[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Maszyna typu TIE zanurkowała pod asteroidą i wyleciała przenął się z fotelem w bok, uderzając Hana w skroń.pisową pętlą.Grawitacja kamiennego olbrzyma nieco zmniejszyła prędkość bombowca.Solo miał właśnie zamiar skierować statek pionowo w dół, by ominąć dorodną Po ominięciu tej przeszkody piloci mogli odetchnąć, mając przed sobą fragmentasteroidę.Manewr ten doprowadziłby do czołowego zderzenia z innym odłamem skały, względnie czystej przestrzeni, w której bez większego trudu dało się lecieć.Han spojktórego nie zauważył.Wookie rąbnął jednak z taką siłą, że Han wypuścił stery z rąk.rzał na stoper; głównie po to, żeby przekonać się, czy już mogą wynieść się do wszystBombowiec leciał więc nie zmienionym kursem, jakimś cudem prześlizgując się mię kich diabłów z tego przeklętego miejsca.dzy dwoma bryłami, które - nie tylko zdaniem pilotów, ale i obserwatorów - znajdowa Czasomierz nie działał.ły się zbyt blisko siebie.- Co jest? mruknął do siebie, tłukąc pięścią w instrument.Manewr zaiste wyglądał na genialny.Bez skutku.- Kudłaczu! - wrzasnął Han na Chewiego.Solo włączył komunikator.- Chronometr stoi - zawołał.-Jaki mamy czas?Wookie odwrócił się, tak że jego włochaty pysk znalazł się zaledwie o centymetrod twarzy Hana, i ryknął donośnie.Gdy po chwili obaj zerknęli w przedni ekran, zoba Gdy jego przerywany trzaskami głos dobiegł z głośników rozstawionych w poczyli błyskawicznie zbliżającą się powierzchnię kolejnej asteroidy.Wrzasnąwszy ze mieszczeniu kontrolnym, wszyscy jak na komendę popatrzyli na wielki, ścienny stoper.strachu, odruchowo zasłonili oczy rękami.Trzy minuty i trzydzieści trzy sekundy.Coraz bliżej nowego rekordu w kategorii maW tym momencie wysoko podciągnięte kolano Chewiego pchnęło drążek w bok.szyn dwumiejscowych.Bombowiec typu TIE wykonał gwałtowny przewrót na skrzydło, odbijając w bok i w - Trzy trzydzieści trzy.Prawie ich macie - odpowiedział Lando.- Tylko że twojeostatniej chwili unikając zderzenia.dzieciaki nadal biją was na głowę - dodał szybko, by zachęcić pilotów do jeszcze efekW opinii obserwatorów było to posunięcie równie fenomenalne jak poprzednie.tywniejszej pracy.Z głośnika pokładowego rozległ się głos Landa.- Jaki mamy czas? - powtórzył Han.Tym razem zakłócenia były jeszcze silniejsze.- Dzieciaki podziwiają was z otwartymi ustami.- Nie słyszał cię - zauważył Luke.Twarz Calrissiana nagle przybrała grobowy wyHan pstryknął włącznikiem komunikatora.raz.Uśmiechy szybko znikły z twarzy obserwatorów.Technicy zasiadający w kapsu- %7ładen problem - rzucił beztrosko, po czym błyskawicznie wyłączył mikrofon i łach sterujących pochylili się nad przyrządami.Niektórzy już wywoływali stacjęryknął - chyba żartujesz! - widząc wyrastającą przed statkiem ścianę skał. Szybkobiegacz I".- Trzy czterdzieści siedem - zawołał głośno Lando.- Czas? - spytał ponownie Han, nie słysząc odpowiedzi.R.A.Salvatore Wektor pierwszy125 126- To tylko problemy z łącznością- uspokoił widzów Calrissian.- Znajdz ich - szepnęła Leia bezgłośnie, kierując te słowa i cichą modlitwę do Lu- To coś poważniejszego - odezwał się jeden z kontrolerów.- Nie odbierają żad- ke'a, pilota maszyny, która za chwilę miała zniknąć pośród asteroid.nych sygnałów ze stacji.- %7ładnych? - upewnił się Lando.- %7ładnych - potwierdził mężczyzna.- Co to oznacza? - spytała Leia, chwytając Calrissiana za łokieć.- To znaczy, że statek jest głuchy - odpowiedział ponuro.-I że ma wyłączoneosłony.Gdy obserwatorzy zrozumieli, co to oznacza, wszystkie oczy rozszerzyły się zestrachu.Luke biegiem opuścił pomieszczenie kontrolne.Tymczasem na pokładzie bombowca zapanował względny spokój.Han i Chewie złatwością prowadzili maszynę przez rzadszą strefę pasa asteroid.Byli pewni, że niegrozi im żadne niebezpieczeństwo, i zaczynali rozumieć, jak mogą wykorzystać niezwykłe własności statku dla swoich potrzeb.Przy założeniu, że wszystkie systemy funkcjonowały prawidłowo.- Odbijemy się od tej - polecił Han, wskazując palcem na dużą asteroidę o gładkich krawędziach, która zbliżała się z prawej.Po chwili zakreślił ramieniem łuk, szkicując w powietrzu przewidywany kurs statku i przyjrzał się bliżej szczelinie, przezktórą po wykonaniu manewru mieli przecisnąć się na drugą stronę nadlatującej ścianygłazów.Chewie wykonał rozkaz.Skierował maszynę w stronę asteroidy, próbując przemknąć nad jej powierzchnią tak, by tarcze zachowały się jak odbijacze repulsorowe owielkiej mocy.Istotnie, bombowiec odbił się od skały, ale uderzając w nią prawym płatem, a nieochronną poduszką pola siłowego.Statek nabrał gwałtownej rotacji.Han i Chewie instynktownie spojrzeli w prawo, by ocenić stopień uszkodzenia: połowa panelu bateriisłonecznej została oderwana, a jej wspornik mocno wygięty.Niemal jednocześnie chwycili za stery, próbując odzyskać kontrolę nad maszyną.Klamra jednego z pasów, którymi przypięty był Han, nie wytrzymała szarpnięcia.Solopoleciał wprost na stery, bombowiec błyskawicznie skręcił w dół.Chewie zareagował natychmiast, wyłączył konsoletę przyjaciela i przejął pełnąkontrolę nad maszyną, a następnie - z rykiem skutecznie zagłuszającym wrzaski Hana -szarpnął sterami, próbując opanować sytuację.Kamienna ściana wypełniła cały ekran.- W dół! W dół! - ryczał Lando, obserwując spektakl.Myśliwiec typu TIE zdawałsię go słuchać: zanurkował przed czołem asteroidy i.Zniknął.- Brak sygnału! - zawołał jeden z kontrolerów.- Szybkobiegacz I" też ich nie widzi - dodał inny.Nagle obraz gwiazd na prostokątnym ekranie znikł, a sekundę pózniej pojawił sięw jego miejsce przekaz z hangaru, z którego z maksymalną prędkością wyskoczył myśliwiec typu TIE.R.A.Salvatore Wektor pierwszy127 128ny, spędzał większość czasu ćwicząc walkę mieczem lub siedząc samotnie i podziwiając gwiazdy.Nie zdradzał przywódczych aspiracji.W gruncie rzeczy był jedynieROZ DZ I AA uczniem Kypa, szkolącym się pod okiem bardziej doświadczonego Jedi.Takie właśnie myśli towarzyszyły Durronowi w czarnej otchłani kosmosu, odchwili, gdy wraz z towarzyszami opuścił Dubrillion.Perspektywa zmian nie napełniałago niepokojem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]