[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Także mogli zmienić się, jak jej rodzice.Coś nadprzyrodzonego lub pozaziemskiego zawładnęło mieszkańcami Moonlight Cove i okolic, a Chrissie obejrzała dostatecznie dużo horrorów i naczytała się dreszczowców, by wiedzieć, że gdy ma się do czynienia z tymi siłami, nie należy nikomu ufać.Całą nadzieję pokładała w ojcu Castelli z kościoła pod wezwaniem Matki Bożej Miłosierdzia, ponieważ był wyświęcony, więc żadne piekielne demony nie mogły go opętać.Oczywiście, gdyby chodziło o przybyszy z innego świata, ojca Castelli nic nie chroniłoby, nawet to, że był bożym człowiekiem.Odkrywszy, że i on jest wrogiem, uciekłaby prosto do pani Tokawa, swojej nauczycielki, najinteligentniejszej osoby, jaką znała.Gdyby kosmici opanowali Moonlight Cove, pani Tokawa od razu zorientowałaby się, co się dzieje.Zabezpieczyłaby się i byłaby ostatnią osobą, w którą stwory zatopiłyby swoje szpony, macki, czy cokolwiek innego.Więc Chrissie unikała samochodów, mijała chyłkiem domy wzdłuż drogi i powoli zbliżała się do miasta.Półksiężyc, widoczny spoza mgły, przewędrował już niemal całe niebo, by wkrótce zniknąć.Wiała zachodnia bryza, chwilami porywista, rozwiewając jej włosy, jakby jasny płomień wyskakiwał z głowy.Temperatura spadła tylko do 50° F, ale gwałtowny wicher sprawiał, że powietrze wydawało się zimniejsze.Tak dokuczały jej chłód i wiatr, że zapominała o nękającym głodzie.Znaleziono bezdomne wygłodzone dziecko w szoku po spotkaniu z kosmitami – wyobraziła sobie kolejny nagłówek w The National Enquirer.W pobliżu skrzyżowania szosy z Holliwell Road niemalże wpadła w ręce prześladowców.Droga ciągnęła się na wschód przez wzgórza i potem pod autostradą, aż do starej, opuszczonej posesji zwanej Icarus Colony, gdzie stały zrujnowany dwunastopokojowy dom, waląca się stodoła i budynki gospodarcze.W latach pięćdziesiątych grupa artystów próbowała założyć w tym miejscu idealną społeczność.Później były tu kolejno ośrodek hodowli koni, pchli targ, dom aukcyjny i restauracja ze zdrową żywnością.Dzieciaki znały je doskonale, ponieważ w okolicy straszyło, więc niczym na poligonie sprawdzały tu swoją odwagę.W kierunku zachodnim Holliwell wiodła skrajem miasta, wzdłuż nowszych willi, siedziby New Wave Microtechnology i wreszcie docierała do północnego krańca zatoki, gdzie w ogromnym, o dziwacznej architekturze budynku mieszkał geniusz komputerowy, Thomas Shaddack.Droga ta stanowiła kamień milowy w wędrówce Chrissie, przekroczywszy ją dotarłaby do granic Moonlight Cove.W odległości trzydziestu jardów od Holliwell usłyszała szybko narastający warkot silnika.Przeskoczywszy wąski rów przy poboczu przebrnęła przez chwasty i schowała się za grubą starą sosną.Zza drzewa obserwowała drogę i po chwili zobaczyła światła ciężarówki.Kierowca zignorował znak stopu i zatrzymał się na środku skrzyżowania.Wokół pojazdu kłębiła się mgła.Dziewczynka dobrze widziała ten służący do przewozu ciężkich ładunków wehikuł, gdyż skrzyżowanie Holliwell z szosą jako niebezpieczne oświetlono latarnią dla polepszenia widoczności i ostrzeżenia kierowców.Na drzwiach ciężarówki widniał doskonale znany Chrissie symbol New Wave: biało-niebieskie koło wielkości talerza w połowie wypełnione spienioną falą.W samochodzie w ogromnej skrzyni za kabiną kierowcy jechało kilku mężczyzn.Na skrzyżowaniu dwóch z nich wyskoczyło przez tylną klapę.Jeden poszedł do lasu w kierunku północno-wschodnim i zniknął między drzewami w odległości stu stóp od Chrissie.Drugi ruszył w przeciwną stronę i skrył się w gęstych zaroślach.Ciężarówka szybko odjechała.Dziewczynka podejrzewała, że pozostali zajmą stanowiska obserwacyjne w innych miejscach wzdłuż wschodniej granicy Moonlight Cove.Z pewnością wielu mężczyzn już wcześniej wysiadło z samochodu.Była przekonana, że szukają właśnie jej.Zobaczyła coś, czego nie powinna widzieć – rodziców zrzucających ludzką postać w trakcie odrażającej transformacji, a teraz ona miała stać się ofiarą konwersji, nim ostrzeże świat.Ciężarówka oddalała się.Wokół panowała cisza.Gęsta, kłębiąca się mgła odpływała ku ciemnym wzgórzom.Silny wiatr hulał w wysokich chwastach i krzewach.Uderzając w pobliski znak drogowy tworzył dziwnie smutną, przygnębiającą kakofonię dźwięków.Chrissie zauważyła, gdzie schowali się dwaj mężczyźni, lecz nie widziała ich.Dobrze ukryli się.31Mgła przepływała wokół radiowozu w porywach silnego wiatru na wschód, a Samowi głowa pękała w szwach od natłoku myśli tak męczących, że wolałby stan kompletnego otępienia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]