[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdzie wtedy będzie Cycero?– Wiem, że z latami nabrałeś niskiego mniemania o Cyceronie.Straciłeś dla niego cały szacunek, kiedy wygrał wybory, pokonując Katylinę.Ale musisz przyznać, że dba o swych przyjaciół.– Nie mów mi tylko, że szpiegujesz Katylinę z przyjaźni do Cycerona.– Oczywiście, że nie, tato.Robię to dla pieniędzy.To ty raczej robisz to z przyjaźni.W jego głosie brzmiała złość, jakiej nigdy przedtem u niego nie słyszałem.Ten głos brzmiał zawsze pięknie w mych uszach, ponieważ przez tyle lat Eko był niemy.Nigdy jeszcze się nie kłóciliśmy – teraz zdałem sobie sprawę, że niewiele nam do tego brakuje.Odetchnąłem głęboko i odwróciłem wzrok.Eko zrobił to samo.– Może mniej bym się niepokoił, gdybyś wyjaśnił mi dokładnie, jakie jest twoje zadanie – powiedziałem po dłuższej chwili.– Co knuje Katylina?– To, co mówi Marek Celiusz, jest prawdą.Katylina i jego koledzy spiskują, by obalić republikę.Mieli nadzieję, że uda się mu wygrać wybory, bo wtedy mógłby zacząć rewolucję od góry, używając władzy konsula i wpływów swych przyjaciół w senacie do przeforsowania ich radykalnych reform na drodze prawnej, jeśliby mógł, albo przez wojnę domową, gdyby to było niemożliwe.Sam Katylina wolał ten sposób.Chyba naprawdę był przekonany, że ma szansę wygrać.Teraz, gdy jedyną otwartą dlań drogą jest zbrojna rewolta, Katylina się waha, jakby szarpały nim wątpliwości.– Znam to uczucie – mruknąłem.– Jak dotąd, konspiratorzy nie zrobili nic nielegalnego, a w każdym razie nic takiego, co by ich obciążało.Nic nie zapisują, spotykają się w sekrecie, sub rosa.– Eko się uśmiechnął.– Katylina traktuje to dosłownie: naprawdę zawiesza różę u stropu wszędzie tam, gdzie spiskowcy się spotykają, by przypominała im o milczeniu i o tym, że nic z tego, o czym rozmawiają, nie może się wydostać na zewnątrz.A mimo to Cycero zna każde ich słowo.– Ponieważ szpiegujesz dla niego.– Bynajmniej nie jestem sam.Zresztą jestem tylko podrzędnym szpiegiem, nie należę do wewnętrznego kręgu.Zaliczam się do dalszego grona ludzi, którym on, jak myśli, może zaufać, i którzy mogą się okazać cenni w czasie kryzysu.Mimo to słyszę wiele i jestem dobry w wyłuskiwaniu prawdy z wszystkich fantastycznych plotek, które ją oplatają ze wszystkich stron.Ci ludzie żyją złudzeniami.Czasami zastanawiam się, czy w ogóle przedstawiają jakiekolwiek zagrożenie.– Tylko nie mów tego Cyceronowi! On nie to chce usłyszeć.– Tato, jesteś niemożliwym cynikiem – westchnął Eko.– Nie, to określenie bardziej pasuje do Cycerona.Czy nie widzisz, że on pożąda tej roli, jaką może odegrać w kryzysie? Gdyby nie było żadnego spisku antypaństwowego, to pewnie sam by go wymyślił.Eko zgrzytnął zębami.Znów groził nam rozdźwięk, więc się wycofałem.– Podaj mi szczegóły – poprosiłem.– Kim są ci spiskowcy? Znam ich? Kto jeszcze szpieguje dla Cycerona?– Naprawdę chcesz, bym ci to powiedział? Raz wypowiedziane, te słowa nie mogą zostać cofnięte.Myślałem, że chcesz odciąć się od Rzymu.– Lepiej wiedzieć, niż nie wiedzieć.– Ale tajemnice mogą być niebezpieczne.Ktokolwiek wchodzi w ich posiadanie, bierze na siebie brzemię ich dochowania.Jesteś pewien, że chcesz takiej odpowiedzialności?– Chcę wiedzieć, w jakim towarzystwie obraca się mój syn.Chcę wiedzieć, kto i dlaczego grozi mojej rodzinie.– A zatem przestajesz chować głowę w piasek?Westchnąłem ciężko, zanim odpowiedziałem:– Pióra strusie są cenne, ale i łatwe do wyskubania.Zakopywanie głowy w piasku odbiera strusiowi możliwość manewru.– A przy tym wystawia jego długą szyję pod sztylet – dodał Eko.– Ostra metafora.Obaj się roześmieliśmy.Ująłem jego dłoń i powiedziałem:– Och, Ekonie, mówisz o tych spiskowcach, że żyją złudzeniami, ale ja uległem jeszcze większemu, kiedy wydawało mi się, że mogę uciec przed Rzymem.Nikt nie może przed nim uciec! Zapytaj któregokolwiek z tych niewolników, którzy zbiegli gdzieś hen, pod Słupy Heraklesa albo do granicy z Partami, a i tak wkrótce ich pochwycono i odwieziono w klatce do ich panów.Wszyscy jesteśmy niewolnikami Rzymu, niezależnie od urodzenia, niezależnie od tego, co mówi prawo.Tylko jedno czyni ludzi wolnymi: prawda.Usiłowałem odwrócić się plecami do prawdy, myśląc, że dzięki niewiedzy mogę się wywinąć losowi.Powinienem wiedzieć, że nic z tego.Człowiek nie może uciec przed własną naturą.Przez całe życie szukałem sprawiedliwości, choć to rzadki klejnot.Nawet jeśli nie zawsze uda się dojść sprawiedliwości, czasami można znaleźć chociaż prawdę i nią się zadowolić.Teraz zarzuciłem poszukiwanie sprawiedliwości, a nawet zdaje się, że straciłem serce i instynkt do dociekania prawdy i czasem boję się, że już nigdy jej nie znajdę.Ale porzucić i to poszukiwanie oznaczałoby dla mnie ostateczne zagubienie.– Westchnąłem znowu i przymknąłem oczy, broniąc się przed natarczywą jasnością nieba.– Czy widzisz w tych moich majakach jakikolwiek sens, Ekonie? Czy też jestem za stary, a ty za młody?Otworzyłem oczy i zobaczyłem, że uśmiecha się do mnie ze smutkiem w oczach.– Myślę, tato, że czasami zapominasz, jak bardzo jesteśmy do siebie podobni.– Może i tak, zwłaszcza kiedy jesteśmy daleko od siebie.Kiedy jesteś przy mnie, czuję się silniejszy i lepszy.– Żaden syn nie mógłby prosić o więcej.Żałuję tylko, że nie czujesz tego samego.– Urwał i ucichł, zagryzając wargę, ale wiedziałem, że myśli o tym, którego z nami nie było: o Metonie, pozostawionym z matką i siostrą i po raz kolejny odsuniętym od ojcowskich spraw.ROZDZIAŁ XXVIII– No, to opowiadaj.– Usadowiłem się wygodniej na trawie.– Chcę wiedzieć wszystko o Katylinie i jego kręgu.Eko zrobił ponurą minę.– Przyjmuję brzemię odpowiedzialności – zapewniłem.– Nie myślę tylko o tobie, ale i o sobie.Gdyby kiedykolwiek dotarło do Katyliny, że jego tajemnica została złamana i że to moja wina.– Wiesz, że możesz mi ufać.Potrafię milczeć.Westchnął i położył dłonie na kolanach, prostując ręce w łokciach.Rozpoznałem ten gest, jakbym patrzył w lustro.– Dobrze więc.Zacznę od tego, że jest ich więcej, niż myślisz.Cycero i Celiusz zawsze mówią tak, jak gdyby ich wrogów były całe legiony, ale wiesz, jak pan konsul lubi przesadzać.– Cycero i przesada? – spytałem z udawanym zdziwieniem.– Właśnie.Ale w tym wypadku ma słuszność, że się niepokoi.– Na czym właściwie ma polegać ten cały spisek?– To na razie nie jest jasne.Być może nawet sami dokładnie nie wiedzą, ale definitywnie mają w planach jakieś zbrojne powstanie, a śmierć Cycerona jest jednym z głównych celów.– Chcesz powiedzieć, że cała ta eskorta i ten śmieszny napierśnik nie są tylko na pokaz? Myślałem, że to tylko tani chwyt dla nastraszenia wyborców.– Nie jestem pewien, czy Katylina istotnie chciał zamordować Cycerona przed wyborami, w każdym razie nie tak bardzo, by nastawać na jego życie.Gdyby Katylina wygrał wybory, wszystko mogłoby się potoczyć inaczej.Teraz jednak spiskowcy zgadzają się przynajmnej w jednym: że Cycero musi zostać wyeliminowany, po części z zemsty, a po części jako lekcja dla tych, którzy wysługują się optymatom, wreszcie z powodów pragmatycznych.– Kim są ci ludzie? Wymień kilka imion.– Oczywiście sam Katylina.Nie odstępuje go na krok młodzieniec o imieniu Tongilius
[ Pobierz całość w formacie PDF ]