Home HomeHearne Kevin Kroniki Żelaznego Druida Tom 6 Kronika Wykrakanej ŒmierciKS. DR PROF. MICHAŁ SOPOĆKO MIŁOSIERDZIE BOGA W DZIEŁACH JEGO TOM IVMichael Judith Œcieżki kłamstwa 01 Œcieżki kłamstwaWinston S. Churchill Druga Wojna Swiatowa[Tom 3][Księga 2][1995](27) Miernicki Sebastian Pan Samochodzik i ... Skarb generała Samsonowa tom 2Cornwell Bernard Trylogia Arturiańska Tom 2 Nieprzyjaciel Boga (3)dołęga mostowicz tadeusz bracia dalcz i s ka tom iJoanna Chmielewska Krowa NiebianskaZywe kamienie BERENTCook Glen Biala Roza
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anna-weaslay.opx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .— Zaludniali je wyłącznie naukowcy.Zdaje się, że nazywano je Miastem Badaczy.Ze wszystkich stron świata przybywali tu spe­cjaliści z różnych dziedzin.Przyświecała ku idea nowych odkryć poprzez krzyżowanie odrębnych gałęzi nauki.Jeśli mnie pamięć nie myli, według legend właśnie tutaj dokona­no wielu niezwykłych wynalazków, chociaż większość z tych tajemnic uległa zapomnieniu.Pochylnia zaprowadziła ich na szeroką platformę, zaopa­trzoną ze wszystkich stron w okna.Większość szyb była potłuczona lub też brakowało ich całkowicie, co oczywiście nie przeszkadzało im widzieć stąd całego miasta.— Prawie na pewno obserwowano stąd, co dzieje sięw całym Halapandurze — rzekł Hawkmoon, rozglądając się dookoła.Wszędzie walały się resztki jakichś przyrządów, których przeznaczenia nie sposób było odgadnąć.Bez wahania ocenił ich pochodzenie jako prehistoryczne: prosto­kątne, obłe obudowy, pokryte rządkami schematycznych znaków pisma, tak bardzo różnych od zaokrąglonych i bogato zdobionych liter i cyfr współczesnego druku.— Pewnie z tego miejsca w jakiś sposób kontrolowano funkcjonowanie miasta.D'Averc wydął wargi.— Owszem.My też możemy to wykorzystać.— Wskazał ręką.— Spójrz, Dodanie.W oddali widać było między budowlami szereg jeźdźców w hełmach i zbrojach oddziałów Mrocznego Imperium.Nie mieli wątpliwości co do pochodzenia żołnierzy, chociaż z tej wysokości nie mogli rozróżnić szczegółów.— Domyślam się, że prowadzi ich Meliadus — stwierdził Hawkmoon, opierając dłoń na mieczu.— Nie zna chyba dokładnie miejsca pobytu Mygana, mógł jednak dowiedzieć się, że Tozer przebywał jakiś czas w tym mieście, a z pew­nością towarzyszą mu tropiciele śladów, którzy z łatwością odnajdą jaskinię starca.Nie mamy czasu na odpoczynek, d'Avercu.Musimy wyruszać natychmiast.Francuz skinął głową.— Szkoda — powiedział.Schylił się, podniósł z podłogi jakiś przedmiot i schował do kieszeni kaftana.— Zdaje się, że wiem, co to jest.— Co takiego?— Prawdopodobnie pocisk, jakich używano kiedyś do broni palnej — odparł.— Jeśli tak, może nam się przydać.— Przecież nie mamy broni palnej!— Nie będzie mi potrzebna — stwierdził tajemniczo Huillam.Zbiegli z powrotem po pochylni ku drzwiom wieży.Ryzykując, iż zostaną dostrzeżeni przez żołnierzy Mrocz­nego Imperium, przebiegli najszybciej, jak potrafili metalo­wym chodnikiem, zeszli po drabince i stanęli na ziemi.— Nie sądzę, żeby nas zauważyli — rzucił d'Averc.— Chodźmy.Pójdziemy tędy w stronę jaskini Mygana.Ruszyli biegiem po zboczu w stronę szczytu grani, potykając się i ślizgając, gnani pragnieniem odnalezienia starego czarownika przed Meliadusem.Zapadła noc, lecz oni wędrowali dalej.Coraz silniej doskwierał im głód, nie jedli bowiem nic od czasu, kiedy zaczęli schodzić w dolinę Llandaru.Opadali także z sił.Nie poddawali się jednak i tuż przed świtem stanęli na krawędzi doliny zaznaczonej na mapie.Tutaj właśnie miał żyć czarownik Mygan.Hawkmoon pozwolił sobie na uśmiech.— Granbretańscy jeźdźcy z pewnością rozbili na noc obóz.Mamy niewielką przewagę, powinniśmy znaleźć Mygana, zabrać jego kryształy i zniknąć, nim tamci się tu pojawią.— Miejmy nadzieję — odparł d'Averc.Pomyślał zaś, że przyjaciel powinien odpocząć, ponieważ oczy zaczynały mu chorobliwie błyszczeć.Pomimo to poszedł jego śladem w głąb doliny, cały czas spoglądając na mapę.— Tam w górze — powiedział.— Gdzieś tam powinna znajdować się jaskinia Mygana, ale nic nie widzę.— Zgodnie z mapą znajduje się w połowie wysokości tamtej grani — rzekł Hawkmoon.— Musimy się tam wspiąć i dopiero wtedy rozejrzeć.Przeszli w poprzek całą dolinę, przeskakując niewielki, kryształowo czysty strumyk, płynący płytkim korytem wyżłobionym w skalnym podłożu.Tutaj też dostrzegli ślady bytności człowieka — wzdłuż potoku widniała wydep­tana ścieżka, a nad brzegiem stał drewniany przyrząd służący do czerpania wody ze strumienia.Poszli ścieżką w górę stoku i natknęli się na stare, wyślizgane otwory w skalnej ścianie.Zapewne wykuto je bardzo dawno, całe wieki temu, na długo przed przyjściem Mygana na świat.Zaczęli wspinaczkę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •