Home HomeWord Studies in the New Testament Vol 1 & 2 (Marvin R Vincent)Penny Brandon The Looking Glass 1 ChoicesMroczna wieza I RolandPrzypadki Robinsona Kruzoe DEFOENiklewiczowa Maria Bajarka opowiadaBolesław Prus LalkaBaldacci Davradzieckiego funkcjonariuszaHogan James P Giganci T 3 Gwiazda gigantowFowles John Mag (3)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mostlysunny.pev.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Tilly czytała przepięknie, spokojnym, dzwięcznym głosem.RLT - To jest wiersz, który oboje z tatą bardzo lubiliśmy - zaczęła.- Napisał go Gerard Manley Hopkins,nosi tytuł Niebo-Port.Flora słuchała ze wzruszeniem, myśląc o swojej przyjazni z Simonem, przyjazni, która stała się dlaniej taka ważna.Myślała też, że Simon jest już  tam, gdzie nie ma burz i sztormów.Gdzie zielone fale ko-łyszą port jak morska huśtawka" i mimo smutku, żalu i łez, patrząc na pochyloną piękną głowę Elizabeth imokrą twarz Annabel, nie mogła oprzeć się wrażeniu, że wszyscy doznali pewnej pociechy.Nie zdołała jednak odpędzić obawy, że chociaż Simon walczył i nie chciał przyjąć do wiadomościporażki, to w końcu życie stało się dla niego nie do zniesienia.Ukryła ten lęk na samym dnie serca, świa-doma, że wolałaby umrzeć, niż się do niego przyznać.Wszyscy wstali, żeby zaśpiewać ostatni hymn Jerusalem, i gdy ograny znowu zalały kościół cu-downymi, poruszającymi dzwiękami, Debbie poczuła, że chyba już nigdy nie przestanie płakać.Nie płaka-ła tylko nad stratą Simona, przyjaciela, przewodnika i doradcy, którym był dla niej przez ostatnie dwa lata,ale także nad poprzednimi latami swego życia, niewinnie szczęśliwymi latami, nad okresem, który dobiegłkońca, gdy go poznała.Teraz była zagubiona i przerażona i nie miała pojęcia, co ją czeka.* * *Przy dzwiękach śpiewanej przez chór pieśni Niech Bóg będzie ze mną wyniesiono trumnę, za którąpodążyła rodzina i najbliżsi przyjaciele.Oni mieli jeszcze przed sobą drogę do krematorium i straszne,ostatnie pożegnanie.Joel, zaskoczony swoim smutkiem, przez całe nabożeństwo siedział z tyłu kościoła, odpowiedniodaleko od Debbie i jej rodziny, czekając na moment, gdy będzie mógł wyjść.Nagle, zupełnie jakby była tonajbardziej naturalna rzecz na świecie, organy zagrały ulubioną piosenkę Simona, Twoją piosenkę EltonaJohna.Wcześniej Joel pomyślałby pewnie, że zabrzmi to niewłaściwie, nawet tanio, lecz okazało się, żemelodia doskonale pasuje do tej chwili.Ludzie witali się z uśmiechem, mówili, że ceremonia była piękna iże Simon, którego znali, w dziwny sposób wrócił do nich na moment.Joel poczuł, że wcale nie ma ochotyuciekać i siedział spokojnie, zasłuchany w muzykę, nie myśląc o niczym szczególnym.Gdy w końcu pod-niósł się i odwrócił w lewo, odkrył, że patrzy prosto w duże brązowe oczy Debbie.I wtedy zalała go potęż-na fala uczucia, uczucia do niej.Nie był pewny, czym ono właściwie było, dopiero po chwili zdał sobiesprawę, że jest to połączenie miłości, czułości i troski, i chciał powiedzieć jej o tym, pokazać, co czuje,upewnić się, że ona go rozumie.A Debbie, nie odrywając od niego wzroku, poczuła to, co miała poczuć, i przyjęła to do wiadomo-ści.I uświadomiła sobie, oboje uświadomili sobie, że narodziło się między nimi coś nowego i ważnego i żema to tylko niewielki związek z tym, co przydarzyło się im wcześniej.Przyjęcie, na które Debbie poszła, a Joel nie, odbyło się w ogrodzie za domem i było naprawdęwspaniałe.Był szampan, było słońce, grał zespół jazzowy, ludzie rozmawiali, śmiali się i raczyli się opo-wieściami o Simonie.Nawet dzieci, uwolnione od formalnej atmosfery poranka i koszmarnego widoku, jaktrumna ich ojca znika za zasłonami w kaplicy krematorium, poczuły się trochę lepiej.RLT Tylko Elizabeth wciąż była tak samo nieszczęśliwa i zrozpaczona, ale kiedy ogród wypełniły wy-dłużone cienie, z satysfakcją pomyślała, że zrobiła wszystko, co było w jej mocy, i że Simon byłby zado-wolony.ROZDZIAA 40SIERPIEC 1990Morag Dunbar była ładną blondynką o niebieskich oczach, między czterdziestką i pięćdziesiątką,ubraną w jasnobłękitną bluzkę i sweterek, tweedową spódnicę i granatowe skórzane mokasyny, czyli do-kładnie tak, jak Debbie się spodziewała.- Nie potrafię wyrazić, jak bardzo się cieszę, że dołączycie do nas, razem z dziećmi, oczywiście! -powiedziała.- Alexandrowi chyba spodobała się szkoła, a ja nie wątpię, że on spodoba się w szkole! Do-skonale, że gra w krykieta, bardzo nam się przyda! Jeśli chodzi o dziewczynki, to sugerowałabym szkołęSaint Margarets w Calderigg; to tylko niecałe piętnaście kilometrów stąd, a szkoła jest świetna i zapewnianaprawdę dobrą opiekę.Dobrze znam dyrektorkę i.Debbie rzuciła błagalne spojrzenie Richardowi, który natychmiast zareagował, ku jej wielkiej uldze.Starał się ze wszystkich sił, musiała mu to przyznać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •