[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Tak mruknęła w końcu dziewczynka.Położyła urządzenie na udach.Mrugałaoczami i wzdychała, budząc się ze stanu głębokiego skupienia. Tak, rozumiem.Ona znowumnie goni.Chce czegoś, co mam.Lord Asriel również tego pragnie.Oboje czegośpotrzebują.Do tego eksperymentu, choć nie wiem, na czym polega.Przerwała, by zaczerpnąć powietrza.Coś ją martwiło, nie wiedziała jednak co.Byłaprzekonana, że to, czego oboje rodzice chcą, jest tak samo ważne jak aletheiometr, niepragnęli jednak urządzenia.Zastanowiła się nad tą kwestią.Miała pewność, że nie chodzi imo aletheiometr, ponieważ urządzenie zwykle wskazywało na siebie w inny sposób. Przypuszczałam, że najważniejszy jest aletheiometr powiedziała ze smutkiem.Przez cały czas tak sądziłam.Miałam go oddać Lordowi Asrielowi, zanim ona dostanieprzyrząd w swoje ręce.Sądziłam, że gdy trafi do pani Coulter, wszyscy umrzemy.Kiedy wypowiedziała te słowa, poczuła się bardzo zmęczona, tak straszliwie znużonai zasmucona, że śmierć wydała jej się ulgą.Jednak patrząc na Iorka, szybko odrzuciła takąmyśl.Odłożyła aletheiometr i usiadła wyprostowana. Jak daleko od nas ona się znajduje? spytał Iorek. Jest zaledwie o kilka godzin stąd.Przypuszczam, że jak najszybciej powinnamoddać aletheiometr Lordowi Asrielowi. Pojadę z tobą zadeklarował się Iorek.Dziewczynka nie spierała się.Podczas gdy król niedzwiedzi wydawał rozkazyi organizował uzbrojony oddział, który miał im towarzyszyć w końcowym etapie podróży napółnoc, Lyra odpoczywała, zbierając siły, ponieważ czuła, że podczas ostatniej interpretacjisporo ich straciła.Zamknęła oczy i zasnęła, niestety dość szybko ją obudzono; wyruszyliw drogę.Powitanie Lorda AsrielaLyra i Roger siedzieli na silnych młodych niedzwiedziach, Iorek kroczyłniezmordowanie naprzód, a za nim postępował uzbrojony w miotacze ognia oddział, którystrzegł tyłów.Droga okazała się długa i trudna.Svalbard był terenem górzystym, z wierzchołkamio różnych wysokościach i rozległymi górskimi pasmami pociętymi przez głębokie parowyi doliny o urwistych stokach.Zimno było przejmujące.Lyra wróciła myślą do łagodniesunących cygańskich sań w trakcie jazdy do Bolvangaru; jakże szybka i wygodna wydała jejsię tamta podróż! Tutejsze powietrze natomiast przenikał ziąb, jakiego Lyra nigdy wcześniejnie doświadczyła.Poza tym niedzwiedz, na którym jechała, nie był chyba tak chyży jak Iorek,a może po prostu była bardzo zmęczona, w każdym razie wszystko, co się działo, widziaław najczarniejszych barwach.Niewielkie miała pojęcie, dokąd się kierują i jak odległy jest cel ich podróży.Wiedziała jedynie tyle, ile przekazał jej podczas przygotowywania miotacza ognia starszyniedzwiedz, Soren Eisarson, zanim wyruszyli.Brał on udział w negocjacjach z LordemAsrielem na temat warunków jego uwięzienia i pamiętał dobrze całą rozmowę.Powiedział, że początkowo svalbardzkie niedzwiedzie nie odróżniały Lorda Asriela odinnych polityków, królów czy intrygantów, których wygnano na tę lodowatą wyspę.Więzniowie ci zawsze byli ważnymi osobistościami, w przeciwnym razie ludzie skazaliby ichna śmierć.W dodatku dla niedzwiedzi osoby te pewnego dnia mogły się stać cenne gdybywróciły do łask i władzy w rodzimych krajach nigdy więc nie traktowały ich bez szacunkuani okrutnie.Pozornie Lorda Asriela traktowano w Svalbardzie ani gorzej, ani lepiej niż setkiinnych wygnańców.Pewne kwestie sprawiły jednak, że dozorcy spoglądali na niego baczniejaniżeli na innych więzniów.Dla ludzi wszystko, co kojarzyło się z Pyłem, otaczała atmosferatajemniczości i strachu, a ponieważ Lord Asriel badał Pył, na twarzach ludzi, którzy go tuprzywiezli, widać było panikę.Zresztą szczegóły traktowania ojca Lyry pani Coulter omówiłana osobności z Iofurem Raknisonem.Poza tym niedzwiedzie nigdy nie spotkały nikogo o tak hardej i władczej naturze jakLord Asriel
[ Pobierz całość w formacie PDF ]