[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.3.Pewien mąż z plemienia Judy, imieniem Keniaz /Kenez/, odznacza-jący się energią i wielkością ducha, otrzymał wyroczne wezwanie, by niepatrzył obojętnie na to bolesne poniżenie Izraelitów, ale spróbowałpodzwignąć ich ku wolności.Zjednawszy tedy garstkę wspólników dlaswego ryzykownego przedsięwzięcia niewielu było wtedy takich, którzyodczuwali hańbę niewoli i pragnęli zmiany rozpoczął od tego, że wy-mordował osadzoną w krainie załogę wojowników Chusarsata /ChusanRasathaima/.Ten pomyślny początek akcji przyciągnął do Keniaza/Keneza/ wielu nowych ochotników.Ruszywszy do walki przeciw Asyryj-czykom, całkowicie ich odepchnęli i zmusili do powrotu poza Eufrat.Wtedy Keniaz /Kenez/, który czynem dał poznać swoje męstwo, w na-grodę otrzymał od ludu władzę, by sprawował nad nim sądy.Rządziłprzez lat czterdzieści, aż do śmierci.IV.1.Po jego śmierci jednak Izraelitom znowu wiodło się gorzej z po-wodu braku władzy, a zaniedbywanie czci Bożej i nieposłuszeństwowobec praw pogarszały jeszcze ich sytuację.Rozzuchwalony tym bez-ładem panującym w ich państwie, król Moabitów, Eglon, napadł naHebrajczyków.Pokonał ich w wielu bitwach, ujarzmił wszystkich tych,którzy wyróżnili się dumą, i zdeptawszy całą ich siłę, zmusił zwyciężo-nych do płacenia daniny.Ustanowił swą stolicę w Jerycho i bezlitośnieprześladując lud, na osiemnaście lat pogrążył go w ubóstwie.Ale Bógwreszcie użalił się nad niedolą Izraelitów, przychylił się do ich próśbi wyzwolił ich spod tyranii Moabitów.To wyzwolenie dokonało się w na-stępujących okolicznościach.2.W tym samym Jerycho mieszkał pewien młodzieniec z plemieniaBeniamina, Judes /Aod/ syn Gery, bardzo mężny i umiejący wykorzysty-wać siłę swego ciała do krzepkich czynów; lepiej władał lewą ręką niżprawą i w niej była cała jego moc.Nawiązał on bliską znajomość z Eglo-nem, gorliwie przypochlebiając mu się darami, a również zjednał sobieżyczliwość królewskich dworzan.Pewnego dnia, gdy w towarzystwiedwóch służebników niósł królowi dary, skrycie przypasał sobie na pra-wym udzie sztylet i tak wszedł do niego.Była to południowa pora dniaw pełni lata, więc odprawiono strażników zarówno z powodu upału,jak i po to, by poszli na obiad.Złożywszy dary Eglonowi, który sie-dział w komnacie dobrze przystosowanej do pory letniej, młodzieniecpoczął z nim gawędzić.Zostali sami, gdyż król nawet najbardziej natręt-nym sługom rozkazał odejść, by nie przeszkadzali mu w rozmowie z go-ściem.Siedział na tronie, a Judes /Aod/ lękał się, czy uda mu się odrazu zadać cios śmiertelny.Powiedział więc Eglonowi, by powstał, boz rozkazu Bożego musi mu opowiedzieć o pewnym śnie.Uradowany tąobietnicą król poderwał się z tronu, a wtedy Judes /Aod/ ugodził gow samo serce i zostawiwszy sztylet w jego piersi wyszedł zamykającdrzwi za sobą.A służebnicy siedzieli spokojnie, mniemając, iż król zasnął.3.Judes /Aod/ w tajemnicy oznajmił o swym czynie mieszkańcomJerycha i wezwał ich do walki o wolność.Ucieszyła ich ta wieść; natych-miast sami porwali za broń, a jednocześnie rozesłali heroldów po całejkrainie, by zwołali lud sygnałem ustalonym przez obyczaj przodków:dmąc w rogi baranie.Dworzanie królewscy długo nie wiedzieli, co przy-darzyło się Eglonowi; pod wieczór jednak podejrzewając jakieś niezwykłenieszczęście, weszli wreszcie do komnaty i, na widok trupa, stanęli prze-rażeni i bezwładni.Zanim załoga zdołała się zgromadzić, spadł jej nakarki tłum Izraelitów.Część wojowników poległa na miejscu, resztazaś ponad dwa tysiące umknęła ku krainie moabickiej, by ocalićżycie.Ale Izraelici, którzy zawczasu obstawili bród na Jordanie, goniliich i zabijali; przy samym brodzie mnóstwo ich legło trupem; ani jedennie wymknął się z rąk Hebrajczyków.W taki sposób wyzwolili się He-brajczycy spod tyranii Moabitów.Judes /Aod/ za swą zasługę został za-szczycony władzą nad całym ludem, którą dzierżył przez osiemdziesiątlat, aż do śmierci, będąc mężem godnym chwały nie tylko z powodupowyżej opowiedzianego czynu.Po nim Sanagar /Samgar/, syn Anata,otrzymał z wyboru władzę, ale umarł w pierwszym roku swych rządów.V.1.Minione niedole nie nauczyły jednak Izraelitów mądrości i nadalzaniedbywali oni cześć Bożą i nie słuchali praw.Dlatego, zanim jeszczezdążyli odetchnąć po niewoli moabickiej, dostali się pod jarzmo Abita/Jabina/, króla Chananejczyków.Ten władca, wyrósłszy z miasta Asor,położonego nad jeziorem Semachonitis /Merom/, utrzymywał wojskoliczące trzysta tysięcy zbrojnych, dziesięć tysięcy konnicy i aż trzy tysiącerydwanów.Wódz tak ogromnej armii, Sisares /Sisara/, cieszący się naj-wyższymi łaskami króla, straszną zadał klęskę Izraelitom, którzy stoczyliz nim bitwę, i zmusił ich do płacenia daniny.2.Przez dwadzieścia lat cierpieli oni tę niedolę, gdyż sami nie umieliskorzystać z takiego ostrzeżenia, a Bóg chciał jeszcze bardziej ujarzmićich zuchwałość, by ukarać ich za niewdzięczność i by wreszcie zmieniliswe postępowanie i odtąd już nauczyli się roztropności; skoro przekonalisię w końcu, że wszystkie ich nieszczęścia mają swe zródło w lekce-ważeniu praw, poczęli błagać pewną prorokinię Daborę /Deborę/ imięto w języku hebrajskim znaczy: pszczoła by pomodliła się do Boga,a może użali się On nad nimi i nie będzie patrzył obojętnie na ich zagładęz rąk Chananejczyków.Wtedy Bóg obiecał im ocalenie, a na ich wodzawybrał Baraka z plemienia Neftalego; barak znaczy w języku hebrajskim:błyskawica.3.Dabora /Debora/ wezwała Baraka i poleciła mu, by wybrał dziesięćtysięcy młodzieńców i powiódł ich przeciw wrogom; tylu bowiem wojow-ników, według zapowiedzi Bożej, wystarczy do wywalczenia obiecanegozwycięstwa.Barak jednak oświadczył, że nie obejmie dowództwa, jeśliona nie będzie dowodzić razem z nim.Na to Dabora /Debora/ rzekłaz oburzeniem: Odstępujesz kobiecie godność, którą Bóg przeznaczył dlaciebie! Jednakże nie uchylam się od niej". Zgromadzili dziesięć tysięcywojowników i rozbili obóz przy górze Itabyrion /Tabor/.Sisares /Sisara/z rozkazu króla wyszedł im naprzeciw i wojsko jego rozłożyło się obozemniedaleko od nieprzyjaciół.Izraelici i sam Barak, przerażeni mnogościąwrogów, postanowili się wycofać, ale powstrzymała ich od tego Dabora/Debora/, nakazując stoczyć bitwę jeszcze tego samego dnia: odniosąbowiem zwycięstwo wspomagani przez Boga.4.Starły się więc wojska ze sobą i nagle nad kłębowiskiem walczą-cych rozpętała się burza, lunęły strumienie deszczu i gradu, które wiatrmiotał prosto w twarze Chananejczyków, zaślepiając im oczy.W takiejsytuacji nie mogli posługiwać się łukami ani procami, a chłód unie-możliwiał zbrojnym korzystanie z mieczy.Izraelitom mniej przeszkadzałaburza, uderzając na nich od tyłu, i nawet nabrali odwagi, widząc w tejzadymce pomoc Bożą.Wdarli się w sam środek wrogich zastępów i wielkąsprawili rzez.Gęsto padali nieprzyjaciele jedni z rąk Izraelitów,inni stratowani przez własną konnicę, jeszcze inni zmiażdżeni przezrydwany
[ Pobierz całość w formacie PDF ]