[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Myślę, że dzieje się w nim właściwie wszystko, co można sobie wyobrazić, nawet to co najbardziej okrutne, najczarniejsze.Pani zapytała:- I co zamierzasz z tym zrobić?- Zamierzam zabić forwalakę.Łabędź wtrącił:- Murgen zauważył, że coś się dzieje.Idzie tu.- Mam zamiar grać w tę grę.Tobo posłał naszym śladem garstkę swoich zwierzaczków.Zadbajmy o to, żeby nie mogły wyjść, zanim im nie pozwolimy.Wykorzystamy je do znalezienia Bowalk.A potem ją zabijemy.23.Lśniący Kamień:Bezimienna fortecaŚpioszka dotarła do fortecy w sercu równiny tylko dlatego, że konsekwentnie nie pozwalała skierować się na żadną inną drogę.Pomocne skróty podsuwane przez Shivetyę nie odwiodą jej od przyjrzenia się fundamentom planów podboju.Istnieje jedna doczesna moc silniejsza od największej nawet magii.Chciwość.A ona była właścicielką niewyczerpanego źródła, z którego tryskało powodzią to, czego chciwi najbardziej pragną: złoto.Nie wspominając już o srebrze, klejnotach i perłach.Przez tysiące lat uchodźcy z rozmaitych światów kryli swe skarby w jaskiniach pod tronem Shivetyi.Któż wiedział dlaczego? Przypuszczalnie tylko sam golem.Ale Shivetya nie odsłaniał historii - chyba że służyło to jego sprawie.Shivetya miał umysł i duszę nieśmiertelnego pająka.Nie odczuwał żadnego żalu, żadnego współczucia, znał tylko swe zadanie i własną wolę położenia mu kresu.Był sprzymierzeńcem Kompanii, ale nie przyjacielem.Zniszczyłby Kompanię w jednej sekundzie, gdyby miało to posłużyć ważniejszemu celowi, a on dysponował akurat taką mocą.Śpioszka chciała w ten sposób zabezpieczyć sobie tyły.Podeszła do Baladityi.- Gdzie jest Klinga?Z ust Baladityi popłynęły raporty z odkryć, których dokonał, odkąd zlecono mu tę misję.Śpioszka poczuła ukłucie winy.Sama pamiętała jeszcze radość, którą teraz próbował podzielić się Baladitya, ale było to tak dawno temu i tak daleko stąd.Jednak odpowiedzialność za tysiące ludzi, rozkład zajęć, który bardzo mało czasu przewidywał na sen, nie stwarzały wielu okazji do zakosztowania prostych przyjemności.Przez to czasami pewnie mogła wydawać się oschła i niemiła.- Jest na dole.Ostatnimi czasy w ogóle nie wychodzi.Śpioszka zirytowana rozejrzała się dookoła w poszukiwaniu kogoś dostatecznie młodego, by pogalopować milę w głąb ziemi.Zobaczyła kłócących się Sahrę i Tobo.Niby nic szczególnego.Choć ostatnio nie zdarzało się często.Z drugiej jednak strony, sprzeczali się właściwie od czasu, gdy Tobo dojrzał.Jeden z dżinnów Tobo potrafi dostać się szybciej na dół niźli najmłodsza para nóg.- Tobo! - Skinęła nań Śpioszka.Irytacja wykrzywiła twarz chłopaka.Bez przerwy ktoś czegoś od niego chciał.Jednak zareagował, aczkolwiek nie okazując nawet śladu szacunku.Jego spokojna twarz nosząca ślady mieszanego pochodzenia przybrała wyraz doskonałej obojętności.Ani jego postawa, ani nic innego nie zdradzały kryjących się w głowie myśli.Śpioszka rzadko kiedy miewała do czynienia z kimś równie nieodgadnionym.A on na dodatek był taki młody.Stał, czekając, aż powie mu, o co chodzi.- Klinga jest gdzieś na dole.Wyślij jednego ze swoich posłańców, aby powiedział, że czekam na górze.- Nie mogę.- Dlaczego nie?- Nie mam tu nikogo.Wyjaśniałem to już wcześniej.Nieznane Cienie nienawidzą równiny.Bardzo trudno je zmusić choćby do wejścia na nią.Większość, którą uda się namówić, nie chce mieć do czynienia z ludźmi.Ja ze swej strony też nie mam ochoty, by się z nimi zadawały.Za każdym razem wprawia je to w zły nastrój.Masz cały regiment ludzi snujących się dokoła.Któryś z pewnością nie ma nic do roboty.Sarkastyczny poganin.W okolicy fortecy musiało być ze dwustu nudzących się ludzi, którzy czekali, aby odprowadzić karawanę ze skarbami, a tymczasem nie robili nic pożytecznego.- Zależało mi na kimś trochę szybszym.- Kiedy Kompania znajdowała się na nagiej równinie, nawet pod osłoną cudów Shivetyi, nie było czasu do stracenia.Od Suvrina również nie otrzymała dobrych wieści.Tobo powinien z nim pojechać.Albo Doj, albo Pani w ostateczności.Ktoś lepiej przygotowany do radzenia sobie z Nieznanymi Cieniami.Powinien jednak przysłać choć słowo, że uchwycił przyczółek.Baladitya powiedział:- A więc lepiej sama zejdź na dół.Nie nadstawi ucha na głos nikogo o mniejszym autorytecie.- Co? Dlaczego?- Ponieważ słyszy nawołujące go głosy.Próbował wymyślić, jak im udzielić odpowiedzi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]