[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zakłócenie w polu Mocy jest coraz silniejsze.Kenobi przytaknął bez słowa, choć jego zmartwienia miały w tym momencie zdecydowanie bardziej konkretny i przyziemny charakter niż obawy Mistrza.- Niepokoję się o mojego padawana.Nie jest gotowy do samodzielnej służby - odezwał się po chwili.Mace skinął głową, jakby przypominał Obi-Wanowi, że ta kwestia została już omówiona.- Ma wyjątkowe zdolności - powiedział.- Rada wierzy w trafność swojej decyzji, Obi-Wanie.Nie znamy odpowiedzi na wszystkie pytania dotyczące twojego ucznia, ale nie można zaprzeczyć, że chłopak ma talent.Pod twoją opieką poczynił ogromne postępy.Obi-Wan rozważył dokładnie słowa Mistrza i znowu skinął głową, wiedząc, że stąpa po niebezpiecznym gruncie.Gdyby okazał niepokój co do temperamentu Anakina, mógłby zaszkodzić Zakonowi i galaktyce.Z drugiej strony powinien wiedzieć, dlaczego Jedi mimo wszystko zdecydowali się na kształcenie młodego Skywalkera.- Jeżeli przepowiednia jest prawdziwa, Anakin przywróci równowagę Mocy - dokończył Mace.- Musi się jeszcze wiele nauczyć.Szybkie postępy uczyniły go.- Obi-Wan zawahał się, szukając w miarę delikatnego określenia -.aroganckim.Teraz dopiero rozumiem i uznaję to, co ty i Yoda wiedzieliście od początku: chłopak był zbyt duży, by rozpoczynać szkolenie i.Zmarszczki, które przecięły czoło Maca Windu, zasygnalizowały Kenobiemu, że może posuwa się zbyt daleko.- Jest w tym coś jeszcze - zauważył Mace.Obi-Wan wziął głęboki, uspokajający oddech.Mistrzu, Anakin i ja nie powinniśmy otrzymać tego zadania.Obawiam się, że mój uczeń nie będzie w stanie obronić pani senator Amidali.- Dlaczego?- Bo jest.jest z nią emocjonalnie związany.To trwa już od dzieciństwa.A teraz jest zagubiony, brakuje mu koncentracji.Mówiąc te słowa, Obi-Wan skierował się do myśliwca.Wdrapał się do kabiny i usiadł w fotelu pilota.- Mówiłeś już o tym stwierdził Mace.A twoje zastrzeżenia zostały dokładnie rozważone i nie zmieniły decyzji Rady.Obi-Wanie, musisz wierzyć, że Anakin pójdzie właściwą ścieżką.Mistrz miał rację; jeżeli Anakin ma stać się kiedyś wielkim przywódcą, o którym wspominała przepowiednia, musi przejść próby charakteru.Obi-Wan wiedział, że jedna z tych prób rozgrywa się właśnie teraz, na odległej planecie, z udziałem młodej kobiety, którą pokochał padawan.Kenobi miał tylko nadzieję, że Anakin w porę zda sobie sprawę, że to, co przeżywa, jest właśnie wielką próbą charakteru.Tylko wtedy zdoła wyjść z niej zwycięsko.- Czy Mistrz Yoda wejrzał już w przyszłość na tyle, by stwierdzić, czy czeka nas wojna? - spytał, by zmienić temat, choć przeczuwał, że te sprawy łączą się ze sobą nierozerwalnie.Gdyby odnalazł zabójcę, a Republika zawarła pokój z separatystami, mógłby skoncentrować się na szkoleniu Anakina i zapewnić zdezorientowanemu padawanowi solidne wsparcie.- Sondowanie ciemnej strony to niebezpieczny proces - odparł Mace.- Nie wiem, nawet kiedy Yoda zamierza zacząć, ale gdy to zrobi, być może pozostanie w odosobnieniu przez wiele dni.Obi-Wan w milczeniu skinął głową, a Mistrz Windu pożegnał go uśmiechem i gestem uniesionej dłoni.- Niech Moc będzie z tobą.- Arfour, wprowadź kurs do pierścienia napędu nadświetlnego - polecił Obi-Wan robotowi astronawigacyjnemu, jednostce R4-P wmontowanej na stałe w lewe skrzydło smukłego myśliwca.Pora zacząć działać, pomyślał.ROZDZIAŁ 14Prostota tej sceny była urzekająca: dzieci bawiły się beztrosko, a dorośli wygrzewali się w promieniach słońca lub gawędzili z sąsiadami ponad schludnie przyciętymi żywopłotami.Była to scena najzupełniej normalna dla mieszkańców Naboo, ale w niczym nie przypominała tego, czego doświadczył w swoim życiu Anakin Skywalker.Na Tatooine domy rozrzucone były na wielkich połaciach pustyni, w miastach zaś, takich jak Mos Eisley, zabudowa była ciasna i chaotyczna, a jej mieszkańcy stanowili barwną mieszaninę ras.Na Coruscant w ogóle nie było już takich ulic, jak na ojczystej planecie Padmé: zamiast żywopłotów i drzew sadzonych w równych rzędach, jak okiem sięgnąć ciągnęły się kanciaste, permabetonowe powierzchnie starych budynków i szarzejących fundamentów wielkich drapaczy chmur.Ani na Tatooine, ani na Coruscant dzieci nie biegały beztrosko po podwórkach.Dla Anakina była to więc scena prosta i piękna zarazem.Padawan znowu ubrany był w szatę Jedi, Padmé miała na sobie zwyczajną niebieską sukienkę, która doskonale podkreślała jej urodę.Anakin zerkał na nią co chwila, jakby pragnął, by jej obraz wrył się w jego pamięć na zawsze.Skywalker uśmiechnął się, wspominając stroje, które Amidala nosiła jako królowa Naboo - obszerne, pięknie wyszywane suknie zdobione klejnotami oraz imponujące nakrycia głowy i wymyślne fryzury.Doszedł do wniosku, że bardziej podoba mu się w prostej sukience.Owszem, królewskie szaty były piękne, ale odwracały uwagę od urody Padmé.Wymyślne nakrycia głowy zakrywały jej jedwabiste ciemne włosy, a makijaż chował przed światem jej piękną cerę.Ciężkie suknie ukrywały doskonałość jej kształtów.- To mój dom! - zawołała Padmé, brutalnie wyrywając Anakina z przyjemnego rozmarzenia.Podążył wzrokiem za jej gestem i ujrzał skromny, choć gustowny budynek, otoczony - jak wszystkie domy na Naboo -- klombami kwiatów, koloniami pnączy i żywopłotami.Padmé pobiegła w stronę drzwi, a Anakin przystanął, by przyjrzeć się domowi i okolicy, w której dorastała Amidala.Podczas podróży z Coruscant usłyszał mnóstwo opowieści o jej dzieciństwie, a teraz przypomniał je sobie, próbując wpasować je w obraz okolicy, w której się rozegrały.- O co chodzi? - spytała Padmé, zauważając, że Anakin został w tyle.- Tylko mi nie mów, że jesteś nieśmiały!- Nie, tylko.- zaczął padawan, ale zagłuszył go głośny pisk dwóch dziewczynek, które nadbiegały od strony podwórza.- Ciocia Padmé! Ciocia Padmé!Anakin nie widział jeszcze u swej podopiecznej tak radosnego uśmiechu.Padmé pochyliła się i rozpostarła ramiona, by złapać rozpędzone dzieci.Młodsza siostrzenica Padmé, nieco niższa od siostry, miała krótkie, jasne, kręcone włosy, a starsza podobną fryzurę do uczesania swojej pięknej cioci.- Ryoo! Pooja! - zawołała Padmé, ściskając je mocno.- Tak się cieszę, że was widzę! - Ucałowała małe roześmiane twarzyczki, po czym wzięła dziewczynki za ręce i poprowadziła w stronę stojącego na uboczu padawana.- To jest Anakin.Anakinie, oto Ryoo i Pooja.Dziewczynki wyszeptały nieśmiałe „dzień dobry”, a na ich buziach pojawiły się dorodne rumieńce.Anakin uśmiechnął się tylko, choć w gruncie rzeczy czuł się równie niezręcznie jak dziewczynki.Sekundę później Ryoo i Pooja zapomniały o nieśmiałości: dostrzegły małego robota, który toczył się dzielnie, wreszcie doganiając swoją panią
[ Pobierz całość w formacie PDF ]