Home HomeBulyczow Kir Pieriestrojka w Wielkim Guslarze scrChmielewska Joanna Wielkie Zaslugi (www.ksiazki4uChmielewska Joanna Wielki diament t.1 (SCAN dal 85 (2)Chmielewska Joanna Wielki diamentSw. Jan Od Krzyza Dziela (2)Salinger Jerome.DawThinking and DestinyMagia sprzatania Marie KondoSaylor Steven Ramiona NemezisMariusz Zielke Sedzia
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lwy.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Zgodnie z powszechną opinią, dziecko było podobne do matki, co rodzice przyjęli z należytą wdzięcznością, jako że nie mieli pojęcia, kim był jego ojciec.Howard miał ciemne, głęboko osadzone oczy Trudi - już od urodzenia - gęstą czapeczkę kręconych, kasztanowatych włosów.Podobnie jak matka, która także była wcześniakiem, musiał walczyć o każdy oddech przez pierwsze sześć dni swojego życia, ale potem szybko nabierał sił.19 kwietnia Trudi wróciła z synem do Palomo Grove, by chować niemowie w miejscowości, która była jej najbliższa.W dwa tygodnie po narodzinach Howarda Katza, druga ze Stowarzyszenia Dziewic została matką.Tym razem prasa miał żer bogatszy, niż narodziny chorowitego dziecka płci męskiej.Joyce McGuire powiła bliźnięta, dziewczynkę i chłopca, w odstępie jednej minuty, bez żadnych komplikacji.Nadała im imiona Jo-Beth i Tommy-Ray, ponieważ (chociaż nigdy by się do tego nie przyznała, za żadne skarby) miały dwóch ojców jednego w jeziorze, drugiego w osobie Randy'ego Krentzmana.Trzech - gdyby wliczyła ich Ojca Niebieskiego, chociaż obawiała się, że dawno już o niej zapomniał, by obdarzać swą łaską mniej na to zasługujących.Siedem czy osiem dni po narodzinach bliźniąt McGuire, Carolyn także wydała na świat bliźnięta - chłopca i dziewczynkę, ale chłopiec urodził się martwy.Dziewczynkę, krzepką, o mocnej budowie - nazwano Lindą.Wydawało się, że wraz z jej narodzinami, saga o Stowarzyszeniu Dziewic osiągnęła swoje naturalne zakończenie.Na pogrzeb drugiego dziecka Carolyn przyszła niewielka grupka ludzi, ale w sumie te cztery rodziny pozostawiono samym sobie.Dosłownie: przyjaciele zaprzestali wizyt, znajomi przeczyli, jakoby znali ich kiedykolwiek.Historia Stowarzyszenia Dziewic splamiła dobre imię Palomo Grove i mimo korzyści, które miasto wyciągnęło z tego skandalu, wszyscy zapragnęli obecnie zapomnieć, że coś takiego w ogóle miało miejsce.Rodzina Katzów, boleśnie odczuwając fakt, że wszyscy odwrócili się od nich, postanowiła opuścić Grove i wrócić do rodzinnego miasta Alana Katza - Chicago.Pod koniec czerwca sprzedali dom jakiemuś przybyszowi, który za jednym zamachem nabył piękny dom i dobre imię.Katzowie wyjechali dwa tygodnie później.Wyjechali w dobry czas.Gdyby opóźnili swój wyjazd o kilka dni, byliby świadkami ostatniej tragedii, związanej ze Stowarzyszeniem Dziewic.Wieczorem 26 lipca Hotchkissowie wyszli na niedługą chwilę, pozostawiając w domu Carolyn z niemowlęciem.Byli na mieście dłużej, niż planowali, i wrócili do domu dobrze po północy, 27 lipca.Carolyn uczciła pierwszą rocznicę swej kąpieli w jeziorze dusząc córkę i odbierając sobie życie.Zostawiła list pożegnalny, w którym z tą samą chłodną bezstronnością, z jaką kiedyś mówiła o Rowie Św.Andrzeja wyjaśniała, że opowieść Arleen Farrell była najzupełniej prawdziwa.Naprawdę poszły się kąpać w jeziorze, naprawdę zostały napadnięte.Do dziś nie wiedziała, kim był napastnik, ale wciąż czuła jego obecność w sobie i w dziecku; on był zły.Dlatego udusiła Linde.Dlatego podetnie sobie żyły na nadgarskach."Nie osądzajcie mnie zbyt surowo - prosiła.- Nigdy nie chciałam nikogo skrzywdzić".Rodzice w ten sposób zinterpretowali jej list: ktoś rzeczywiście napadł na dziewczęta i zgwałcił je, a one z sobie wiadomych względów, postanowiły nie wyjawiać, kim był napastnik czy napastnicy.Teraz, kiedy Carolyn nie żyła, Arleen pomieszało się w głowie, a Trudi wyjechała do Chicago, rola wyjawienia całej prawdy - niczego nie ujmując ani nie dodając - przypadła Joyce McGuire, by można było wreszcie zamknąć historię Zmowy Dziewic.Początkowo nie chciała się na to zgodzić.Twierdziła, że z tamtego dnia niczego nie pamięta.Uraz, którego doznała, wymazał to wspomnienie z jej pamięci.Jednak ani Hotchkissa, ani Farrella nie zadowoliło to wyjaśnienie.Ponawiali naciski poprzez ojca Joyce.Dick McGuire nie był silnym człowiekiem ani psychicznie, ani fizycznie, a kościół, do którego należał, odmówił mu w tej sprawie wszelkiego poparcia, jednocząc się przeciw dziewczynie z nie - mormonami.Trzeba było powiedzieć prawdę.W końcu, chcąc oszczędzić ojcu jeszcze większych przykrości i udręk ze strony tych ludzi, Joyce przerwała milczenie.Sześcioro rodziców wraz z pastorem Johnem, duchowym przywódcą społeczności mormońskiej na Grove i okolicę, zebrało się w jadalni McGuire'ów, by wysłuchać bladej, chudej dziewczyny, która kołysała do snu to jedno, to drugie dziecko, a kołysząc je, opowiadała o ich poczęciu.Najpierw ostrzegła słuchaczy, że nie spodoba im się to, co usłyszą, a ostrzegała ich nie bez kozery.Opowiedziała wszystko po kolei: o spacerze; jeziorze; kąpieli; stworach, które walczyły w wodzie o ich ciała; o ich ucieczce; namiętności, którą wzbudzał w niej Randy Krentzman, także i jego rodzina wyjechała z Grove wiele miesięcy temu, być może w następstwie Jego własnej, cichej spowiedzi; o wspólnym wszystkim tym dziewczętom pragnieniu, by jak najskuteczniej zajść w ciążę.- Więc to Randy Krentzman jest ojcem wszystkich tych dzieci? - zapytał ojciec Carolyn.- On? - zdziwiła się Joyce.- Nie byłby w stanie.- Więc kto?- Obiecałaś opowiedzieć całą prawdę - przypomniał jej pastor.- Właśnie to robię.Mówię wszystko, co wiem.Ja wybrałam Randy'ego Krentzmana.Wszyscy wiemy, co robiła Arleen.Jestem pewna, że Carolyn znalazła kogoś innego.I Trudi też.Ojcowie się nie liczyli.Byli po prostu mężczyznami i tyle.Więc twierdzisz, dziecko, że masz w sobie diabła? - zapytał pastor.- Nie.- Więc w dzieciach?- Nie, nie - teraz kołysała obie kołyski naraz.- Jo-Beth i Tommy-Ray nie są opętani.W każdym razie nie w sposób, o jakim pastor myśli.Są po prostu dziećmi Randy'ego.Może odziedziczyły po nim trochę urody.- pozwoliła sobie na leciutki uśmiech.- Chciałabym, żeby tak było.Był taki przystojny.Ale duch, który powołał je do życia, jest w jeziorze.- Jeziora nie ma - odezwał się ojciec Arleen.- Wtedy było.Może znowu będzie, kiedy spadnie ulewny deszcz.- Nigdy do tego nie dopuszczę, jeśli tylko będę mógł.Niezależnie od tego, czy Farrell uwierzył opowieści Joyce w całej rozciągłości, Farrell dotrzymał danego słowa.Wraz z Hotchkissem szybko zebrał na mieście dostateczne fundusze, by zablokować wejścia do podziemnych korytarzy.Większość ofiarodawców wypisywała czek po prostu po to.by pozbyć się Farrella z przedpokoju [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •