Home HomeCrichton Michael Norton N22 (SCAN dal 739)Norton Adre Mroczny muzykantCrichton Michael Norton N22 (2)Norton N22 Michael Crichton (2)Kesey Ken Lot nad kukulczym gniazdemKen Kesey Lot Nad Kukulczym GniazdemKen Kesey Lot nad kukulczym gniazdem (2)Strugaccy A. i B Lot na Amaltee. Stazysci (SCANLackey Mercedes Lot Strzaly (2)Brayfield Celia Książę
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • us5.pev.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Przywarli brzuchami do ziemi, osłonięci skałami.Faree ścisnął skrzydła najmocniej, jak potrafił.Ślizgacz w dalszym ciągu się zbliżał.- Oni coś wiedzą - powiedziała lady Maelen.- Na pewno nie przylecieliby, gdy lśni trzeci pierścień.Ale przecież nikt z Thassów się z nimi nie zadaje.Jaką tajemnicę zdradzono, że polują z takim zapałem? -Pytanie to skierowała jakby do świata poza murami.Nad nimi zawisł pojazd powietrzny.Tym razem dwie osoby z jego wnętrza opuściły się nie na dziedziniec, lecz na szczyt wieży.Przynajmniej tego nauczyła je poprzednia, nieudana próba.- Tak.- Lady Maelen odezwała się szeptem, a potem dodała: - Teraz, niech to będzie teraz!Tego, co działo się potem, Faree nigdy nie potrafił odtworzyć w pamięci.Zupełnie jakby promienie trzeciego pierścienia obudziły do życia każdy kamień, z chodnika buchały wiązki surowych, rażących wzrok barw.Nie tylko w mężczyzn, którzy wylądowali na dachu, lecz tak wysoko w górę, że aż docierały do ślizgacza.Chłopcu wydało się, że słyszy krzyki… nie mógł się jednak upewnić, gdyż wszystko to działo się zbyt szybko.Wiązki światła z kamieni przypominały płomienie, które zaczęły lizać samolot i ściągać go w dół, w samo serce ognia.Wtem cała wieża zatrzęsła się i zapłonęła.Faree nie miał odwagi więcej na nią spoglądać.Ona… stopniała! W żaden inny sposób nie da się opisać tego, co się stało, jej boki bowiem stały się miękkie jak wosk na słońcu i w postaci kropel zaczęły odpadać na zewnątrz, choć nie wydostawały się poza mur dziedzińca.Wieża stopiła się i zniknęła.Jedynym źródłem światła pozostał trzeci pierścień.Z miejsca, w którym leżała lady Maelen, dobiegał szloch.Lord Krip zbliżył się do niej i objął ją ramionami.- Oni… nie żyją - wymamrotała.- Są martwi, a wraz z nimi cała ich wiedza.To już druga śmierć i to ja.ja ją sprowadziłam!Faree odparł:- Ale oni byli z Gildii i…- Nie z Gildii, tamci zginęli z własnej chciwości.To były… dawne wspomnienia… te przechowywane na wypadek, gdyby Thassowie ich jeszcze potrzebowali.Ale miały swoje zabezpieczenia i ja je uruchomiłam.Nie rozumiecie.Byliśmy kiedyś tak potężnym ludem, że ani Gildia, ani nikt inny spoza naszego świata na nas nie nastawał.Potem postanowiono, że pójdziemy inną drogą.Byli jednak tacy, którzy uważali, że nie powinno się niszczyć całej wiedzy.Wznieśli więc tę wieżę pamięci i zamknęli tu wszystkie wspomnienia… całą wiedzę czasu, którego nie da się zliczyć latami ani pierścieniami Sotratha.Wszystko to przepadło… przeze mnie! - Rozpłakała się na dobre.Jej głowa opadła na ramię lorda Kripa.Ponownie stali w tej wielkiej sali, którą po raz pierwszy Faree widział zaraz po wylądowaniu na Yiktor.Lady Maelen na przedzie, z dumnie uniesioną głową spoglądała na przywódców swojego ludu.Odbyło się już czytanie myśli, po którym właśnie Maelen nalegała na przeprowadzenie sądu.Pierwsza przemówiła starsza z kobiet.- Zawsze chodziłaś własnymi drogami, Maelen.I zawsze sprowadza to nieszczęścia i rozpacz.Tak więc nie ma już wielkich wspomnień.Cóż, nie można ich przywrócić.Ani… - mówiła teraz wolniej.- Skoro są tacy, którzy chcieliby je źle wykorzystać, nie możemy tego pragnąć.Jednak mówimy ci to już po raz drugi, nie ma dla ciebie miejsca przy trzech czy też dwóch pierścieniach.Nie jesteś już Thassem, lecz czymś innym… nie wiemy czym.Ani nie możesz wsunąć się w powłokę naszego ludu.Przybądź do nas, jeśli chcesz, ale nie myśl o pozostaniu… bo jest w tobie coś, co nie da się dopasować do naszego życia, podobnie jak nie można zwinąć kwiatu z powrotem w ciasny pąk.Nie wyganiamy cię…- Nie - powiedziała powoli lady Maelen.- Sama to zrobiłam.Jestem wdzięczna, że się ode mnie nie odwracacie.- Jest jeszcze to… - Kobieta wyciągnęła różdżkę, którą podał jej jeden z mężczyzn.- Nie, to też zostawiam.Nie jestem już Księżycową Śpiewaczką.Wyśpiewałam śmierć przeszłości…- Zrobiłaś to, co wydawało ci się słuszne.Ale masz rację, różdżka nie należy do twojej przyszłości.Masz swoją własną mądrość.Dokąd teraz się udasz?- Ku gwiazdom!- A wrogowie, którzy cię ścigali?- Może żyją, może nie.Ale to kwestia przyszłości…- A ty, Kripie Vorlundzie?Lord uczynił jeden krok do przodu i zrównał się z Maelen.- Dokąd zdąża ona, tam i ja.Starsza skinęła głową i przeniosła wzrok na Faree, którego skrzydła rozwinęły się i ukazały całą swą błyszczącą urodę.- A ty, mały bracie?Faree wciągnął głęboko oddech i wypowiedział to, co przyszło mu do głowy w owej chwili, gdy te wspaniałe skrzydła przełamały jego brzydotę.- Odszukam mój świat…- Niech tak będzie.Życzymy wam trojgu powodzenia.Zrobiliście, co miało zostać zrobione… nie wspominajcie tego jako zła.Czas płata nam figle na różne sposoby.Dajemy wam czas, niechaj będzie waszym przyjacielem i niechaj wam dobrze służy.Faree rozłożył i złożył skrzydła, po czym uniósł wysoko głowę.Czas… zawsze jest przed nami, chociaż człowiek może uchwycić tylko chwilę teraźniejszą.On sam będzie miał swoją wybraną teraźniejszość - zgodnie z obietnicą.Nagle poczuł na dłoni uścisk lady Maelen i zdał sobie sprawę, że jego czas będzie też ich czasem.Po raz pierwszy w życiu poczuł zadowolenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •