Home HomeDux Prabucka Ewa Co kazdy duzyEuropean Cinema and Intertextuality His Ewa MazierskaBialolecka Ewa Kamien na szczycieEwa Bialolecka Tkacz IluzjiSłowacki Juliusz Beniowskibalzac honoriusz eugenia grandet (2)Dreamweaver MX Bible2169James P. Hogan Najazd z przeszlosci[3 2]Erikson Steven Wspomnien Jasnowidz
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Uznałem, że to wystarczyi leniłem się cudownie, marnotrawiąc czas, jak to potrafią tylko chłopcy w moimwieku.Poprzez rzęsy dostrzegłem rozmazaną, rudą plamę.Coś trąciło mnie w brzuch.Gwałtownie uniosłem głowę, szeroko otwierając oczy.To była tylko Liska.Psot-nica znów na mnie skoczyła, lecz zle obliczyła odległość.Impet przerzucił ją daleji teraz siedziała zanurzona w słonej wodzie po samą szyję.Oczekiwałem strachu,szamotaniny, ucieczki z okropnego, mokrego miejsca.Liska rozglądała się, bar-dziej zdziwiona i zainteresowana nowością niż przestraszona.Strzygła uszami,szeroko otwierała ciemnoczerwone oczka, lśniące jak dwie wiśnie.Bezgraniczniezdumiony, zobaczyłem, jak zanurza głowę! Ayknęła wody, wynurzyła się czymprędzej i kichnęła parę razy.Uznałem, że czas zamknąć usta i przestać wyglą-dać głupio.Pokazałem Lisce, jak zaczerpnąć tchu, a potem zanurkować, powoliwypuszczając srebrne pęcherzyki powietrza pod powierzchnią wody.Naśladowa-ła mnie z łatwością.Zabawialiśmy się tak już długą chwilę, gdy dotarł do mnieprzekaz, który prawie rozwalił mi głowę: Wyciągnij ją!!!Pożeracz Chmur stał oddalony o krok.Nastroszony niczym szczotka, zszoko-wany, jakby zastał mnie co najmniej na dokonywaniu dzieciobójstwa.Wyglądałtak, że na wszelki wypadek natychmiast wyłowiłem Liskę.Pożeracz Chmur, zde-nerwowany, mógł zrobić coś nieprzyjemnego.Na przykład użyć pazurów.Pózniejbyłoby mu przykro i przepraszałby gorąco, lecz cóż to za różnica, gdy nie ma sięramienia lub głowy.Liska wcale nie była zadowolona z nagłego końca zabawy.Gdy postawiłem jąna suchej ziemi, od razu wskoczyła na powrót do wody, z rozmachem, od któregobryzgi poleciały na wszystkie strony.Spojrzałem na Pożeracza Chmur i bezradnierozłożyłem ręce.Liska chlapała w najlepsze, a jej brat obserwował to ze zgrozą,i osłupieniem wypisanym na pysku. Co ona wyprawia?  spytał głupio. Kąpie się  odparłem. Ależ.jest mokra! Może lubi.Pożeracz Chmur otrząsnął się z obrzydzeniem i powoli legł na plaży, nie od-79 rywając wzroku od siostry. Mamie to się nie spodoba  przekazał ponuro.Miał rację.Lecz jeśli stało się coś złego (a tego nie byłem pewien), już niedawało się cofnąć.* * *Liska odkryła wodę, tak jak ludzkie dziecko odkrywa przyjemność wdrapy-wania się na wierzchołki drzew lub łapania węży na rozlewiskach.Te rzeczy byłymiłe, trochę niebezpieczne, a przede wszystkim zabronione przez dorosłych.W książkach znajdowałem rozmaite historie o smokach.To i owo czasem niezgadzało się z rzeczywistością, lecz jedno powtarzało się z podziwu godną re-gularnością: każdy smok  niczym kot  nienawidzi być mokry.Smoki nieumieją pływać i gardzą podobnymi umiejętnościami.Miałem liczne tego przykła-dy ze strony Pożeracza Chmur, który za skarby świata nie przeszedłby w bródstrumienia.Nie stąpnąłby nawet w kałużę, a każdy deszcz był dla niego osobistą,cichą tragedią.Pazur, Aagodna i Szaleniec nie odbiegali od normy.Wyjątkiem by-ła Liska.Mała kpiła sobie z naukowych teorii i pakowała się w każdą napotkanąkałużę, doprowadzając rodziców do rozpaczy.Pazur unikał mnie już przedtem, ostentacyjnie udając, że nie istnieję.Terazprzestałem widywać również Aagodną.Lubiłem tę zrównoważoną smoczą da-mę.Tym większą przykrość sprawiło mi to, czego dowiedziałem się od Pożera-cza Chmur.Aagodna winiła mnie za zachowanie Liski.Uważała, że dawałem złyprzykład jej dziecku i postanowiła drastycznie ograniczyć kontakty.Tak więc dotowarzystwa pozostał mi tylko Pożeracz Chmur.Próbował pogodzić związki z ro-dziną i naszą przyjazń.A nie było to łatwe.Możliwe, że nie byłem odpowiednim towarzystwem dla młodego smoka.A czy smok jest odpowiednim towarzyszem dla dorastającego chłopca? Każdyz nas trochę ustąpił, zmienił swe zwyczaje i spotkaliśmy się gdzieś w połowiedrogi.Pożeracz Chmur nosił ubranie (w ludzkiej postaci), a ja przekonałem się,że surowa polędwica da się zjeść.Po posoleniu.Aagodna wolałaby, bym wróciłdo domu i już nigdy nie spotkał się z jej synem.Pazur pewnie najchętniej wy-prawiłby mnie na drugą stronę Bramy Istnień.Rzecz w tym, że nie potrafiłemjuż wyrzec się Pożeracza Chmur.Zbyt długo przebywaliśmy razem.Za bardzosię zżyliśmy.Zbyt wiele nas łączyło i chyba za dobrze się rozumieliśmy.Bardzo,naprawdę bardzo brakowałoby mi Pożeracza Chmur.Byłem samotnym, unikanym przez rówieśników dzieckiem, potem samotnym,chyba niezbyt sympatycznym chłopcem i miałem wszelkie szansę zostać ponu-80 rym, niemiłym, odciętym od innych ludzi mężczyzną.Nawet nie chodziło o to,że nie słyszę i trudno mi porozumieć się z innymi.%7łmijowe Pagórki  miejsce,gdzie przeżyłem dwanaście lat, są dużą wsią, pretendującą do nazwy miasteczka.Jej mieszkańcy natomiast tkwią jeszcze obiema nogami w ciemnych wiekach, gdywierzyło się w elfy i błotne demony, czyhające na bagnach.Gdy inne dzieci koń-czyły naukę (podstawowy zestaw znaków pisarskich, prymitywne rachunki orazto i owo z historii cesarstwa), ja właściwie dopiero zaczynałem.W %7łmijowychPagórkach trzynastolatek powinien mieć opanowane podstawy jakiegoś rzemio-sła, pracować na roli na równi z dorosłymi i ogólnie  mieć jakieś widoki naprzyszłość [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •