Home Home§ Saylor Steven Roma sub rosa 05 Ostatnie sprawy GordianusaSaylor Steven Roma sub rosa t Ostatnio widziany w MassiliiSaylor Steven Roma sub rosa t Morderstwo na Via AppiaSaylor Steven Roma sub rosa t Zagadka KatylinySteven Rosefielde, D. Quinn Mil Masters of Illusion, American Lmoralnosc pani dulskiej gabrieli zapolskiejSteel Danielle KlejnotyBialolecka Ewa Tkacz IluzjiPeter Zarrow China in WarBOY ZELENSKI Tadeusz Molier
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tgshydraulik.opx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .– Da początek Tornadu – dokończył Kalam.Starożytny tom ciążył mu w rękach niczym granitowa płyta.Oprawa ze skóry bhederin była poplamiona i porysowana, a stronice z jagnięcej skóry pachniały lanoliną oraz inkaustem z krwawych jagód.A na tych kartach.obłąkane słowa, na Świętej Pustyni czeka zaś sha’ik, jasnowidząca, zapowiedziana przez proroctwa przywódczyni buntu.– Zdradzisz mi jeszcze jedną tajemnicę, Mebra.Tę, którą musi znać człowiek niosący tę książkę.Szpieg wybałuszył oczy ze strachu.– Ona nie może być twoim zakładnikiem, Kalam! Weź mnie zamiast niej! Błagam!– Zaniosę ją na Świętą Pustynię Raraku – zapowiedział Kalam.– Oddam ją sha’ik do rąk własnych i w ten sposób kupię sobie prawo przejścia, Mebra.A jeśli spotka mnie zdrada, jeśli ujrzę po drodze choć jednego żołnierza Apokalipsy, zniszczę księgę.Zrozumiałeś?Mebra zamrugał, by usunąć pot z oczu, po czym nerwowo skinął głową.– Musisz jechać na ogierze koloru piasku, najpierw zmieszawszy z nim krew.Musisz mieć na sobie czerwoną telabę.Co noc musisz zwrócić się twarzą w stronę śladu, który zostawisz, paść na kolana, wyjąć księgę i wezwać imienia Dryjhny.Nie musisz mówić ani słowa więcej, gdyż bogini Tornada usłyszy cię i wysłucha.Wszelkie twe ślady znikną.Potem musisz odczekać godzinę w milczeniu i znowu zapakować księgę.Nie wolno jej wystawiać na światło słońca, gdyż chwila jej przebudzenia należy do sha’ik.Powtórzę teraz te wskazówki.– Nie trzeba – warknął Kalam.– Naprawdę wyjęto cię spod prawa?– Czy już ci tego nie dowiodłem?– Jeśli oddasz sha’ik Księgę Dryjhny, twoje imię po wsze czasy będzie wychwalane pod niebiosa, Kalam.Ale jeśli zdradzisz sprawę, ludzie, wypowiadając je, będą spluwali na piasek.Skrytobójca ponownie owinął książkę w muślin, a potem schował ją w fałdach bluzy.– Nasza rozmowa skończona.– Niech cię Siedmiu błogosławi, Kalamie Mekhar.Kalam odpowiedział mu tylko chrząknięciem.Podszedł do wyjścia i zatrzymał się, by wyjrzeć na zewnątrz.Nie zobaczył nikogo, wymknął się więc bezszelestnie w światło księżyca.Wciąż przykucnięty pod ścianą Mebra śledził skrytobójcę czujnym spojrzeniem.Wytężał słuch, by usłyszeć odgłosy osypujących mu się spod nóg skał, cegieł i gruzu, lecz do jego uszu nie dotarł żaden inny dźwięk.Otarł pot z czoła, wsparł głowę o chłodny, kamienny mur i zamknął oczy.Po kilku minutach usłyszał w wejściu do wieży delikatny zgrzyt zbroi.– Widzieliście go? – zapytał Mebra, nie otwierając oczu.– Lostara go śledzi – odparł niski, basowy głos.– Ma księgę?Mebra rozciągnął w uśmiechu wąskie usta.– Nie takiego gościa się spodziewałem.O, nie.Nigdy bym sobie nie wyobraził równie fortunnego zdarzenia.To był Kalam Mekhar.– Podpalacz Mostów? Na pocałunek Kaptura, Mebra, gdybym o tym wiedział, załatwilibyśmy go, nim oddaliłby się od wieży na krok.– Gdybyście spróbowali to zrobić – odparł Mebra – swą krwią karmilibyście teraz we troje z Araltem i Lostarą spragnione korzenie Jen’rahb.Rosły wojownik parsknął ochrypłym śmiechem i wszedł do środka.Za jego plecami, zgodnie z domysłami szpiega, majaczyła postać Aralta Arpata, który strzegł wejścia.Był tak wysoki i szeroki, że niemal całkowicie przesłaniał światło księżyca.Tene Baralta wsparł zakute w stalowe rękawice dłonie na gałkach mieczy, które miał u obu bioder.– A co z człowiekiem, do którego zwróciłeś się na początku?Mebra westchnął.– Jak już ci mówiłem, trzeba by czekać na niego z tuzin nocy.Zdrowo się wystraszył i zapewne jest już w połowie drogi do G’danisbanu.Zmienił zdanie.Każdy rozsądny człowiek na jego miejscu postąpiłby tak samo.– Szpieg wstał, strzepując piasek z telaby.– Nie mogę uwierzyć w ten fart, Baralta.Tene Baralta uderzył z szybkością błyskawicy zakutą w stal dłonią.Ostre zadziory ogniw kolczugi zostawiły na twarzy szpiega głębokie szramy.Krew trysnęła na ścianę.Mebra zatoczył się do tyłu, zasłaniając dłońmi broczące rany.– Za bardzo się spoufalasz – stwierdził spokojnie Baralta.– Jak rozumiem, przygotowałeś Kalama? Udzieliłeś mu niezbędnych.instrukcji?Mebra splunął krwią, po czym skinął głową.– Wytropicie go bez trudu, komendancie.– Aż do obozu sha’ik?– Tak jest.Ale błagam cię, bądź ostrożny.Jeśli Kalam wyczuje waszą obecność, zniszczy księgę.Trzymajcie się dzień jazdy za nim, nawet więcej.Tene Baralta wyjął z mieszka, który miał u pasa, kawałek skóry bhederin [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •