[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.właz na górę i.obejmij ją mocno".Coś poczuła: czyjeś drobne ciało, które prawie nic nie ważyło.Było jak cienki kocykprzyciskający się do niej.Ktoś płakał.Czuła łzy skapujące na szyję.I ciepło z obuboków.Zpię otoczona kociakami, pomyślała nieprzytomnie.I może przyśni mi się cośprzyjemnego.- Chciałabym wiedzieć, jak im idzie powiedziała Meredith, kiedy na chwileprzestała krążyć po pokoju.- A ja chciałbym, żeby oni wiedzieli, jak nam idzie - stwierdził ponurym głosemMatt, przyklejając kolejny papierowy amulet do okna.A potem jeszcze jeden.- Czy wiecie, kochani, że wczoraj w nocy słyszałam płacz dziecka - wyznała paniFlowers.Meredith, zdumiona, szybko się do niej odwróciła.- Ja też! Wydawało się, że dochodzi z werandy.Ale byłam za bardzo zmęczona, żebywstać.- To może coś oznaczać albo zupełnie nic.- Pani Flowers spochmurniała.Gotowaławodę na herbatę.Prąd ciągle wysiadał.Matt z Mieczem pojechali wcześniej dopensjonatu po najpotrzebniejsze rzeczy pani Flowers - jej zioła, kompresy i okłady.Matt nie miał serca opowiedzieć staruszce, w jakim stanie zastał pensjonat, ani co wnim nawyprawiał ten parszywy malak.Musiał wyrwać deskę ze ściany garażu, żebydostać się z holu do kuchni.Trzecie piętro nie istniało, a i z drugiego zostało bardzoniewiele.Ale przynajmniej nie wpadł na Shinichiego.- Mam na myśli to, że może tam się kryją jakieś prawdziwe dzieci - powiedziałaMeredith.- Może.A może nie.Pani Flowers, wie pani, o której słyszała pani ten płacz?Wcześnie w nocy czy pózno?- Niech no się zastanowię.Wydaje mi się, że słyszałam go za każdym razem, gdy siębudziłam; starzy ludzie często budzą się w nocy.- Ja ten płacz słyszę nad ranem, przez pierwsze godziny śpię bardzo mocno.Pani Flowers odwróciła się do Matta.- A ty, Matt.Ty też go słyszałeś?Matt, który w ostatnich dniach specjalnie dużo pracował, żeby dobrze spać w nocy,odparł:- Zdaje się, że gdzieś koło północy słyszałem zawodzenie i popłakiwanie.- Wygląda na to, że mamy, moi drodzy, nocnego ducha - oświadczyła spokojnie paniFlowers, przygotowując dla wszystkich po kubku herbaty.Matt spostrzegł, że Meredith patrzy na niego powątpiewająco, ale ona nie znała paniFlowers tak dobrze jak on.- Wcale pani nie uważa, że to duch, prawda rzekł.- Nie.Nie uważam.Mama nigdy nic na temat nie wspominała, a poza tym to twójdom.Chyba nie doszło tu w przeszłości do żadnego makabrycznego morderstwa czyczegoś w tym rodzaju.Niech no popatrzę.- Starsza pani przymknęła powieki,pozwalając Mattowi i Meredith spokojnie pić herbatę.Potem otworzyła oczy iuśmiechnęła się tajemniczo.- Mama radzi, żebyśmy poszukali ducha.A potem uważnie wysłuchali tego, co mado powiedzenia.- Okay - mruknął Matt z pokerowym wyrazem twarzy.- Skoro to mój dom, to chybaja powinienem go przeszukać.Tylko kiedy? I czy mam nastawić budzik?- Moim zdaniem najlepiej będzie, jeśli będziemy czuwać na zmianę - zaproponowałapani Flowers.- Dobrze - zgodziła się Meredith.- Ja chcę czuwać w środku nocy, od dwunastej doczwartej nad ranem.Matt może wziąć pierwszą wartę, a pani, pani Flowers, możeczuwać nad ranem i potem zdrzemnąć się w południe, jeśli będzie pani tegopotrzebowała.Matt nie był przekonany, że to dobra decyzja.- Dlaczego nie zrobimy dwóch wart i wy będzie czuwać razem?- Ponieważ - powiedziała Meredith - nie chcemy być traktowane jak ,,damy".I niesprzeczaj się już z nami - Meredith podniosła włócznię - bo to ja mam w rękach ostrenarzędzie.Coś trzęsło całym pokojem.I Mattem też.Jeszcze zaspany, wsunął rękę podpoduszkę i wyciągnął spod niej pistolet.Poczuł, że jakaś dłoń zacisnęła się narękojeści, i usłyszał czyjś głos.- Matt! To ja, Meredith.Obudz się, dobrze?Zupełnie nieprzytomny sięgnął do włącznika lampy.I znów czyjeś silne, szczupłe izimne palce nie pozwoliły mu zrobić tego, co chciał.- Nie włączaj światła - szepnęła Meredith.- Płacz jest bardzo cichy, ale jeśli ze mnąpójdziesz, na pewno go usłyszysz.To go zupełnie rozbudziło.- Mam iść teraz?- Tak.Starając nie robić hałasu, Matt szedł ciemnymi korytarzami za Meredith, któraprowadziła go do salonu na parterze.- śś! - ostrzegła.- Słuchaj.Matt wytężył słuch.Faktycznie usłyszał czyjś płacz i chyba jakieś słowa, którejednak wcale nie brzmiały jakby wypowiadał je duch.Przyłożył ucho do ściany.Płacz stał się głośniejszy.- Mamy gdzieś latarkę? - zapytał.- Mam dwie, moi drodzy.Ale to bardzo niebezpieczna pora nocy - Pani Flowerswyglądała w mroku jak cień.- Proszę, niech je pani przyniesie - rzucił Matt.- Moim zdaniem nasz duch wcale niejest taki ponadnaturalny.Poza tym, która teraz jest?- Coś kolo drugiej czterdzieści poinformowała Meredith.- Ale dlaczego uważasz,że ten duch nie jest duchem?-Bo myślę, że mieszka w naszej piwnicy odparł.- I nazywa się Cole Reece.To tendzieciak, który zjadł własną świnkę morską.Dziesięć minut pózniej z dzidą i dwoma latarkami oraz w towarzystwie Mieczazłapali tajemniczego ducha.- Nie zrobiłem nic złego - chlipał Cole, kiedy wyciągnęli go na górę, kusząccukierkami i ,,magiczną herbatką, która pozwoli mu zasnąć.- Nikogo nieskrzywdziłem, słowo - zapewniał, pochłaniając jeden batonik Hershey za drugim zich awaryjnych zapasów - Boję się, że on mnie wyśledzi, bo od kiedyprzykleiłeś mi tę karteczkę, już go nie słyszę w głowie.A potem się tu zjawiliście -chłopiec gestem dłoni pokazał na dom Matta - i macie te amulety.Więc uznałem, żelepiej siedzieć w środku.Inaczej to byłaby też moja Ostatnia Północ.Chłopak bredził coś bez sensu, choć jego ostatnie słowa zainteresowały Matta.- O co chodzi z tą.Ostatnią Północą?Cole popatrzył na niego z przerażeniem.Obwódka z rozpuszczonej czekoladkiwokół jego ust przypomniała Mattowi ostatni raz, gdy widział chłopca.- Ty wiesz, o co chodzi, prawda? - jąkał się Cole.- Wiesz o północy? O odliczaniu?O dwunastu dniach do Ostatniej Północy? A teraz.dzisiaj to już tylko jeden dzień.- Dzieciak znów zaczął chlipać, mimo że nadal wpychał sobie batoniki do ust.Byłojasne, że jest strasznie wygłodniały.- Ale co ma się wydarzyć w Ostatnią Północ? - dopytywała się Meredith.- Wy wiecie, prawda? To czas, gdy.wy wiecie.- Cole najwyrazniej podejrzewał, żego sprawdzają.Matt położył mu rękę na ramieniu i z przerażeniem stwierdził, że pod palcami czujewystające kości.Dzieciak jest faktycznie zagłodzony, pomyślał, wybaczając chłopcuto, że pożarł wszystkie batoniki.Napotkał spojrzenie pani Flowers i starsza paninatychmiast wyszła do kuchni.Tymczasem Cole nie odpowiadał na pytania, tylko mamrotał coś pod nosem, Matt zniechęcią mocniej zacisnął palce na jego kościstym ramieniu.- Cole, mów głośniej! Co to jest Ostatnia Północ?- Wy wiecie.To wtedy.wszystkie dzieci.wiecie.One czekają i o północy.znożami i pistoletami.Wiecie.Mamy iść do pokojów naszych rodziców i.- Cole znów się rozpłakał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]