Home HomeCaine Rachel Czas Wygnania 03 NiewidzialnaCaine Rachel Czas Wygnania 02 NieznanaSCARROW, Alex TIME RIDERS 2 Czas drapieżnikówPhilip K. Dick Czas poza czasem (2)Jablonski Miroslaw P Czas wodnika (2)Jablonski Miroslaw P Czas wodnika (3)Grisham John Czas zabijaniaAmis Martin Strzala CzasuBarker Clive Wielkie sekretne widowisko (SCA (2)Winnetou t.3 May K
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tlumiki.pev.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .To było coś, czego najbardziej nie znosiła i nadal nie miała zamiaru znosić.A już najmniej z jego strony.- Zobaczę, co z Belle - powiedziała krótko i wyszła z kuchni.Nie było co myśleć o wyruszeniu tego dnia w dalszą drogę, choć zdrowy rozsądeknakazywał tak zrobić.Jednak kiedy każde z nich zobaczyło Belle, wszyscy postanowilijednogłośnie zostać.Samo wyniesienie Belle na schody wydawało się być niemożliwe.- Musimy jej jakoś pomóc - powiedziała przerażona Kat, ale sama nie wiedziała, jak.Felicja ku swemu przerażeniu zrozumiała, że właściwie jest całkowicie sama i poczułagraniczący z histerią strach, który tak często odczuwała w lazarecie, kiedy widziała swojąbezradność.Kat stała w pokoju jak przestraszone dziecko i wyglądała tak, jak gdyby czekałana kolejną dyspozycję siostry Pauli.Ale nie było siostry Pauli, ani żadnych dyspozycji.Dookoła była tylko pustka, zasypane śniegiem pola i lasy.Byli zdani całkowicie na siebie.Felicja wytrwała.Siedziała przy łóżku Belle, z kapą narzuconą na szczupłe ramiona,trzymała chorą za rękę, podawała jej wodę, wycierała spocone czoło.Po długich godzinachspędzonych przy Belle miała takie uczucie, jak gdyby głowa pękała jej na tysiące kawałków.Była zmarznięta, bolały ją plecy i marzyła o chwili spokoju, o tym, aby choć na chwilę mócwyjść, nie słyszeć rozpaczliwego stękania i jęczenia umierającej Belle.Wyszła do pokojupołożonego obok, gdzie Kat w świetle świecy wpatrywała się zachłannie w fotografięAndreasa, którą on podarował jej zaledwie przed kilkoma dniami.Z trudem zdusiła jakąśszorstką uwagę, która jej przyszła do głowy na widok tak bezużytecznej czynności.- Kat, usiądz na chwilę koło Belle - muszę coś zjeść.Kat wstała i bez słowa poszła do pokoju chorej, a Felicja powoli zeszła do kuchni.Podrodze minęła na wpół rozbite lustro i zatrzymała się na widok swego odbicia.Zmarszczyłaczoło.Na swojej twarzy nie widziała ani śladu młodości i tej radości życia, którą odczuwaław Berlinie albo w Lulinnie, kiedy każdego ranka stawała przed lustrem.Blada, zmęczonatwarz, głębokie zmarszczki wokół ust, ani śladu uśmiechu.Po co się uśmiechać, teraz,kiedy.Powinnam się była nauczyć rosyjskiego i tego, jak znosić widok umierających ludzi,pomyślała gorzko i cynicznie.Tylne drzwi prowadzące na podwórze otworzyły się i Maksym wszedł do kuchni.Miał policzki zaczerwienione od mrozu.- Byłem nad morzem - oświadczył w odpowiedzi na pytające spojrzenie Felicji - iznalazłem kogoś, kto przewiezie was do Finlandii.Ten człowiek chce za to mnóstwopieniędzy, ale wówczas byłybyście bezpieczne. - Belle już nie da rady.Spojrzeli na siebie w milczeniu.Ona jest piękna, pomyślał Maksym, piękna i bardzo silna.Przerazili się oboje, kiedyusłyszeli głośne kroki na schodach.Za chwilę do kuchni wpadła Kat.- Felicjo, musisz przyjść na górę! Z Belle jest zle! Nie wiem, co mam robić! Chodz,proszę!Patrzy na mnie jak małe, skrzywdzone dziecko, pomyślała Felicja z nagłą irytacją.Potarła dłonią obolały kark i wstała.Była tak straszliwie zmęczona, że właściwie już nic nieodczuwała, tylko jakieś dziwne zobojętnienie.Z niewyspania piekły ją oczy.Najchętniejpobiegłaby prosto przed siebie, gdzieś w ciemność rozciągającą się za oknami, aby już nic niewidzieć i nie słyszeć.Miała nagle dość myślenia i odpowiadania za wszystkich i za wszystko.Chciała móc troszczyć się tylko o siebie i o nikogo więcej.Ale tu pamięć podsunęła jej przed oczy obraz rodzinnego domu, Letycji i tego dnia,kiedy do Lulinna weszli Rosjanie. Jesteśmy odważni i świadomi odpowiedzialności.Będziemy bronić tego, co kochamy i co jest nam drogie.A potem babka powiedziała, że w jej rodzinie niczego nie robiono ze szlachetnychpobudek, tylko z chęci zaspokojenia żądzy władzy.ale to było obojętne, Felicja byławnuczką Letycji, a Letycja nie powinna się jej wstydzić.Odgarnęła włosy z czoła.Tylko niedać po sobie poznać, jak strasznie nędznie się czuła w tej chwili.- Już dobrze, Kat.Idę na górę.9.Musiała spać wiele godzin.Kiedy się ocknęła, minęła noc i właśnie kończył siękolejny dzień.Powoli zapadał wczesny, zimowy zmrok.Miała wrażenie jakiejś osobliwejponadczasowości, w której pogrążony był dom: wydawało się, że stoi on w samym środkuzadymki, ciemności i pędzącego nie wiadomo dokąd czasu.Felicja czuła się tak, jak gdybyspędziła w tym domu całe swe dotychczasowe życie i miała tu zostać aż do końca swych dni.To, co już się stało i co miało stać się w przyszłości, straciło jakiekolwiek znaczenie.Całyświat i płynący czas ograniczone były do tego skrawka ziemi i do tej wieczornej godziny.Ciocia Belłe zmarła ostatniej nocy.Felicja już nie wiedziała, jak długo to trwało,straciła zupełnie poczucie czasu, pamiętała tylko, że minuty płynęły strasznie wolno,rozciągając się niemal w nieskończoność.Pokój pełen był ciężkiego powietrza, stękaniachorej, pełen gorączki i śmierci.Felicja widziała już wielu umierających, jeszcze w lazarecie,i wiedziała, że agonia może trwać wiele godzin.Trzymała Belle za rękę, zwilżała jej ustawodą i modliła się cały czas w duchu: Boże, pozwól jej szybko umrzeć.Niech to nie trwa tak długo, niech ona się nie męczy!Kiedy Belle wreszcie zamknęła oczy, jej spękane usta miały dziwnybrązowoczerwony kolor, zaś twarz o zapadniętych policzkach przybrała brzydką, żółtawąbarwę.Felicja podniosła się powoli.Stała przez chwilę sądząc, że wybuchnie łzami.Ale niemogła płakać.Z dziwnym spokojem myślała tylko: musimy uważać, żeby Nicola niezobaczyła teraz nieżyjącej już matki.Chwiejnym krokiem wyszła z pokoju.Dom pogrążony był w całkowitej ciszy i ciemności.Dopiero kiedy wyszła nakorytarz, usłyszała głuche uderzenie starego zegara.Pierwsza w nocy.Trzymając w ręceświecę dotarła do końca korytarza i weszła do znajdującej się tam małej sypialni.Odstawiłaświecę, niepewnymi ruchami rozebrała się i wśliznęła do łóżka, jak zwierzę, które kryje się wswej norze, aby leczyć w niej rany.A ponieważ nie spała już od trzydziestu sześciu godzin,zasnęła niemal natychmiast.A teraz obudziła się po blisko dwudziestu czterech godzinach i po kilku minutach zzaskoczeniem stwierdziła, że mrok za oknem to nie szary poranek, lecz wczesny, zimowywieczór.Wróciły wspomnienia ostatniej nocy, ale udało jej się nie pogrążyć w czarnych,ponurych rozmyślaniach.Było to tak, jak powiedziała niedawno do Kat: nie patrz za siebie,nie zatrzymuj się! Wiedziała, że już nigdy nie będzie mogła się zatrzymać i ze spokojempatrzeć w przeszłość.Wstała i otworzyła jedną ze ściennych szaf, znajdujących się koło łóżka.Musiała tobyć sypialnia prawdziwej damy - znalazła poranny szlafrok z bladofioletowego jedwabiu,ozdobiony na dole, na rękawach i w wycięciu dekoltu wąskim paskiem futra z gronostaja.Zprzyjemnością poczuła na swej skórze chłodny dotyk jedwabiu.Uczesała włosy i zeszła poschodach na dół.Dokoła panowała nadal całkowita cisza.Przyszło jej do głowy, że może już wszyscyspali.Szła powoli przez wszystkie pokoje, wlokąc z szelestem długi szlafrok za sobą.Ciąglenie opuszczało jej poczucie dziwnego zobojętnienia i spokoju [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •