[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pielęgniarka potrząsnęła głową.- Nie chodzi tylko o deszcz.Na dworze jest zimno.Wybuch, który oberwał jej ręce i nogi, uszkodził jeszcze coś wewnątrz niej.Jej organizm nie funkcjonuje prawidłowo.Elaine nie ma żadnej odporności, żeby walczyć z chorobami.Wie pan.jest bardzo prawdopodobne, że chłód zabiłby Elaine.Nie chcę ryzykować.- W takim razie będę ją teraz częściej odwiedzał - powiedziałem.- Tak często, jak tylko mi się uda.Jakaś ponura myśl chodzi temu dziecku po głowie i jest śmiertelnie przerażone.Elaine myśli, że umrze.- Och, biedactwo - westchnęła siostra.- Dlaczego tak myśli?- Któryś z jej wyimaginowanych przyjaciół robi się chyba niesympatyczny.- Ale przecież mówił pan, że oni są nieszkodliwi.- Dotąd byli.Zanim opuściłem dom opieki, wstąpiłem do pokoju Elaine.Dziewczynka spała.Wtedy usłyszałem jej śpiew, niesamowity i straszny zarazem.Od czasu do czasu wyławiałem kawałki Coplanda, którego ostatnio słuchała.Jednak fragmenty te były zniekształcone i w większości trudno rozpoznawalne.To, co Elaine śpiewała, nie było nawet muzyką.Jej głos, cienki i dziwny, nagle zmieniał się przechodząc w gruby i chrapliwy.Chwilami wyraźnie słyszałem w nim dźwięk silnika pojazdu kosmicznego dobiegający zza metalowych ścian i przenoszony w kosmos przez metalowe anteny; potężny warkot pochłaniany przez nicość.Przed oczami stanął mi obraz ciała Elaine: z otworów na ręce i nogi wychodziły kłęby kabli, na głowie miała metalowy hełm.We śnie, z zamkniętymi oczami, jak jej fikcyjna przyjaciółka Anansa, pilotowała statek kosmiczny, który stanowił przedłużenie jej ciała.Coś takiego mogło być dość pociągające dla Elaine.W końcu nie urodziła się kaleką.Pamiętała, że kiedyś biegała i bawiła się, że sama jadła i ubierała się, może nawet uczyła się czytać i pamiętała, jak głośno czytała słowa, podczas gdy palcem dotykała liter na kartce książki.Tę wielką pustkę, jaką musiała odczuwać Elaine, mogły do pewnego stopnia zapełnić sztuczne ręce statku kosmicznego.Poczucie własnego "ja" nie wiąże się u dziecka z wnętrzem jego ciała; znajduje się tam, gdzie stykają się ze sobą palce lewej i prawej ręki.Dzieci żyją tym, czego dotykają; są zaś tym, co widzą.W wyniku wybuchu Elaine utraciła poczucie swego "ja", zanim zdążyło się ono związać z jej wnętrzem.Dziwny sen o Anansie pozwalał jej odzyskać tożsamość.Dla Elaine to doznanie nie było jednak przyjemne.Wszedłem do sali i usiadłem przy łóżku.Słuchałem jej śpiewu.Ciało dziewczynki poruszało się lekko w rytm muzyki.Znowu śpiewała cienkim i cichym głosem; potem na powrót grubym i ochrypłym.Dźwięki przeobrażały się naprzemiennie.Zastanawiałem się, co znaczą.Co działo się w głowie Elaine, że śpiewała w taki sposób?“Jeśli pójdę do niej, będę martwa".Elaine bała się z całą pewnością.Spojrzałem na bezkształtny korpus przykryty kołdrą.Zmieniłem punkt widzenia i ujrzałem ciało Elaine jej oczami.Z tej pozycji było ledwie widoczne: skrócone, brzuch zasłonięty przez żebra, biodra prawie niedostrzegalne.Tymczasem Elaine tak właśnie widziała swoje ciało.Najwyraźniej wierzyła, że jeśli ulegnie wyimaginowanej Anansie, to żałosne ciało umrze.Czy śmierć jest mniej przerażająca dla tych, którzy nigdy nie żyli pełnią życia? Wątpię.W każdym razie życie Elaine pełne było radości.Nie zamieniłaby go na muzykę i ręce z metalu, istniejące jedynie w jej własnej wyobraźni.Tylko że cały czas padało.Tylko że nic nie było dla Elaine tak realne jak drzewa, ptaki i wzgórza w dali, i wiatr, który bez skrępowania dotykał jej ciała, na co nie pozwalała otaczającym ją ludziom.Kiedy deszcz pozbawił ją jedynej dobrej rzeczy w jej życiu, odciął ją od rzeczywistego świata, jak długo jeszcze mogła stawiać opór Anansie i jej opowieściom o rękach, nogach i wiecznym śpiewie?Delikatnie rozwarłem powieki Elaine.Szeroko otwartymi oczami patrzyła w sufit.Zamknąłem jej oczy i nie otworzyła ich.Obróciłem głowę dziewczynki i pozostała w tej pozycji
[ Pobierz całość w formacie PDF ]