Home HomeFoster Alan Dean Tran ky ky Misja do MoulokinuFoster Alan Dean Tran ky ky Lodowy KliperFoster Alan Dean Przekleci 03 Wojenne lupyFoster Alan Dean Gwiezdne Wojny Nadchodzšca BurzaKoontz Dean R Moonlight Bay T 2 Korzystaj z nocyKoontz Dean R Mroczne sciezki serca (SCAN dalKoontz Dean R Moonlight Bay T 1 Zabojca strachuGajusz Juliusz Cezar O Wojnie GalicyjskiejMaria Siemionowa 01.WilczarzBorland C Builder 6 Book
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anna-weaslay.opx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Pojawia się w nich coś nowego.Ostrożność.Zaskoczenie.Może nawet odrobina strachu.Mała Susan przyciska plecy do poduszki i patrzy wojowniczo na ojca.Wydaje się taki wielki.Przytłaczający.Dziewczynka manipuluje nerwowo przy kołnierzu piżamy, próbując zapiąć guzik.Ma taką małą dłoń.Susan jest często zaskoczona, odnajdując się w ciele dziecka, lecz te krótkie chwile dezorientacji nie umniejszają poczucia realności, które towarzyszy doświadczeniom w wirtualnym świecie.Przesuwa guzik przez dziurkę.Milczenie między nią a ojcem jest głośniejsze od krzyku.On j ą przytłacza swą wielkością.Jest taki duży.Czasem wszystko się kończy w tym momencie.Innym razem.ojciec nie pozwala się tak łatwo odepchnąć.Czasem udaje jej się skaleczyć go do krwi.W końcu ojciec wychodzi z pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi tak mocno, że dzwonią szyby w oknach,Susan siedzi samotnie i drży, po trosze ze strachu, a po trosze z poczucia triumfu.Pokój stopniowo pogrąża się w ciemności.Nie skaleczyła go do krwi.Może następnym razem.Pozostała w fotelu w pokoiku obok sypialni, osłonięta hełmem i rękawicami, przez ponad pół godziny.Zmagała się z widmem człowieka, który był od dawna martwy, próbowała przeciwstawić się groźbie przemocy i gwałtu.Skomplikowana terapia zawierała dwadzieścia dwie sceny, spośród mnóstwa innych, które się naprawdę rozegrały, zanim Susan skończyła siedemnaście lat- sceny, które sobie przypomniała i odtworzyła z bolesną dokładnością.Niczym mnogie warianty gier na CD-ROM-ie, każda z tych sytuacji mogła skończyć się w różny sposób, zależnie od tego, co Susan postanowiła mówić i robić, ale też od pewnych przypadkowych okoliczności, które wprowadziła do programu.W konsekwencji nigdy nie wiedziała do końca, co się wydarzy.Napisała nawet odrażającą sekwencję, w której ojciec ją mordował, dźgając raz po raz nożem.Jak dotąd, w ciągu osiemnastu miesięcy terapii, Susan nie znalazła się w pułapce tego śmiertelnego scenariusza.Myślała ze strachem o takiej możliwości - i miała nadzieję, że nigdy nie wplącze się w ten koszmar.Umieranie w świecie wirtualnej rzeczywistości nie oznaczałoby, naturalnie, śmierci w prawdziwym świecie.Tylko na głupich filmach wydarzenia w świecie wirtualnym mogły wpływać na to, co dzieje się naprawdę.Niemniej jednak animacja tej krwawej sekwencji była jedną z najtrudniejszych rzeczy, jakie kiedykolwiek robiła - a przeżycie tej sceny, gdyby nie była jej twórczynią, z pewnością mogło być niszczące.Nie umiała przewidzieć, jakie piętno odcisnęłoby to na jej psychice.Pozbawiona elementu ryzyka, terapia byłaby jednak mniej efektywna.Podczas każdej sesji, przebywając w wirtualnym świecie, Susan musiała wierzyć, że groźby ojca są przerażająco realne i że naprawdę mogą się jej przytrafić straszne rzeczy.Opór miał ciężar moralny i wartość emocjonalną tylko wówczas, gdy wierzyła, że przeciwstawienie się woli ojca może mieć nieobliczalne konsekwencje.Fotel zmieniał położenie, aż w końcu Susan stanęła wyprostowana, przywiązana do pionowego, skórzanego siedziska pasami.Poruszyła stopami.Wałki na ruchomej podstawce pozwalały jej symulować ruch.Przebywająca w wirtualnym świecie mała Susan - dziecko czy nastolatka - atakowała ojca albo się przed nim cofała.- Nie - powiedziała.- Trzymaj się z daleka.Nie.Chwilowo ślepa i głucha na rzeczywisty świat, przytrzymywana w miejscu pasami, wyczuwając jedynie ruchy wirtualnego samolotu, wyglądała w swym rynsztunku wzruszająco bezbronnie.I taka bezbronna wciąż dzielnie zmagała się z przeszłością, samotna w wielkim domu, jeśli nie liczyć duchów dawno minionych dni.Wyglądała tak delikatnie i krucho, a zarazem z taką determinacją poszukiwała odkupienia przez wymyśloną terapię, że domowy komputer przemówił, choć się do niego nie zwrócono, przemówił zsyntezowanym głosem Alfreda, przemówił z niekłamanym uczuciem i sympatią:- Nie jesteś już samotna.Słyszała jedynie głosy w świecie wirtualnym - głos swój własny i ojca.Można było zatem bez obaw powiedzieć:- Kocham cię, Susan.7Emil Sercassian, kucharz, przygotował kolację i pozostawił ją w lodówce i w piekarniku, wraz z instrukcją przypiętą do korkowej tablicy.Susan zjadła przy stole na patio, w leniwie gasnącym, pełnym słonecznego blasku czerwcowym zmierzchu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •