[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Twój ojciec pośmierci dziadka ruszył szukać szczęścia i wziął mapę z sobą.Przeżył wiele bardzoprzykrych przygód, nigdy jednak nie zdołał dotrzeć w pobliże Góry.Nie mam po-jęcia, jak się tam dostał, ale spotkałem go jako więznia w lochach Czarnoksięż-nika. A cóż ty tam robiłeś? spytał Thorin ze zgrozą, a wszystkie krasnoludy za-drżały. To już niech cię nie obchodzi.Jak zawsze czegoś szukałem; była to paskud-na, niebezpieczna wyprawa.Nawet ja, Gandalf, ledwo się uratowałem.Chciałemocalić twego ojca, ale już było za pózno.Postradał rozum, majaczył, zapomniałniemal o wszystkim prócz mapy i kluczyka.21 Dawno zapłaciliśmy goblinom z Morii rzekł Thorin. Trzeba by pomyśleći o Czarnoksiężniku. Nie mów głupstw.To ponad siły wszystkich krasnoludów razem wziętych,gdyby nawet udało się zebrać rozproszonych na cztery wiatry z powrotem do gro-mady.Jedynym życzeniem twojego ojca było, żebyś odczytał mapę i użył klucza.Smok i Góra to zadanie i tak aż za wielkie na twoje siły. Słuchajcie, słuchajcie! pomyślał Bilbo i przypadkiem pomyślał na głos. Czego mamy słuchać? spytali wszyscy razem, zwracając się szybko w je-go stronę.Bilbo tak był podniecony, że odparł: Tego, co chcę wam powiedzieć. A co masz do powiedzenia? Ano to, że moim zdaniem powinniście iść na wschód i rozejrzeć się tam do-brze.Bądz co bądz są tam ukryte boczne drzwi, a nawet smoki muszą czasem sy-piać, jak mi się zdaje.Jeśli siądziecie na progu i będziecie myśleć długo, to w koń-cu chyba coś wymyślicie.A teraz, wiecie, myślę, że już dość nagadaliśmy się jakna jedną noc, jeśli rozumiecie, co chcę przez to powiedzieć.Może byśmy tak po-szli spać, a jutro wybrali się od samego rana i w ogóle? Dam wam porządne śnia-danie, zanim ruszycie w drogę. Ruszymy, a nie ruszycie, chciałeś powiedzieć poprawił Thorin. Czyż niejesteś włamywaczem? Czy siedzenie na progu nie należy do twojego zawodu, żejuż nie wspomnę o włamywaniu się do wnętrza? Ale co do spania i śniadania zga-dzam się z tobą.Przed podróżą lubię zjeść pół tuzina jajek z szynką; w jajeczni-cy, nie sadzone, i uważaj, żeby zanadto nie rozbełtać.Z kolei inni zaczęli zamawiać śniadania, a żaden nawet nie dodał: proszę (cobardzo zirytowało hobbita), po czym wstali od stołu.Bilbo musiał każdemu zna-lezć miejsce na nocleg, zapełniając wszystkie gościnne pokoje i ścieląc posłaniana fotelach i kanapach.Dopiero kiedy ułożył całe towarzystwo, mógł się sam tak-że położyć w swoim małym łóżku, bardzo zmęczony i nie bardzo szczęśliwy.Po-stanowił sobie mocno, że nie wstanie o świcie i nie będzie się fatygował przy-rządzaniem dla gości wymyślnych dań na śniadanie.%7łyłka Tuków zmiękła w nimi wcale już nie był pewien, czy się w ogóle wybiera w jakąś podróż nazajutrz.Leżąc słyszał jeszcze, jak Thorin w sąsiednim najelegantszym pokojunuci sobie:Ponad gór omglony szczytLećmy, zanim wstanie świt,By jaskinom, lochom, grotomCzarodziejskie wydrzeć złoto!22Bilbo usnął z tymi słowami w uszach i miał bardzo niemiłe sny.Słońce już sta-ło wysoko, kiedy się następnego ranka obudził.PIECZEC BARANIAyskoczył z łóżka i otuliwszy się szlafrokiem pobiegł do jadalni.Nie byłoWtam żywej duszy, ale na stole ujrzał ślady obfitego i pośpiesznego śnia-danie.W pokoju wszystko było przewrócone do góry nogami, a w kuchni pię-trzyły się stosy brudnych naczyń.Można by bez przesady powiedzieć, że nieoszczędzono ani jednego garnka, ani jednej patelni.Zmywanie było tak niewąt-pliwą i przykrą rzeczywistością, że Bilbo musiał się wyrzec złudzeń, iż goście po-przedniego wieczora przyśnili mu się tylko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]