Home HomeAnne McCaffrey Jezdzcy Smokow Mistrz Harfiarzy z PernOrson Scott Card Mistrz Piesni by mirmor[rtf]McKillip Patricia A Mistrz zagadek z Hed (SCAN dalMcKillip Patricia A Mistrz zagadek z HedNorton, Andre Mistrz Zwierz1tFeist Raymond E Mistrz magiiMistrz harfiarzy z PernAhern Jerry Krucjata 7 Prorok (SCAN dal 1100) (3)Praktyczny komentarz do Nowego (4)Koontz Dean R Moonlight Bay T 1 Zabojca strachu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anna-weaslay.opx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Ale dopomógł mu przypadek.Przy słowie “Pielęgniarka” Iwan nacisnął przycisk po raz drugi.Cylinder w odpowiedzi zadzwonił cichutko, zatrzymał się, zagasł, a do pokoju weszła pulchna sympatyczna kobieta w czystym białym fartuchu i powiedziała do Iwana:– Dzień dobry!Iwan nic nie odpowiedział, uznał bowiem, że takie powitanie w danych warunkach jest co najmniej niestosowne.Bo rzeczywiście, wpakowali zdrowego człowieka do szpitala i jeszcze udają, że wszystko jest w porządku!Tymczasem kobieta, nadal z tym samym dobrodusznym wyrazem twarzy, jednym przyciśnięciem guziczka podciągnęła zasłony i przez sięgającą aż do podłogi cienką kratę o szeroko rozstawionych prętach chlusnęło do pokoju słońce.Okazało się, że za kratą jest taras, dalej – brzeg wijącej się zakolami rzeczki, zaś na drugim brzegu tej rzeczki – wesolutki sosnowy bór.– Proszę do kąpieli – zaprosiła kobieta i pod jej dotknięciem rozsunęła się wewnętrzna ściana, za którą ukazała się łazienka i znakomicie wyposażona toaleta.Chociaż Iwan postanowił sobie, że nie odezwie się do tej kobiety, to przecież nie wytrzymał i obserwując wodę szeroką strugą lejącą się z błyszczącego kranu do wanny, powiedział ironicznie:– Patrzcie no! Całkiem jak w ,,Metropolu”!.– O, nie! – odpowiedziała z dumą kobieta – znacznie lepiej niż tam.Takiego wyposażenia nie ma nigdzie, nawet za granicą.Uczeni i lekarze specjalnie przyjeżdżają, żeby zwiedzić naszą klinikę.Codziennie nas odwiedzają zagraniczni turyści.Kiedy powiedziała “zagraniczni turyści”, Iwan natychmiast przypomniał sobie o wczorajszym konsultancie.Zachmurzył się, spojrzał spode łba i powiedział:– Turyści.Ależ wy wszyscy uwielbiacie tych cudzoziemców! Tymczasem, nawiasem mówiąc, różni się wśród nich zdarzają.Wczoraj na przykład spotkałem takiego, że niech ręka boska broni!I o mało nie zaczął opowiadać o Poncjuszu Piłacie, ale pohamował się, rozumiejąc, że kobiecie nic po tej opowieści, że tak czy owak pomóc mu ona nie może.Wykąpanemu Iwanowi wręczono natychmiast dosłownie wszystko, czego potrzeba mężczyźnie, który wyszedł z wanny – wyprasowaną koszulę, kalesony, skarpetki.Ale nie dość tego – kobieta otworzyła drzwiczki szafki, wskazała jej wnętrze i zapytała:– Co byś chciał włożyć, gołąbeczku? Szlafrok czy piżamkę?Po niewoli skazany na nowe miejsce pobytu Iwan o mało nie klasnął w ręce na taką poufałość i w milczeniu wskazał palcem piżamę z pąsowego barchanu.Potem poprowadzono go pustym, wytłumiającym wszelkie odgłosy korytarzem, wprowadzono do olbrzymiego gabinetu.Iwan, który postanowił ironicznie traktować wszystko, co się znajduje w tym fantastycznie wyposażonym budynku, natychmiast w myśli nazwał ten gabinet “kuchnią – laboratorium”.Miał powody, by tak go nazwać.Stały tu szafy i przeszklone szafki pełne błyszczących niklowanych narzędzi.Stały tu fotele o niesłychanie skomplikowanej konstrukcji, jakieś pękate lampy o lśniących kloszach, mnóstwo szklanych naczyń, były tam palniki gazowe i przewody elektryczne i jakaś nikomu nie znana aparatura.W gabinecie zabrały się do Iwana trzy osoby – dwie kobiety i mężczyzna, wszyscy w bieli.Przede wszystkim posadzono go przy stoliku w kącie, najoczywiściej zamierzając przeprowadzić wywiad.Iwan zaczął rozmyślać nad swoją sytuacją.Miał tu wyboru trzy możliwości.Niezmiernie nęcąca była pierwsza – rzucić się na te lampy, na te wymyślne cudeńka, wytłuc je wszystkie, rozpieprzyć w drobny mak i w ten sposób wyrazić swój protest przeciwko temu, że siedzi tu za niewinność.Ale dzisiejszy Iwan bardzo już się różnił od Iwana wczorajszego, uznał więc, że to pierwsze wyjście nie jest najlepsze – jeszcze tego brakowało, żeby się utwierdzili w przekonaniu, że jest furiatem.Dlatego zrezygnował z pierwszej możliwości.Istniała również druga – z miejsca zacząć opowiadać o konsultancie i Poncjuszu Piłacie.Ale wczorajsze doświadczenia wykazały, że ludzie w tę opowieść nie wierzą albo rozumieją ją jakoś opacznie.Wiec Iwan zrezygnował także i z tej możliwości, postanowił wybrać trzecie wyjście – wyniosłe milczenie.Nie udało mu się w pełni zrealizować swych zamierzeń i chcąc nie chcąc, musiał udzielać odpowiedzi na cały szereg pytań, choć co prawda były to odpowiedzi opryskliwe i skąpe.Wypytywano Iwana dosłownie o wszystko, co dotyczyło jego dotychczasowego życia, włącznie z tym, jaki był przebieg szkarlatyny, na którą chorował przed piętnastoma laty.Opisano Iwana na całą stronicę, przewrócono arkusz na drugą stronę i kobieta w bieli przeszła do pytań o jego krewnych.Można było dostać kręćka – kto umarł, kiedy i na co, czy nie pil, czy nie chorował na choroby weneryczne i tak dalej w tym stylu.Wreszcie poprosili, by opowiedział, co zaszło wczoraj na Patriarszych Prudach, ale nie czepiali się zanadto, komunikat o Poncjuszu Piłacie przyjęli bez zdziwienia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •