[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jezu, Turkle, co ty tu robisz? - McMurphy usiłował nadać swojemu głosowi srogie brzmienie, ale jednocześnie ledwo powstrzymywał się od śmiechu.- Wyłaź natychmiast i zobacz, czego chce ta baba.Co sobie pomyśli, jak cię nie znajdzie?- Nasz koniec się zbliża - oznajmił Harding i usiadł.- Niech Allah będzie nam litościwy.Turkle otworzył drzwi, wysunął się na zewnątrz i podszedł do dyżurnej.Zjawiła się, żeby sprawdzić, po co palą się światła.Dlaczego zapalił wszystkie lampy na oddziale? Turkle odparł, że wcale nie zapalił wszystkich; w sypialni i w toalecie są zgaszone.Oświadczyła, że to wcale nie tłumaczy, dlaczego inne się palą; po co je włączył? Turkle nie wiedział, co odpowiedzieć - w ciszy, która zapadła, usłyszałem gdzieś w pobliżu brzęk podawanej butelki.Dyżurna powtórzyła pytanie, a wtedy Turkle odparł, że sprzątał.Czemu więc, skoro dbanie o czystość w toalecie należało do jego obowiązków, akurat tam było ciemno? Gdy czekaliśmy, co Turkle wymyśli tym razem, znów rozległ się brzęk butelki.Dotarła do mnie; pociągnąłem długi haust, żeby uspokoić nerwy.Słyszałem, jak Turkle przełyka na korytarzu ślinę, chrząka i wzdycha, szukając odpowiedzi.- Zgłupiał do reszty - syknął McMurphy.- Jeden z nas musi iść mu pomóc.Ktoś za mną spuścił wodę i drzwi się otworzyły; w świetle wpadającym z korytarza zobaczyłem Hardinga, który wychodził z toalety, podciągając spodnie od piżamy.Dyżurnej dech zaparło na jego widok, Harding zaś powiedział, że bardzo przeprasza, ale jej nie widział, bo jest ciemno.- Wcale nie jest ciemno.- Miałem na myśli toaletę.Zawsze gaszę światło, żeby mieć lepsze wypróżnienie.To przez te lustra; kiedy pali się światło, wydaje mi się, że siedzą za nimi sędziowie radzący nad tym, jak mnie ukarać, jeśli mi się nie powiedzie.- Ale sanitariusz Turkle powiedział, że właśnie tam sprzątał.- I mogę dodać od siebie, że robił to doskonale, jeśli wziąć pod uwagę, że niełatwo jest sprzątać w ciemnościach.Chce siostra zobaczyć?Pchnął nieco drzwi; smuga światła przecięła posadzkę.W szparze mignęła mi sylwetka wycofującej się korytarzem dyżurnej; mówiła, że dziękuje, ale nie skorzysta, bo czeka ją jeszcze obchód całego budynku.Usłyszałem, jak odryglowuje drzwi i wychodzi z naszego oddziału.Harding zawołał za nią, żeby wkrótce znów nas odwiedziła, po czym wszyscy wybiegli z toalety, zaczęli mu ściskać prawicę, walić go po plecach i gratulować, że tak świetnie sobie poradził.Staliśmy na korytarzu, podając sobie butelkę wina.Sefelt powiedział, że wolałby się napić wódki, gdyby było ją z czym zmieszać.Spytał pana Turkle’a, czy na oddziale nie ma nic, co można by dolać, ale Turkle oświadczył, że nic oprócz wody.Fredrickson zawołał, że przecież jest syrop na kaszel!- Dają mi czasem po łyżeczce z dwulitrowego dzbana, który trzymają w magazynie leków.Całkiem smaczny syrop.Masz klucz od magazynu, Turkle?Turkle odparł, że w nocy tylko dyżurna ma klucz od magazynu leków, ale McMurphy zaczął go namawiać, żeby pozwolił nam spróbować otworzyć drzwi bez klucza.Turkle uśmiechnął się i skinął leniwie głową, a następnie zabrał się razem z rudzielcem do otwierania zamka spinaczami.Tymczasem dziewczyny i my szaleliśmy w dyżurce; wyciągaliśmy teczki i czytaliśmy różne papiery.- Patrzcie! - zawołał Scanlon, wymachując teczką.- Ale mają pełne akta! Jest tu nawet moja cenzurka z pierwszej klasy! Oj, jakie słabe stopnie; oj, słabiutkie!Billy i Candy przeglądali jego teczkę.W końcu dziewczyna cofnęła się o krok, żeby na niego spojrzeć.- Aż tyle tego masz, Billy? Freni-to i pato-tamto? Wcale nie wyglądasz na takiego chorego.Druga dziewczyna otworzyła szufladę ze sprzętem medycznym i dziwiła się, po co personelowi tyle termoforów, całe miliony, Harding zaś siedział na biurku Wielkiej Oddziałowej i przypatrywał się nam, potrząsając głową.McMurphy i Turkle otworzyli magazyn leków, wyjęli z lodówki butlę gęstego, wiśniowego płynu i przynieśli ją do nas.McMurphy podniósł butlę do światła i przeczytał głośno nalepkę.- Środek sztucznie barwiony z dodatkiem substancji smakowych, w tym kwasku cytrynowego.Siedemdziesiąt procent składników obojętnych - pewnie woda - dwadzieścia procent alkoholu - doskonale - i dziesięć procent kodeiny.Ostrzeżenie: Nadużywanie leku może prowadzić do nałogu.Otworzył butelkę i skosztował syropu, przymykając oczy.Przejechał językiem po zębach, pociągnął jeszcze jeden haust i znów przeczytał nalepkę.- No - mruknął i kłapnął zębami, jakby je świeżo naostrzył.- Jeśli rozcieńczymy to odrobiną wódki, powinno być pyszne.Jak tam stoimy z lodem, Turkle, mój druhu?Zmieszany z wódką i winem w papierowych kubeczkach służących do podawania leków, syrop smakował jak napój dla dzieci, lecz miał moc kaktusowego wina, które kupowaliśmy w The Dalles; w przełyku czuło się tylko łagodny chłód, ale gdy dochodził do brzucha, wręcz palił wnętrzności.Pogasiliśmy światła w świetlicy i siedzieliśmy, sącząc trunek.Pierwsze parę kolejek wypiliśmy z powagą i w milczeniu, jakby to było lekarstwo, patrząc po sobie, czy nikt się nie otruje.McMurphy i Turkle na zmianę popijali syrop i palili papierosy Murzyna; w pewnym momencie zaczęli chichotać i zastanawiać się, jak by to było przelecieć tę pielęgniarkę ze znamieniem, która o północy skończyła dyżur
[ Pobierz całość w formacie PDF ]