proste – warknął.– Cafal.Jego syn skinął głową.– Musimy podzielić nasze siły, szlachetni panowie.Jedna ich część pomaszeruje na Settę, a druga na Lest.Spotkają się w Mauriku, a potem ruszą na Koral.Białe Twarze pomaszerują razem z Zastępem Jednorękiego, gdyż to dzięki staraniom Malazańczyków tu jesteśmy, a mój ojciec lubi poczucie humoru tego człowieka.– wskazał na Sójeczkę, który uniósł brwi –.podobnie jak nasi bogowie.Dobrze by też było, żeby Szare Miecze, które werbują obecnie rekrutów spośród Tenescowri, weszły w skład drugiej armii, gdyż Białe Twarze nie ścierpią bliskości rzeczonych rekrutów.– Zgadzam się, pod warunkiem, że Caladan Brood i jego niejednorodne siły zdołają przełknąć naszą obecność – oznajmiła nowa Tarcza Kowadło kompanii.– Czy w tych ludziach naprawdę można doszukać się czegoś wartościowego? – zapytał ją Brood.– Wszyscy jesteśmy wartościowi, naczelny wodzu, pod warunkiem, że przyjmujemy brzemię wybaczenia i zabiegamy o rozgrzeszenie.Spojrzała prosto w oczy Itkoviana.Czy tego właśnie ją nauczyłem? – zadał sobie pytanie.Jeśli tak, to dlaczego jej słowa budzą we mnie zarówno dumę, jak i ból? Nie, nie słowa.Jej wiara
[ Pobierz całość w formacie PDF ]