Home HomeCastillo Pamietnik zolnierza KortezaPoematBogaCzlowieka k.4z7Orson Scott Card MozaikaSusan C. W. Abbotson Critical Companion to Arthur MiAndre Norton Galaktyczni rozbitkowieRemarque Erich Maria Noc w LizbonieKleypas Lisa Bez pamięciZakładnik Pierre Lemaitre(1)Prus Boleslaw Lalka 9789185805365 (2)Nienacki Zbigniew Wielki Las
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lolanoir.htw.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Myślę, że dzieje się w nim właściwie wszystko, co można sobie wyobrazić, nawet to co naj­bardziej okrutne, najczarniejsze.Pani zapytała:- I co zamierzasz z tym zrobić?- Zamierzam zabić forwalakę.Łabędź wtrącił:- Murgen zauważył, że coś się dzieje.Idzie tu.- Mam zamiar grać w tę grę.Tobo posłał naszym śladem garstkę swoich zwierzaczków.Zadbajmy o to, żeby nie mogły wyjść, zanim im nie pozwolimy.Wykorzystamy je do znalezienia Bowalk.A po­tem ją zabijemy.23.Lśniący Kamień:Bezimienna fortecaŚpioszka dotarła do fortecy w sercu równiny tylko dlatego, że konsekwentnie nie pozwalała skierować się na żadną inną drogę.Po­mocne skróty podsuwane przez Shivetyę nie odwiodą jej od przyj­rzenia się fundamentom planów podboju.Istnieje jedna doczesna moc silniejsza od największej nawet ma­gii.Chciwość.A ona była właścicielką niewyczerpanego źródła, z któ­rego tryskało powodzią to, czego chciwi najbardziej pragną: złoto.Nie wspominając już o srebrze, klejnotach i perłach.Przez tysiące lat uchodźcy z rozmaitych światów kryli swe skarby w jaskiniach pod tronem Shivetyi.Któż wiedział dlaczego? Przypusz­czalnie tylko sam golem.Ale Shivetya nie odsłaniał historii - chyba że służyło to jego sprawie.Shivetya miał umysł i duszę nieśmier­telnego pająka.Nie odczuwał żadnego żalu, żadnego współczucia, znał tylko swe zadanie i własną wolę położenia mu kresu.Był sprzy­mierzeńcem Kompanii, ale nie przyjacielem.Zniszczyłby Kompanię w jednej sekundzie, gdyby miało to posłużyć ważniejszemu celowi, a on dysponował akurat taką mocą.Śpioszka chciała w ten sposób zabezpieczyć sobie tyły.Podeszła do Baladityi.- Gdzie jest Klinga?Z ust Baladityi popłynęły raporty z odkryć, których dokonał, od­kąd zlecono mu tę misję.Śpioszka poczuła ukłucie winy.Sama pa­miętała jeszcze radość, którą teraz próbował podzielić się Baladitya, ale było to tak dawno temu i tak daleko stąd.Jednak odpowiedzialność za tysiące ludzi, rozkład zajęć, który bardzo mało czasu prze­widywał na sen, nie stwarzały wielu okazji do zakosztowania pro­stych przyjemności.Przez to czasami pewnie mogła wydawać się oschła i niemiła.- Jest na dole.Ostatnimi czasy w ogóle nie wychodzi.Śpioszka zirytowana rozejrzała się dookoła w poszukiwaniu ko­goś dostatecznie młodego, by pogalopować milę w głąb ziemi.Zo­baczyła kłócących się Sahrę i Tobo.Niby nic szczególnego.Choć ostatnio nie zdarzało się często.Z drugiej jednak strony, sprzeczali się właściwie od czasu, gdy Tobo dojrzał.Jeden z dżinnów Tobo potrafi dostać się szybciej na dół niźli najmłodsza para nóg.- Tobo! - Skinęła nań Śpioszka.Irytacja wykrzywiła twarz chłopaka.Bez przerwy ktoś czegoś od niego chciał.Jednak zareagował, aczkolwiek nie okazując nawet śladu szacun­ku.Jego spokojna twarz nosząca ślady mieszanego pochodzenia przy­brała wyraz doskonałej obojętności.Ani jego postawa, ani nic innego nie zdradzały kryjących się w głowie myśli.Śpioszka rzadko kiedy miewała do czynienia z kimś równie nieodgadnionym.A on na do­datek był taki młody.Stał, czekając, aż powie mu, o co chodzi.- Klinga jest gdzieś na dole.Wyślij jednego ze swoich posłań­ców, aby powiedział, że czekam na górze.- Nie mogę.- Dlaczego nie?- Nie mam tu nikogo.Wyjaśniałem to już wcześniej.Nieznane Cienie nienawidzą równiny.Bardzo trudno je zmusić choćby do wej­ścia na nią.Większość, którą uda się namówić, nie chce mieć do czynienia z ludźmi.Ja ze swej strony też nie mam ochoty, by się z nimi zadawały.Za każdym razem wprawia je to w zły nastrój.Masz cały regiment ludzi snujących się dokoła.Któryś z pewnością nie ma nic do roboty.Sarkastyczny poganin.W okolicy fortecy musiało być ze dwustu nudzących się ludzi, którzy czekali, aby odprowadzić karawanę ze skarbami, a tymczasem nie robili nic pożytecznego.- Zależało mi na kimś trochę szybszym.- Kiedy Kompania znajdowała się na nagiej równinie, nawet pod osłoną cudów Shivetyi, nie było czasu do stracenia.Od Suvrina również nie otrzymała dobrych wieści.Tobo powi­nien z nim pojechać.Albo Doj, albo Pani w ostateczności.Ktoś lepiej przygotowany do radzenia sobie z Nieznanymi Cieniami.Powinien jednak przysłać choć słowo, że uchwycił przyczółek.Baladitya powiedział:- A więc lepiej sama zejdź na dół.Nie nadstawi ucha na głos nikogo o mniejszym autorytecie.- Co? Dlaczego?- Ponieważ słyszy nawołujące go głosy.Próbował wymyślić, jak im udzielić odpowiedzi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •