Home HomeFlawiusz Jozef Dawne dzieje IzraelaKraszewski Józef Ignacy InfantkaFlawiusz Jozef Wojna ZydowskaJozef Flawiusz Wojna Zydowska (2)Siemek Jozef Sladami KlatwyKraszewski Józef Ignacy LalkiBajarka opowiadaHenryk Sienkiewicz KrzyżacyCaldwell Erskine Poletko Pana BogaOssendowski F. A. Lenin (2)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grabaz.htw.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .MySmy nic nie widzieli, doSæ ¿e baron skona³ namiejscu, jakby go jakiS okropny przestrach zabi³.Ja to wszystko pañstwu powiadam pod se-kretem, wiem, i¿ chocia¿ cudzoziemcy, jesteScie ludzie godni i nie zdradzicie mnie.Ale co29 mnie bardziej dziwi, to ¿e tu mia³ urz¹d zje¿d¿aæ, mieli siê dowiadywaæ; ju¿ dr¿a³em o dobr¹s³awê Z³otego Bociana, tymczasem na tym siê skoñczy³o, ¿e mi polecono milczenie.Kosmo-polita odwiedzi³ panów radnych, biskupa, i wszystko ucich³o.Barona potajemnie pochowa-no, jakby siê nic nie sta³o nadzwyczajnego.A to jednak uczciwemu cz³owiekowi przykrowidzieæ taki wypadek i milczeæ.Mog¹ jeszcze i mnie pos¹dzaæ o bezbo¿ne praktyki, albo tobraknie z³ych jêzyków!W czasie tych rozmów s³oñce ju¿ siê zbli¿y³o ku zachodowi; m³odzieñcy opuScili gospodê.Sêdziwoj mia³ siê jeszcze tego¿ wieczoru udaæ do zamku Wardstein, aby obaczyæ Adelê, ode-tchn¹æ w jej rozmowie.Na pró¿no Rogosz odradza³ mu, widz¹c, i¿ wzbudza tylko niechêæ,zamilk³.MySl Sêdziwoja zape³niona tylko by³a obrazem Kosmopolity.- Dziwna rzecz - rzek³ wreszcie - od pierwszego spostrze¿enia tego cz³owieka tylko o nimci¹gle marzê.Postaæ jego czarami zaciera w mej pamiêci rysy kochanki.JakiS g³os wewnêtrz-ny powtarza mi, i¿ los mój zwi¹zany jest z losem jego.Przeczucie nie zawodzi mnie, to jestmistrz z tego potê¿nego bractwa, o którego bytnoSci jeszcze tylu ludzi w¹tpi.***** Ja nieopuszczê go, dopóki mnie nie przyjmie.- Za swego ucznia - dokoñczy³ ze z³oSliwym Smiechem Rogosz.- Bêdzie to spe³nieniem moich najgorêtszych ¿yczeñ! - odpar³ Sêdziwoj.- Otó¿ masz, do czego ciê prowadzi ten szalony zapa³.Rwiête to s¹ s³owa owego uczonego: NieszczêSliwe umys³y, które siê kwadratur¹ ko³a, machin¹ wieczystego ruchu i kamieniemfilozoficznym zajmuj¹. Otó¿ masz owe przeznaczenia, tajemne poci¹gi, mimowolne dzia³a-nia, natchnienia i tym podobne wierutne ba³amustwa.- Jeszcze ty! szlachcic, potomek Sêdzi-mirów, gotów jesteS zostaæ s³u¿¹cym w³Ã³czêgi, niemieckiego szarlatana! A co na to braciaszlachta wyrzekn¹! Powiedz¿e, czy nie poni¿a to godnoSci i niezaleg³osci cz³owieka, za któ-rymi obstajesz, owe zdawanie siê na los i wierzenie w przypadki? Nie by³¿ebym sam godnylitoSci, gdybym czyni³ to, czego nie mam zamiaru?Sêdziwoj ju¿ ostatnich s³Ã³w przyjaciela nie s³ysza³, bo na zakrêcie ulicy, gdzie siê mieli ro-zejSæ, ujrza³ nagle o parê kroków przed sob¹ Kosmopolitê.Na tle czerwonej ³uny nieba na zachodzie powa¿na jego postaæ wyda³a mu siê kolosalnej bu-dowy.Rysy jego pogodne, spokojne, postawa niewzruszona, mia³y w sobie coS nadludzkie-go.- Cudzoziemcze - rzek³ do Sêdziwoja - idziesz do zamku Wardstein, wieczorem, tym bar-dziej w nocy, drogi niebezpieczne.Przyjmij ostrze¿enie, nie chodx sam.Nim Sêdziwoj zdo³a³ odpowiedzieæ, zapytaæ siê, co mu grozi, ju¿ siê oddali³.Rogosz tym zjawieniem siê równie¿ uderzony, upokorzyæ siê przed sob¹ musia³, czu³ bowiem,i¿ nie Smia³by oskar¿yæ w oczy tego, którego z jakiegoS instynktu nienawidzi³.A dla zag³u-szenia siebie, szydz¹c z Sêdziwoja, uniesiony zapa³em, ofiarowa³ mu siê towarzyszyæ do zam-ku Wardstein, aby jak twierdzi³ urz¹dzone zawczasu szalbierstwo Kosmopolity odkryæ i zdj¹æurok z przyjaciela, lecz Sêdziwoj zawo³a³:- Ja teraz przypominam sobie, jak dzieckiem jeszcze bêd¹c, widywa³em tego cz³owieka.I tu-taj ju¿ nieraz go widzia³em - a to we snach moich.Ka¿dy rys jego twarzy, dxwiêk g³osu,wszystko mi znajome! Nie s³ysza³eS? On najczystsz¹ polsk¹ mow¹ teraz siê do nas odezwa³.Rogosz zniechêcony, miotany tajemn¹ obaw¹, któremu wstyd nie pozwala³ cofn¹æ siê, postê-powa³ po kamienistej drodze i milcza³.30 ________________________* Piwo i wino by³y jedynymi w ówczesnych karczmach u¿ywanymi trunkami; wódkê brano tylko u aptekarzy i cyrulików,jakkolwiek ju¿ w powszechniejsze u¿ycie poczyna³a wchodziæ.Dziwn¹ jest rzecz¹, i¿ o wynalazcy tego zabójczego napoju tak dalece zapomniano, ¿e nawet nie wiemy z pewnoSci¹ wieku,w którym ¿y³; gdy tymczasem mniej wiêcej wiadome jest nazwisko wielkiego wynalazcy peruki albo i tego szanownego ta-lentu, który pierwszy rozwa¿n¹ rêk¹ puder sobie we w³osy nasypa³.Pewna jest rzecz¹, i¿ jeszcze oko³o 1330 roku destylacjawódki po³¹czona by³a z wielu trudnoSciami i kosztem, dlatego od ówczesnych chemików w wielkiej zachowywana tajemni-cy.Dopiero ku koñcowi XV wieku wesz³a w Europie w ogólniejsze u¿ycie.Pierwsze ksiêgi, w których jest wzmianka o wódce, polecaj¹ j¹ jako Srodek zabezpieczaj¹cy od wielu chorób i jako jedynysposób zachowania piêknoSci i m³odoSci.W 1582 roku Urz¹d Municypalny w Frankfurcie n.M.zabroni³ jej u¿ycia,  ponie-wa¿ cyrulicy donieSli, i¿ u¿ywanie jej znacznie siê przyczynia do powiêkszenia SmiertelnoSci.Zakaz ten z tej¿e samej przyczyny ponowiony zosta³ 1605 roku, kiedy rozpoczêto paliæ wódkê nie tylko z wina i piwa, leczz samego ziarna, wtedy powsta³a ogólna wrzawa; uwa¿ano to jako nadzwyczajne zniewa¿enie i nadu¿ycie celu, na jakiOpatrznoSæ obdarzy³a nas zbo¿em.Nieraz surowe wychodzi³y rozkazy palenia wódki jedynie z wina lub owoców.A jednak¿e, niestety! - ¿aden trunek nie zyska³ tak powszechnego przyjêcia i u¿ycia, jak wódka pod rozmaitymi kszta³tami.Dzicy spod wszystkich sfer wnet siê z ni¹ zaznajomili; oddaj¹ za tê truciznê to, co im niegdyS by³o najdro¿sze, co najwiêcejkochali.Od Laponii do Afryki ¿¹dza wódki jednostajnie siê rozkrzewi³a.W Ameryce nic ma dzikiego, którego by wódka nie zawo-jowa³a.Do jakiegokolwiek zak¹tku Europejczyk siê dostanie, nic mu nic zjedna równie przychylnego przyjêcia - jak wód-ka [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •