[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tu wychowała syna, tu przeżyła najszczęśliwszei najsmutniejsze momenty życia.Teraz jednak wydaje się ono Gabie zupełnie obcei nieprzyjazne.Wyrosła z tego miasta.Nie potrzebuje pędu i szumu, żeby czuć, że żyje.Paradoksalnie samotność w tłumie jest bardziej odczuwalna niż tam, gdzie mieszka teraz.Jestdotkliwsza niż w pozornie obcym domu, do którego uciekła.Dzisiaj Gaba nie zdoła znieśćsamotności.Gasi silnik i znowu sięga po telefon.Numer nadal zna na pamięć.Nie musi długo czekać.Kilka sygnałów i słyszy znajomy głos.A w nim tęsknotę, chociaż Igor przecież nie tęskni.Nietęskni, bo nie kocha& Gaba? A więc wróciłaś. Tak. Dawno? Wczoraj. Na długo? Jeszcze nie wiem.Może na tydzień, dwa.Błażej mnie zmusił.Wydałam książkę. Wiem, czytałem już.Gratuluję.Intrygująca& Zawiesza głos. To prawda? To o twoimojcu.Cisza. Masz ochotę pogadać?Nie chcę rozmawiać.Chcę się tylko w tobie zanurzyć i zapomnieć o wszystkim&Gaba chciałaby go zobaczyć, ale nigdy o nic nie prosi.Teraz też tego nie zrobi.Igor towie. Będę na Kredytowej za dwie godziny.RRy0yCałhBBB#łażeEPierwsze kadry poranka uchwycone nieprzytomnym spojrzeniem.Zmięta pościel.Gołemęskie pośladki.Gołe ściany, po których ślizga się ostre światło dnia.Uciekając z Warszawy, Gaba zleciła remont mieszkania.W latach dziewięćdziesiątychpotrzebowała dodatkowego pomieszczenia dla dziecka wtedy więc przedzieliła dużypokój ścianą.Teraz, kiedy ona i Janek się stąd wyprowadzili, można było wrócić dopoprzedniego układu.Zatem postanowiła ściankę wyburzyć.Myślała, że wynajmie mieszkanie;oczywiście nie wynajęła.Od trzech lat stoi niezamieszkałe, a po wyjściu ekipy budowlanejnie zostało nawet porządnie wywietrzone.W środku nadal pachnie farbą i lakierem, którympokryto wycyklinowany parkiet.Obrazy i zdjęcia, zdjęte do malowania, wciąż stoją napodłodze oparte o ściany.Okno zieje pustką nie zdążyła zawiesić zasłon.Teraz wyjątkowoby się przydały, bo światło potęguje w głowie szum wypitego dzień wcześniej wina.KiedyGaba otwiera zamglone oczy, przestrzeń wokół wiruje, trochę jak na karuzeli.Próbuje zebrać myśli.Stara się ogarnąć rzeczywistość, wpatrując się w rozety kwitnące nasuficie ładnie odrestaurowane, przydają elegancji eklektycznemu wnętrzu, w którym prostemeble z Ikei zręcznie zestawiono ze starociami.W ogóle mieszkanie sprawia przyjemnewrażenie.Jest jasne, wysokie, wygodne i w świetnej lokalizacji.Bez trudu znalazłby sięnajemca.Z czysto ekonomicznych pobudek utrzymanie obecnego stanu jest nieracjonalne.Gabie dużo bardziej opłacałoby się podczas rzadkich wizyt w Warszawie nocować w hotelu,ale zdrowy rozsądek i ekonomia nie są jej mocnymi stronami.Poza tym Janek pewnie za dwalata wróci do Warszawy i musi mieć gdzie mieszkać.A po lokatorach znowu trzeba bymieszkanie odświeżyć&Przeciąga się, mruży oczy, obraca na bok i podpiera głowę na dłoni.Przygląda sięmężczyznie, który jest wciąż pogrążony we śnie.Przez ostatnie lata, będąc na wsi, z nikimoprócz Igora nie spała.Popadła w stan tak głębokiego emocjonalnego rozpadu, że seksualnasfera życia, niegdyś szalenie dla niej istotna, na pewien czas przestała mieć znaczenie.CiałoGaby obumarło, wystygło.I dopiero niedawno, wraz z nadejściem wiosny, kiedy kończyłapracę nad Profesorem, wylewając na papier ostatnie oczyszczające słowa, znowu zaczęło sięw niej budzić pożądanie.Zduszona namiętność eksplodowała wczorajszej w nocy.Gaba przezchwilę była dawną sobą; dziką, nienasyconą& Może dlatego jej młody kochanek wciąż śpi.Odwrócony do niej tyłem, oddycha miarowo.Auk pleców zdobią wyraznie zarysowanemięśnie.Igor jest piękny.Utalentowany i piękny.Niewiele ma wspólnego z powszechnymwyobrażeniem o wątłych artystach-suchotnikach.Jest zdrowy i silny, dobrze zbudowany.Mazaledwie trzydzieści jeden lat i mógłby spać teraz w łóżku dużo młodszej kobiety.A jednakjest tutaj, z nią.Czy tylko literacka pozycja Gaby jest dla niego magnesem? Czy mężczyznęw kwiecie wieku może zachwycać kwiat przekwitający?Gaba wyciąga rękę, żeby dotknąć aksamitnie gładkiej skóry, żeby zatopić palce w trochęprzydługich włosach& Kiedy od ciała kochanka dzielą ją milimetry, z przedpokoju dochodzispecyficzny dzwięk.Dłoń zawisa w powietrzu.Sygnału domowego telefonu Gaba nie słyszała od dawna.Niemal zapomniała, jak jestcharakterystyczny, ostry, drażniący.Stary aparat, chyba jeszcze z lat sześćdziesiątych,połyskuje czarnym ebonitem na szafce w wąskim korytarzu.Nie miała serca, żeby gowyrzucić, ponieważ jest zupełnie sprawny.Czasami tylko, podczas wykręcania numeru,obrotowa tarcza się zacina, ale słuchawka działa bez zarzutu.Ostatnimi czasy telefon służyprzede wszystkim jako zbieracz kurzu, gdyż ci, którzy chcą się skontaktować z Gabą, dzwoniąna komórkę.Zresztą kto dzisiaj trzyma telefon stacjonarny, na dodatek w mieszkaniuodwiedzanym raz do roku? Brak w tym logiki, ale Gaba uparcie opłaca abonament.Pewnietrochę przez sentyment.W końcu to przez ten telefon umawiała się na pierwsze w życiu randki.Przez niego dowiedziała się, że wydawca przyjął jej debiutancki tekst.I prowadziła długierozmowy z ojcem.Całymi latami wnętrze mieszkania niemal bezustannie wypełniał głośny dzwonekwysłużonego aparatu, pózniej z roku na rok znajomy dzwięk rozbrzmiewał coraz rzadziej, ażwreszcie ucichł całkowicie.I teraz niespodziewanie telefon znowu się wybudził jakby samnie dowierzał, że wciąż działa i wściekle ujadając, wprawiał ściany w drżenie.Nie daje zawygraną.Gabie nie chce się wstawać z łóżka.Nie ma ochoty porzucać ciepłego ciała kochanka;ciała, które nawet nie drgnęło na odgłos dochodzący z przedpokoju. Może lepiej nieodbierać? myśli.W końcu jest sobota.Kto wydzwania z samego rana w sobotę? Ktow ogóle zna jej domowy numer? Błażej.Gaba za jego namową wyłączyła komórkę, więc możeto przyjaciel próbuje się z nią skontaktować? Któryś z pracowników wydawnictwa lub jakiśstary znajomy& ? A może Janek? Syn w ostatnim czasie woli wysyłać jej esemesy lubwiadomości przez Facebooka, ale kto wie.No a komputera też od wczoraj nie uruchamiała.Powinna odebrać.A może jednak nie?Kiedy się tak namyśla, telefon cichnie.Ale nie mija minuta, a piekielny dzwonek znowu się odzywa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]