[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Mogę odpowiedzieć już teraz.Oczywiście, wejdę w tę spółkę.– Jestem przekonany, że ta decyzja zmieni pańskie życie, panie Henderson– powiedział przyjacielsko Jarvis.Był zachwycony wieloznacznością swojejodpowiedzi.Strona nr 285126.J ewel, wbita w swój biały szpitalny uniform, dreptałapotulnie za lekarzem.Najpierw skierowano ją do południowego skrzydła,daleko od Fancy, ale zachorowała jedna z pielęgniarek i Jewel natychmiastzgłosiła się na ochotnika do północnego bloku.Weszła do małej, zatłoczonej sali i zobaczyła Fancy pochylającą się nadnieprzytomną staruszką.Opanowała się i próbowała słuchać monotonnychzaleceń lekarza.Fancy otuliła swoją podopieczną kocem, wstała, odwróciła się i spojrzałana Jewel.Zadrżała i opuściła głowę, żeby ukryć podniecenie.Jewel nie próbowała z nią rozmawiać – wokół kręciło się zbył wiele osób– ale sama jej obecność w Brookehaven była już dla uwięzionej informacją:bądź gotowa, nadchodzi pomoc.– Nasze konsorcjum ma pewność, że w tych górach jest złoto, panieMadigan.– Jarvis St.John usiadł wygodnie w fotelu.– Prawdę mówiąc,wytyczyliśmy już trzy działki w tym rejonie.– Gdy się uśmiechał, przypominałrekina czyhającego na ofiarę.Jason natychmiast rozpoznał w nim człowiekaznającego smak walki o władzę.Nie dla pieniędzy i nie dla władzy – dla samejwalki.– Konsorcjum jest gotowe do rozpoczęcia z panem negocjacji w sprawienaszych interesów w tym regionie.Jason uniósł brwi.Wybrał maskę wyrażającą powagę i zainteresowanie.– Hrabia nigdy nie był moim hmm, wielbicielem.Dlaczego miałby chciećrobić ze mną interesy?– Nie chce – odpowiedział zwięźle Jarvis.– Szczerze mówiąc, nie znosipana.Tyle, że te złoża są rzeczywiście gigantyczne, a hrabia jest praktycznymczłowiekiem.Tracąc czas, tracimy pieniądze.Ma pan najlepsze huty ikontroluje pan kilka przedsiębiorstw, które mogą nam zaoszczędzić wiele pracyStrona nr 286i czasu.I jest pan bezlitosny, panie Madigan, a ta cecha może być bardzoużytecznym narzędziem.Widzi pan, hrabia dobrze pana pamięta.– Jarvisobdarzył Madigana kolejnym drapieżnym uśmiechem.Jason nie odpowiedział.– Moja wizyta ma dwa cele, panie Madigan.Muszę zarejestrować działki iumocnić naszą pozycję w Leadville, gdy wydobycie srebra przestanie sięopłacać, a zapewniam pana, że nie będziemy na to długo czekać, wykupimywszystkie tutejsze kopalnie i zaczniemy wydobywać żelazo i molibden.Taszalona z pozoru, inwestycja szybko przyniesie zyski.Równocześnie będziemypracować nad uruchomieniem kopalni złota.Poza tym, srebro nie będzie sięopłacać tylko przez jakiś czas.Tym niemniej, wystarczająco długo, żebypogrzebać Leadville, jeśli tu nie wkroczymy.– Nadal nie powiedział pan, dlaczego powierzacie mi tę informację.Jarvis St.John nagrodził przenikliwość Madigana jeszcze jednymuśmiechem.– Mój drogi, ma pan to, czego szukamy.Jest pan właścicielem hut, którejuż wkrótce staną się zupełnie bezwartościowe, albo bardzo użyteczne dlanaszych celów.Ma pan w Leadville rozległe znajomości i powiązania, a przytym jest pan na tyle okrutny, żeby pozbawić innych prawa wykupu.– W jegoustach brzmiało to jak pochwała.– Z naszymi pieniędzmi i technologią,możemy w ciągu miesiąca przestawić pańskie huty na wytop złota.Bez naspotrwa to sześć miesięcy – pod warunkiem, że podobnie jak my, wie pan już,gdzie jest złoto.A w ciągu sześciu miesięcy, i pan, i my, moglibyśmy jużwydobyć bardzo dużo kruszcu.– Jest pan daleko od domu, panie St.John.– Madigan najwyraźniejpostanowił przejąć inicjatywę.– A ja jestem właścicielem drewna, któregobędziecie potrzebować do obelkowania kopalń i pokaźnej ilości sprzętu.Mamrównież udziały w tutejszych kolejach.Jak więc pan widzi, mogę wiele ułatwići zmniejszyć poważnie koszty całej operacji.Albo wiele utrudnić.Myślę, żeobaj mamy mocne karty, panie St.John.– Odnoszę wrażenie, że zdołalibyśmy ominąć większość z tych przeszkód,które by nam pan postawił – odparował Jarvis
[ Pobierz całość w formacie PDF ]