Home HomeTolkien J R R Hobbit czyli tam i z powrotemt 1 Tolkien. .Niedokonczone.opowiesci.Tom.1Tolkien J R R Niedokonczone opowiesci t IJ.R.R Tolkien Niedokonczone opowiesci t.1Tolkien J.R.R Powrót króla (2)Tolkien J R R SilmarillionTolkien J.R.R Wyprawa (2)Tolkien J.R.R Wyprawa (3)Narrenturm.korekta1Feist Raymond E Adept magii
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gotmax.keep.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Posłuchajcie! Nienawidzą nas i cie-szą się, bo nasza zguba wydaje im się nieuchronna. Król!  wrzeszczą. Król!Wezmiemy do niewoli ich króla! Zmierć Forgoilom! Zmierć słomianym łbom!Zmierć zbójom z północy! To przezwiska, które nam nadali.Po pięciu wiekachnie zapomnieli i nie przebaczyli, że władcy Gondoru oddali Riddermarchię Eorlo-wi Młodemu i zawarli z nim przymierze.Saruman rozjątrzył starą nienawiść.Tolud dziki, jeśli go podburzyć.Nie ustąpią ani o zmierzchu, ani o świcie, dopókinie wezmą Theodena do niewoli lub nie polegną sami. Mimo wszystko świt przyniesie mi nadzieję  powiedział Aragorn.Jesz-cze nie skończył mówić, gdy nagle zagrzmiały trąby.Huk się rozległ, błysnęłypłomienie, wzbił się obłok dymu.Woda z Helmowego Potoku sycząc i pieniąc132 się runęła przez przełom: tama puściła, w murze ziała ogromna dziura.Chmaraczarnych orków już przez nią cisnęła się do Jaru. Oto diabelska sztuczka Sarumana!  krzyknął Aragorn. Podpełzaliznów do przepustu, kiedy my tu z sobą rozmawialiśmy, i podpalili ognie Orthan-ku tuż u naszych stóp.Elendil! Elendil!  zawołał biegnąc ku wyłomowi.Leczw tym samym okamgnieniu sto drabin wysunęło się nad parapet muru.Górą i do-łem zalał go ostatni szturm jak czarna fala zatapiająca piaszczystą wydmę.Furiaataku zmiotła obrońców.Jedni cofali się coraz głębiej w Jar, znacząc odwrót gę-stym trupem własnym i nieprzyjacielskim, broniąc każdej piędzi i zmierzając kutajnym pieczarom.Inni wyrąbywali sobie drogę do twierdzy.Z Jaru na Skałę aż pod bramę Rogatego Grodu wiodły szerokie schody.Ara-gorn stał na jednym z najniższych stopni.W jego ręku błyszczał Anduril i przezcały czas jakaś groza tego miecza wstrzymywała nieprzyjaciół, aby Rohirrimo-wie, którzy zdołali dotrzeć do schodów, mogli wspiąć się pod bramę.Wyżej nieconad Aragornem przykląkł Legolas.Naciągnął łuk, lecz została mu jedna strzała;wychylony naprzód czekał, gotów ustrzelić pierwszego orka, który ośmieli sięzbliżyć do schodów. Wszyscy, którzy tu doszli żywi, są już bezpieczni za murem twierdzy, Ara-gornie!  zawołał. Chodz i ty na górę!Aragorn odwrócił się i zaczął biec po schodach, lecz był straszliwie zmęczo-ny i potknął się w biegu.Natychmiast skorzystał z tego nieprzyjaciel.Orkowiez wrzaskiem skoczyli ku rycerzowi, żeby go pochwycić.Pierwszy padł z ostatniąstrzałą Legolasa w gardle, inni jednak przesadzili jednym susem trupa i biegli da-lej.Nagle zepchnięty z góry ogromny głaz runął na schody i napastnicy stoczylisię w głąb Jaru.Aragorn dopadł bramy i zatrzasnął ją za sobą. Zły obrót bierze bitwa, przyjaciele  rzekł ocierając ramieniem pot z czo-ła. Zły, ale nie beznadziejny  odparł Legolas  póki ty jesteś wśród nas.A gdzie podział się Gimli? Nie wiem  rzekł Aragorn. Widziałem go ostatni raz, jak walczył w Ja-rze za murem, lecz potem nieprzyjaciel nas rozdzielił. Niestety! Smutna to nowina!  powiedział Legolas. Gimli jest silny i dzielny  odparł Aragorn. Miejmy nadzieję, że uciek-nie do pieczar.tam byłby na razie bezpieczny.Bezpieczniejszy niż my.Schronpodziemny przypadnie krasnoludowi do serca. Tą nadzieją muszę się pocieszać  rzekł Legolas. Wolałbym jednak,żeby obrał tę samą co my drogę.Chciałem powiedzieć mu, że mam już trzydziestudziewięciu orków na swoim rachunku. Jeżeli przedrze się do pieczar, pewnie po drodze odzyska nad tobą przewagę zaśmiał się Aragorn. Nie widziałem, by ktoś lepiej władał toporkiem od tegokrasnoluda.133  Muszę poszukać strzał  rzekł Legolas. Oby wreszcie przeminęła tanoc! Przy świetle dziennym celniej strzela się z łuku.Aragorn poszedł do zamku.Ku wielkiej rozpaczy dowiedział się, że Eomeranie ma w grodzie. Nie, nie wrócił na skałę  rzekł Aragornowi jeden z wojowników z Za-chodniej Bruzdy. Ostatni raz widziałem go, jak zbierał wokół siebie ludzi i wal-czył u wylotu Jaru.Byli z nim Gamling i krasnolud, ja jednak nie zdołałem się tamprzedrzeć.Aragorn minął wewnętrzny dziedziniec i wszedł po schodach do komnatymieszczącej się wysoko w wieży.Na tle okna odcinała się ciemna sylwetka króla,który stąd patrzał w dolinę. Jakie wieści przynosisz, Aragornie?  zapytał. Mur zewnętrzny wzięty, wszyscy obrońcy zepchnięci, wielu jednak zdołałoschronić się do Grodu. Czy Eomer jest tutaj? Nie, królu, lecz znaczna część twoich wojowników cofnęła się w głąb Jaru.Podobno między nimi był Eomer.W ciasnych przesmykach mogą powstrzymaćnieprzyjaciela i dotrzeć do pieczar.Jaką tam znajdą nadzieję ratunku, nie wiem. Lepszą niż my tutaj.Mówiono mi, że w pieczarach są zgromadzone dużezapasy.Powietrze też jest zdrowe, bo dochodzi z góry, przez kominy otwarte wy-soko w skałach.Nikt nie wedrze się do tych podziemi, jeśli wstępu bronią mężniludzie.Mogą wytrwać bardzo długo. Orkowie jednak przynieśli z Orthanku diabelskie sztuki  rzekł Aragorn. Mają ogień, co rozsadza skały: tym właśnie sposobem zdobyli zewnętrzny mur.Jeżeli nie zdołają wedrzeć się do pieczar, gotowi zamknąć ich wylot i zamurowaćludzi w podziemiu.Ale teraz musimy wytężyć wszystkie siły ku własnej obronie. Duszę się w tym więzieniu  rzekł król. Gdybym mógł z włóczniąu siodła ruszyć na czele moich wojowników w pole, może odnalazłbym radośćwalki i skończył chwalebnie żywot.Ale tutaj nie na wiele się przydaję. Tutaj, królu, jesteś przynajmniej chroniony murami najpotężniejszej twier-dzy Rohanu  odparł Aragorn. Więcej masz nadziei, że się obronisz w Roga-tym Grodzie, niż w Edoras czy nawet w górach, w Warowni Dunharrow. Podobno nigdy jeszcze nieprzyjaciel nie zdobył Rogatego Grodu szturmem rzekł Theoden  ale dziś dręczy mnie zwątpienie.Zwiat zmienia się, a to, coongi było potęgą, teraz może okazać się słabe.Jaka baszta oprze się tak wielkiejliczbie napastników i tak zuchwałej nienawiści? Gdybym był wiedział, jak bardzoIsengard wzmógł swoje siły, może nie spieszyłbym tak pochopnie na ich spotka-nie, mimo wszystkich czarów Gandalfa.Jego rady teraz wydają się mniej dobre,niż były w blasku poranku. Nie sądz, królu, mądrości Gandalfa, póki nie skończy się rozprawa  rzekłAragorn.134  Koniec zapewne już niedaleki  odparł Theoden. Ale nie chcę skończyćtutaj jak stary borsuk w pułapce.Znieżnogrzywy, Hasufel i wierzchowce moichgwardzistów są w grodzie, na zewnętrznym dziedzińcu.O świcie zwołam ludzigłosem Helmowego rogu i wyjadę za mury, do bitwy.Czy pojedziesz ze mną,Aragornie, synu Arathorna? Może sobie przerąbiemy drogę, a może znajdziemyśmierć godną pieśni.jeżeli zostanie na tej ziemi ktoś, kto by o nas mógł śpiewaćw przyszłości. Pojadę z tobą, królu  rzekł Aragorn.Pożegnał Theodena i wrócił na mury, obszedł je w krąg dodając ducha wo-jownikom i wspierając obrońców tam, gdzie orkowie atakowali najzażarciej.To-warzyszył mu Legolas.Ogniste wybuchy ustawicznie wstrząsały kamiennym mu-rem.Zewsząd na jego szczyt zarzucano haki, przystawiano drabiny.Nieprzyjacielco chwila wdzierał się na przedmurze, lecz za każdym razem obrońcy strącali gona skały.Wreszcie Aragorn stanął ponad główną bramą, nie zważając na nieprzyjaciel-skie strzały.Wpatrując się przed siebie dostrzegł, że na wschodzie niebo zaczynablednąć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •