Home HomeŒwietlisty Kamień 03 Paneb Ognik Jacq Christian(1)Swietlisty Kamien 03 Paneb Og Jacq ChristianJacq Christian Œwietlisty kamień 03 Paneb OgnikSwietlisty Kamien 03 Paneb Og Jacq Christian(1)Farmer Philip Jose Przebudzenie kamiennego boga (2Smith Scott Prosty Plan (SCAN dal 924)Nicholas Negroponte Cyfrowe Zycie (2)Makuszynski Kornel Dziewiec kochanek kawalera Dorn (2)Graham Masterton ZakleciBachman Richard Regulatorzy (SCAN dal 871)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bestwowgoldca.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Tak siê gêdzie pieSñ Pana u ka¿dego nurtu.Po dniu wielce s³o-necznym skoczniów murawianych bezliki bior¹ strumienia nuty na tysi¹cog³osowy chora³ swo-ich namiêtnoSci po nocach utêsknienia.Czyni siê wtedy muzyka zaklêta: mru¿¹ siê - bacz, graj¹!- gwiazdy na wy¿y.Rwiat ca³y za organy staje, na których wygrywa siê gêdxba têsknoty niebie-skiej - pod te chóry na ni¿y jak pod wielki spazm namiêtnoSci ziemskich.Dmie Panek w dwoiste fletnie obie nuty ¿ycia i wi¹¿e, wieczyScie sprzeczne, w swoich uro-ków harmonie.Kiedy niekiedy zawtórzy mu z oddali Arcypoeta sam w ¿aków chórze:Factus de materiacinis elementi,similis sum folio:de quo ludunt venti.I ten chora³u spazm:nunquam permanenti!.Idzie mnich na wêdrowanie dalekie za morze, ku Ziemi Rwiêtej.Nie z dobrawoli pielgrzymibrat i nie za pobo¿nych mySli przewodem.Wiod¹ go w Swiaty, ni te topielice w wody wiel-kie, one dwie: Sintgunt, wêdrownica goSciñców, i jej towarzysza Saga, wiele wiedz¹ca opo-wiadaczka.Gdy ryba³tów tabor w mg³awej poSwiacie dotar³ nad urwê goSciñca, w ³êku miêdzy boramii zak³êbieniem mar czySæcowych (zda³o siê mnichowi) zaroi³ siê tam, w górze - ksiê¿yc nieopiera³ siê o prze³êcz, nie zamyka³ przepaSci, lecz umniejszony kszta³tem i jaSniejszy barw¹,p³yn¹³ jak w chmurze w mglistej otoczy.W czym ledwie siê rozejrzawszy, daremnie mnich powieki przeciera³: ju¿ i Sladu nawet nieby³o po wagantach.Pochód ich ca³y run¹³ snadx na tamt¹ stronê: w przepaSæ Swiata i czasów - w³aSnie jak tenstr¹cony chór cz³owieczeñstwa!.Na mlecznej omgle wokó³ ksiê¿yca rysowa³a siê tylko cieniem rogata g³owa z piszcza³k¹ uwargi.I choæ tak wyogromnia³a kszta³tem, olbrzymieje wci¹¿ jeszcze, rozwiewa siê na wid-nokr¹g ca³y - wsi¹ka, rzekniesz, w Empireum samo.PrzedSwit to mo¿e rozsnuwa³ tak goñce ob³oków wokó³ póxnego ksiê¿yca.Na dalekim goSciñcu doganiaj¹ ju¿ oto mnicha pierwsze g³osy Switania z murów grodzkich.Pieje kur klasztorny jak co dnia przed Switem, odzywaj¹ mu siê ze wszystkich stron miasta teg³osy powszednie.Tam, w klasztorze, na d³ugo przed jutrzni¹ zrywaj¹ siê w tej chwili braciafranciszkanie, wszyscy zatrzepotani w ocknieniu radosnym, jak to Bo¿e ptactwo czujnoSci.Ka¿dym serca uderzeniem wraca³ mnich do klasztoru: przepaSæ dusz tu³aczych ujrza³ na wid-nokrêgu grodzkim.Dobry Pasterz podj¹³ na rozdro¿u owcê zb³¹kan¹, na bary j¹ wzi¹³ i odnosi przeorowi - w stro-nê grodu o Swicie id¹cy.WSród tych opa³Ã³w i perlistoSci cichego zaranka.Oto mury miasta otrz¹saj¹ ju¿ z siebie tuman nocy: do³em zatulone w bielej¹ce opary, powie¿ach i blankach ociekaj¹ ju¿ roSni¹ czerwieni¹.Gdy uroki têsknot ksiê¿ycowych zalega³y99 jeszcze nad duszami pierwsze g³osy Switu obwo³uj¹ zaprzañcom radosn¹ czujnoSæ dnia po-wszedniego - ju¿ oto kury wtóre piej¹ najwyraxniej: Christus natus est!.* * *Gdy u furty klasztornej ima³ siê brat krzy¿a ko³atki, stê¿a³a mu rêka.,,Szkatu³a twoja kwe-starska - gdzie?! I w czyich rêkach?.A za co oddana?K³od¹ zwis³o ramiê, odpad³e od krzy¿a.A i próg furty, gdy doñ czo³em przy leg³, odpychaprecz: Po coS tu siê zwlók³, mnichu? Rozw³Ã³czyæ chuci po klasztorze? Zam¹ciæ te Swiête ciszewziêtym w siebie zgie³kiem kobiecego ducha? On duch i najsurowsze mury samotnoSci po-kruszyæ zdo³a.Idx, idx, przeklêty, z mySl¹ o kobiecie w Swiata zgie³k! Za ¿onglerami Spiewajna kobiet czeSæ! za skoczkami po rynkach skacz! za goliardem KoScio³owi bluxñ! Oddaj ha-bit, oddaj sznur!.Rozpaczliwym zaciskiem ramion przygarnia mnich do piersi habit, sznur i ró¿aniec.I odst¹-piwszy od furty, j¹³ siê b³¹kaæ ko³o muru, d³oni¹ po nim wci¹¿ wodz¹c.Tak sczezn¹³, powia-daj¹, mnich niejeden wypêdzony z klasztoru, choæ go mi³osierdzie braci podkarmia³o u furtyz misy wystawianej dla psów zb³¹kanych.Wreszcie powali³ siê na klêczki gdzieS u wêg³a na zakrêcie muru.Tu bywa³ kres jego wêdrówek codziennych: tu przychodzi³ co ranka, zdobiæ kwiatami pod-nó¿e Tej oto, któr¹ pobo¿noSæ braci wystawi³a w kamieniu, by strzeg³a od z³ego granicy klasz-tornej.Oto kwiaty na po³y ju¿ zwiêd³e, które wczoraj o Swicie wychodz¹c, na kwestê z³o¿y³by³o u Jej stóp [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •