[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.64P a r o s t w o godność para Francji, czyli członka senatu, za czasów Restauracji i monarchii lipcowej.87 Mimo że pan de Froidfond ma pięćdziesiąt lat, nie wydaje się starszy od pana Cruchot;jest wdowcem, ma dzieci, to prawda, ale jest margrabią, będzie parem Francji, znajdzcie mi,państwo, w dzisiejszych czasach taką partię.Wiem z pewnością, że stary Grandet, łączącwszystkie swoje majątki z dobrami Froidfond, miał zamiar skoligacić się z Froidfondami.Często mi o tym mówił.On miał głowę, ten stary filut! Jak to, Nanon rzekła jednego wieczoru Eugenia kładąc się nie napisze do mnie anirazu w ciągu siedmiu lat?Gdy tak rzeczy miały się w Saumur, Karol robił majątek w Indiach.Sprzedał dobrze swójładunek.Szybko zrealizował sumę sześciu tysięcy dolarów.Chrzest równika pozbawił gowielu przesądów; zrozumiał, że najlepszym sposobem dojścia do fortuny jest w okolicachpodzwrotnikowych tak samo jak w Europie kupować i sprzedawać ludzi.Udał się zatem nawybrzeże Afryki i uprawiał handel Murzynami łącząc do handlu ludzmi handel towarami naj-korzystniejszymi do wymiany na rozmaitych rynkach, na które zawiodły go jego interesy.Rozwijał czynność, która nie zostawiała mu ani chwili wolnej.Trawiła go żądza pojawieniasię znów w Paryżu w całym blasku wielkiego majątku i odzyskania pozycji świetniejszejjeszcze niż ta, z której runął.W miarę jak poznawał ludzi i okolice, jak oglądał najsprzeczniejsze obyczaje, pojęcia jegoprzeobrażały się; stał się sceptykiem.Zatracił poczucie tego, co sprawiedliwe, a co niespra-wiedliwe, widząc, jak uchodzi za zbrodnię w jednym kraju to, co w drugim jest cnotą.Wustawicznej grze interesów serce jego wystygło, skurczyło się, wyschło.Krew Grandetów niesprzeniewierzyła się sobie.Karol stał się twardy, drapieżny, chciwy.Sprzedawał Chińczyków, Murzynów, gniazda ja-skółcze, dzieci, artystów, uprawiał lichwę na wielką skalę.Nawyk obchodzenia ustaw cel-nych zrobił go mniej skrupulatnym na punkcie praw człowieka.Udawał się do Saint-Thomas65 kupować za bezcen towary zrabowane przez piratów i wiózł je na rynki, gdzie ichzbywało.Jeżeli szlachetna i czysta twarz Eugenii towarzyszyła mu w pierwszej podróży niby obrazMadonny, jaki umieszczają na swoich okrętach hiszpańscy marynarze, jeżeli Karol przypisy-wał pierwsze swoje powodzenie magicznemu działaniu życzeń i modlitw tej słodkiej dziew-czyny, pózniej Murzynki, Mulatki, białe, Jawajki, Almejki, orgie wszystkich kolorów i przy-gody w rozmaitych krajach zatarły zupełnie wspomnienie kuzynki, Saumur, domu, ławki, po-całunku uszczkniętego w korytarzu.Pamiętał jedynie mały ogródek okolony starym murem,ponieważ tam zaczął się jego burzliwy los, ale wyparł się rodziny.Stryj był to stary pies, któ-ry wyłudził od niego klejnoty; Eugenia nie zaprzątała ani jego serca, ani myśli; zajmowałamiejsce w jego interesach jako wierzycielka na sumę sześciu tysięcy franków.Te obyczaje ipojęcia tłumaczą milczenie Karola Grandet.W Indiach, w Saint-Thomas, w Lizbonie, na wybrzeżach Afryki i w Stanach Zjednoczo-nych, aby nie hańbić swego nazwiska, spekulant przybrał pseudonim Sepherd.Karol Sepherdmógł bez obawy okazać się wszędzie nieznużonym, śmiałym, chciwym, jak człowiek, którypostanowiwszy zrobić majątek za w s z e l k ą c e n ę, chce szybko skończyć z bezeceń-stwem, aby zostać uczciwym człowiekiem na resztę swoich dni.Trzymając się tego systemu zrobił wielki majątek; fortuna jego była szybka i świetna.Wroku tedy 1827 wracał do Bordeaux na Marii-Karolinie , ładnym brygu należącym do rojali-stycznej firmy handlowej.Posiadał milion dziewięćset tysięcy franków w trzech beczkachzłotego prochu dobrze opatrzonych, na czym spodziewał się zarobić siedem do ośmiu od sta,spieniężając złoto w Paryżu.Na tym brygu znajdował się również szambelan J.K.Mości Ka-rola X, pan d Aubrion, zacny staruszek, który zrobił to szaleństwo, że poślubił kobietę mod-ną, i który miał majątek na Wyspach66.Aby powetować marnotrawstwo pani d Aubrion, jez-65S a i n t-T h o m a s jedna z Wysp Antylskich, na wschód od Porto Rico.66M a j ą t e k na W y s p a c h to znaczy na Antylach.88dził właśnie spieniężyć własne posiadłości.Państwo d Aubrion, z rodziny d Aubrion deBuch, której ostatni kaptal67 umarł przed rokiem 1789, zredukowani do dwudziestu tysięcyrenty, mieli córkę dość brzydką, którą matka chciała wydać bez posagu, ile że własny majątekledwo jej wystarczał na życie w Paryżu.Było to przedsięwzięcie, którego sukces zdawał sięwątpliwy ludziom znającym świat, mimo całej zręczności, jaką przypisują kobietom mod-nym.Toteż pani d Aubrion, patrząc na swoją córkę, sama nieomal zwątpiła, aby w nią mogłaubrać kogokolwiek, choćby to był człowiek najbardziej czuły na punkcie szlachectwa.Panna d Aubrion była to dziewczyna długa jak glista, chuda, cienka, z wzgardliwym gry-masem ust, nad którym zwieszał się nos długi i gruby przy końcu, żółtawy w stanie normal-nym, ale zupełnie czerwony po jedzeniu; zjawisko tym przykrzejsze na twarzy bladej i znu-dzonej.Słowem, była taka, jakiej pragnąć mogła matka trzydziestoośmioletnia, która, czującsię jeszcze ładną, mogła mieć pretensje.Aby wyrównać te braki, margrabina d Aubrion dałacórce wygląd bardzo dystyngowany; poddała ją diecie, utrzymując czasowo jej nos w tonieprzyzwoitej bladości, nauczyła ją sztuki gustownego ubierania się, wyposażyła ją w pięknemaniery, nauczyła ją owych melancholijnych spojrzeń, które interesują mężczyznę i każą muwierzyć, że spotkał wreszcie nadaremnie szukanego anioła, nauczyła ją manewrować nóżką,wysuwać ją w porę i uwydatniać jej małość w chwili, gdy nos miał ten nietakt, aby się czer-wienić słowem, wydobyła z córki wszystkie możliwe zalety
[ Pobierz całość w formacie PDF ]