Home HomePullman Philip Mroczne materie 1 Zorza północna (Złoty Kompas)Smith Lisa Jane Pamiętniki wampirów 07 Północ [ofic]Pratchett Terry Œwiat Dysku T. 38 W Północ Się OdziejęChalker Jack L Polnoc przy studni dusz (SCAN dPratchett Terry Swiat Dysku T W Polnoc Sie OdziejeMakuszynski Kornel List z tamtego swiata (2)Maja.Lidia.Kossakowska. .Siewca.Wiatru.(osloskop.net)Hogan James P Najazd z przeszlosciHuelle Pawel Mercedes Benz (3)Eddings Dav
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • loko1482.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Rawat pchnął tam jedyną rezerwę, jaką miał przyboku: dziesięciu zbrojnych w ciesielskie topory i zdobyczne dziryty chłopów, podwodzą miejscowych myśliwych ze świetnymi oszczepami na grubego zwierza.Wieśniacy z impetem wpadli na zdobyty już prawie zasiek i odepchnęli Alerów,ponosząc jednak niesłychane straty.Przybiegł Dorlot z prośbą Astata o posiłki.Rawat odesłał go z niczym.Kocurwrócił wkrótce, ale już od wschodnich zasieków.Posiłki! Tym razem setnik posłał57 go z wieścią:  Będą wkrótce! Kłamał wierząc, że pokrzepieni chłopi wytrzymająjeszcze trochę i być może ich upór zrazi Alerów.Nie podpalono dotąd żadnego z bronionych budynków  i szybko wyszłona jaw dlaczego.Napastnicy pojawili się na strzechach, próbując w ten sposóbpokonać  pierścień fortyfikacji.Ostatnim odwodem Rawata były Agatra i Elwi-na.Sprostały zadaniu.Małej Elwinie od nieustannego napinania twardej cięciwymdlały ramiona.Rawat widział to; bacząc na ogólny przebieg bitwy, starał siępomagać łuczniczkom w miarę możliwości.Miał niezłe oko; nie mógł się rów-nać ze swoimi legionistkami, ale od czasu do czasu wypuszczał szybką strzałę i niekiedy trafiał, choć w migotliwym świetle oddalonych pożarów było to na-prawdę wyczynem nie lada.Wreszcie udało się zniechęcić Alerów do skakaniaz dachów poza linię obrony  ale za to podpalili dwie strzechy.Zaraz potemnastąpił przełom: przy wielkim, południowym zasieku wioskowy kowal, niedużeale strasznie żylaste chłopisko, któremu zabito jednego z walczących obok synów,rycząc wniebogłosy rzucił swój ciężki młot, porwał jakąś belkę i wywijając niąprzedostał się na zewnątrz umocnień.Bez chwili wahania skoczył za nim Doltar,a za Doltarem  reszta.Poczęto miażdżyć zdezorientowanych nagłym kontrata-kiem Alerów.Rawat nie przegapił jedynej, być może, okazji do przechylenia szali.Odrzuciwszy łuk, pochwycił swoją włócznię. Zwycięstwo!  ryknął tak, że mimo wrzawy dosłyszano go tu i ówdzie.Zwycięstwo, naprzód! Dorlot, gnaj do wszystkich.! Zwycięstwo!Zmusił konia do biegu.Będąc świetnym jezdzcem, bez kłopotów nakłoniłzwierzę do wzięcia przeszkody  i znalazł się po drugiej stronie zasieku bronio-nego przez Astata.Lekka włócznia armektańskiej jazdy nie miała nic wspólnegoz nieporęczną dartańską kopią  i setnik sprawił, iż patrzący nań chłopi napraw-dę.uwierzyli w zwycięstwo! Pokazał, że potrafi nie tylko dowodzić: świetniewyważona, jesionowa broń obracała się w pewnej dłoni ze zdumiewającą szyb-kością, jezdziec równie łatwo wymierzał szybkie pchnięcia na wprost, jak w bok,a nawet w dół i do tyłu.Porwani przykładem chłopi, prowadzeni przez Astata, rzu-cili się na wroga, nawet nie dostrzegłszy, że w pogromie, którego dokonał samotnydowódca żołnierzy, znaczny udział miały dwie łuczniczki, strzelające z morder-czo małej odległości, strzegące jego boków, a najbardziej pleców.Widzieli tylko,jak wielu można zabić w mgnieniu oka.! Zwyciężali! Widzieli to zwycięstwo!Alerowie nie wytrzymali furii chłopskiego uderzenia, pośród wycia i wrza-sków nastąpił odwrót, a potem ucieczka.Pierzchających chciano ścigać, ale Ra-wat nie pozwolił.Krzycząc co sił w płucach, zawrócił ludzi i pognał z nimi naodsiecz wschodnim zasiekom, gdzie obrona właśnie pękała.Prowadzeni przezsetnika, uniesieni zwycięstwem wieśniacy, potężnie wsparli swoich  i Alerówpobito! Rawat wyrwał się z zamieszania, ale nie miał już nic do roboty: pędzący ulicą na czele chłopów Doltar właśnie dotarł do sąsiednich umocnień.Rawat58 zaśmiał się dzikim, wydartym z dna serca śmiechem: raz jeszcze mógł się prze-konać, jakich ma żołnierzy!Szturmujących odparto.Obrońcy rzucili się do gaszenia swej  twierdzy.Już wcześniej kobiety, dziecii starcy próbowali powstrzymać ogień, jednak ich wysiłki okazały się niewystar-czające.Studni we wsi było sporo, a wody w nich  na razie  pod dostatkiem.Pomimo to ugaszono tylko jedną strzechę.Drugi dom płonął.Rawat drżał, byogień nie przeniósł się na inne zabudowania, lecz zdołano temu zapobiec.Gdy minęło pierwsze zwycięskie uniesienie, zaczęto znosić rannych i zabi-tych.Setnik obszedł posterunki przy zasiekach.Już nie było mu lekko na duszy.Wszędzie leżały ciała, dużo ciał.Rawat widział, że drugiego szturmu nie przeżyjepo prostu nikt  nawet, jeśli Alerowie nie wzmocnią atakujących dodatkowymisiłami.Udało się wykorzystać sprzyjający moment, i to wszystko.Przeważył duchbojowy, nieustępliwość.ale tak naprawdę, to jego  wojsko wręcz zmasakrowa-no.Alerowie nie byli dziećmi, lecz wojownikami.Mogli wziąć cięgi, mogli upaśćna duchu.Ale koniec końców  jakim przeciwnikiem dla urodzonego zabójcybył wieśniak z pałką w garści? Rawat wolał nie liczyć trupów.Już pierwszy rzutoka wystarczał.Własnych było więcej.Znacznie więcej.Setnik próbował znalezć jakiś kąt, gdzie mógłby usiąść i spokojnie pomyśleć,z daleka od spojrzeń i płaczu ludzi.Nie było takiego miejsca.Jego żołnierze teżginęli, wcale nie inaczej niż chłopi.Ale do legii nikogo nie ciągnięto na siłę.Zgło-sili się do pracy i przyjęto ich, odprawiając z niczym wielu innych.Dano dobrąbroń, starannie wyszkolono i płacono regularny żołd.Walka, w którą wpisane by-ły rany albo śmierć, stanowiła zawód ich wszystkich.Jego zawód.Lecz ci tutaj,wieśniacy? Rawat nie zamierzał współczuć ich doli, tym bardziej że wiedział, jakżyje chłopstwo gdzie indziej.Dola jak dola.Mieli uprawiać ziemię i kwita, ktośuprawiać musiał.Ale odwaga, z jaką ci chłopi bronili swych najbliższych, głębo-ko zapadła mu w serce.Tacy ludzie nie zasługiwali, by jakieś przybłędy spodobcego nieba mordowały ich, depcząc dzielność i męstwo.Alkawa.Rawat kurczowo uczepił się tej myśli.Teren kontrolowany przez Al-kawę zaczynał się wcale niedaleko, na wschód od Trzech Wsi.Garnizon Alkawymusiał wiedzieć o przejściu tak wielkiej zgrai.Dwadzieścia głów licząca grupamogła umknąć uwagi czatowników pilnujących granicy  i niepostrzeżenie prze-dostać się w głąb terenów Armektu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •