[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rycerze udali się na wojnę z ochotą, jednak to nie oni stanowili kiedykolwiekproblem.Problem, co uświadomiła sobie ranna Alustriel, leżał w wygodnie zakorzenionej klasiebiurokratycznej, w politycznych przywódcach, którzy stali się zbyt bezpieczni w kategoriach ichwłasnego życia.Wydawało się to teraz kryształowo jasne dla Alustriel, która ranna, starała sięciężko utrzymać kontrolę nad swym zaklętym rydwanem na chłodnym niebie ponad polembitwy.Znała serce Bruenora i jego ludu, znała dobroć Drizzta oraz wartość krzepkich ludzi zSettlestone.Alustriel wierzyła, że warto ich bronić.Nawet gdyby całe Silverymoon zostałopochłonięte przez wojnę, osób tych warto było bronić, bowiem, jak napiszą w końcu wrocznikach przyszli historycy, to będzie miarą Silverymoon - owa szczodrość będzienajważniejszą cechą miasta, będzie tym, co odróżni Silverymoon od tak wielu innych drobnychpaństewek.Jednak co działo się z jej miastem? - zastanawiała się Alustriel i zaczęła rozumieć raka,który toczył jej szeregi.Uznała, że wróci do Silverymoon i wypleni tę zarazę, lecz nie teraz.Teraz potrzebowała odpoczynku.Odegrała swą rolę najlepiej jak mogła i być może zacenę własnego życia, co uświadomiła sobie, gdy kolejna fala bólu przeszyła jej ranny bok.Jej koledzy będą opłakiwać jej śmierć, powiedzą, że poszła na marne, zważywszy na małąskalę tej wojny o Mithrilową Halę.Alustriel wiedziała lepiej, wiedziała, że to ona, podobnie jak jej miasto, zostanieostatecznie osądzona.Zdołała skierować gwałtownie rydwan na szeroką półkę skalną i wytoczyła się z niego,gdy ognisty dweomer rozpłynął się w nicość.Pani Silverymoon siedziała na skale, w chłodzie, spoglądając na odległą szamotaninę podsobą.Była wyłączona z walki, lecz odegrała swą rolę.Wiedziała, że może umrzeć bez winy obciążającej jej serce.* * *Berg'inyon Baenre przejechał przez szeregi siedzących na jaszczurach drowów, trzymającwysoko obydwa zakrwawione miecze.Mroczne elfy jechały za swym przywódcą, przemykającod obelisku do obelisku, przecinając pole bitwy w połowie.Mobilność oraz szybkość większych koni działała na korzyść rycerzy, lecz sprytnataktyka mrocznych elfów pozbawiała ich jej.Rycerzom należy przyznać, że zabijali drowy w stosunku jeden do jednego, co byłoznaczącym wyczynem, zważywszy na większą liczbę drowów oraz ich wyszkolenie.Mimo tojednak szeregi rycerzy topniały.Nadzieja przybyła w postaci grubego czarodzieja, jadącego na bestii będącej w połowiekoniem, w połowie żabą i prowadzącego za sobą pozostałości obrońców południowego zbocza,setki ludzi jadących i biegnących z jednej bitwy w drugą.Siły Berg'inyona zostały odepchnięte na szerokość doliny z powrotem ku pomocnejścianie i broniący się rycerze znów odzyskali swobodę.Szeregi obrońców szybko się przegrupowały, krzepcy wojownicy Berkthgara skupili sięza swym potężnym przywódcą, a rycerze Besnella połączyli z siłami, które utrzymywały DolinęStrażnika.Podobnie Longriderzy ustawili się za Regweldem, a Jezdzcy z Nesme - dwaj, którzyprzetrwali - dołączyli do swych braci z zachodu.Magia błyskała, metal dzwięczał, a ludzie i zwierzęta wrzeszczeli z bólu.Mgła zgęstniałaod potu, a kamienne podłoże doliny zaciemniła krew.Obrońcy woleliby uformować solidną linię obrony, jednak zrobiwszy to, odsłoniliby sięstrasznie przed czarodziejami, tak więc podążali za przewodem dzikiego Berkthgara, wbijaliprosto w szeregi nieprzyjaciela, zgadzając się znalezć w sercu panującego chaosu.Berg'inyon wjechał na swym wierzchowcu do połowy pomocnej ściany, wysoko naddolinę, by przyjrzeć się chwalebnej rzezi.Fechmistrz nie dbał ani trochę o swych martwychtowarzyszy, których powyginane ciała zaścielały podłoże doliny.Ta walka zostanie wygrana z łatwością, pomyślał Berg' inyon, i zachodnie wrota doMithrilowej Hali będą jego.Cała chwała dla domu Baenre.* * *Kiedy Stumpet Rakingclaw przeszła z Podmiasta do zachodnich wrót Mithrilowej Hali,poczuła konsternację - nie z powodu doniesień o okrutnych walkach w Dolinie Strażnika, lecz zfaktu, że krasnoludzcy strażnicy nie wyszli pomóc walecznym obrońcom.Ich rozkazy były wyrazne.Mieli pozostać wewnątrz kompleksu, aby bronić ciaśniejszychtuneli, następnie zaś, gdyby sekretne wrota zostały znalezione przez nieprzyjaciela, a obrońcyzepchnięci do tyłu, krasnoludy były przygotowane, by zawalić tunele w pobliżu drzwi.Rozkazyte, dane przez generała Dagnę, drugiego dowódcę po Bruenorze, nie przewidywały bitwy oDolinę Strażnika.Bruenor mianował Stumpet wysoką kapłanką Mithrilowej Hali i zrobił to tak publicznieoraz z takimi fanfarami, że nie mogło być nieporozumień związanych z rangą, gdyby rozgorzałabitwa.Owa decyzja, owa publiczna ceremonia, dała Stumpet władzę, której teraz potrzebowała,pozwoliła jej zmienić rozkazy i pięciuset krasnoludów, którym wyznaczono pilnowaniezachodnich wrót, którzy z przerażeniem obserwowali z dala rzez, uradowało się, słysząc nowąkomendę.Pod ziemią w całej Dolinie Strażnika rozległo się dudnienie, zgrzytanie kamienia okamień
[ Pobierz całość w formacie PDF ]