[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Do biografii Sêdziwoja - i o ile mi wiadomo - mamy tylko nastêpuj¹ce xród³a:1.List Des Noyersa, sekretarza królowej polskicj Marli Gonzagi, spisany z opowiadania wielu Swiadków, r.1651 do Pary¿awys³any.List ten przedrukowany jest: l) w Tresor de recherches et antiquites Gauloises et Francoises par Pierre Borel; 2)w Lenglet Dufresnoy; Histoire de la philosophie hermeti¹ue, tom I.2.Lenglet Dufresnoy, Hist[oire] de la phil[osophie] her[metique] etc.3.¯ycie Sêdziwoja w jêzyku niemieckim z opowiadania jego s³u¿¹cego, Jana Bodowskiego, wydane w Hamburgu r.1683przez Jana Lange.4.Fegefeuer de Scheidekunst, Hamburg 1702.5.[Die] Edelgeborne Jungfer Alchymia.Oder: Eine durch Rationes, viele Exempla und Experimenta abgehandelte Unte-rzuchung, Was von der Alchymia zu balten und vor Nutzen daraus zu schopffen sey, Nebit einem Zusatz Von der MedicinaUnwersali Universal-Process und Einigen Kunst-Stucken Aus der Alchymie, Tubingen 1730,8°.[Ksi¹¿ka wydana anonimowo przez prof.dr J.C.Creilinga.]6.Christoph Gottlieb von Murr, Litterarische Nachrichten zu der Geschichte des sogenamsten Goldmachens, Leipzig1805,8°.Z polskich autorów jeden Wiszniewski da³ obszerniejsz¹ i pe³n¹ trafnych uwag o alchemii, a miêdzy tym i Sêdziwoju, wia-domoSæ w swej nieocenionej co do treSci ksi¹¿ce pod tyt[u³em] Nowa metoda Bakona.123VIII Ostatnia walka MySla³, umrê.Smieræ koñcem jest nêdzy cz³owieka,Do niej nareszcie mêdrzec w nieszczêSciu ucieka.Horacy, List XVI ksiêgi IUSIAD£ STARZEC W SAMOTNEJ pracowni przed sto³em, gdzie tyle lat boleSci i wahaniasiê przepêdzi³.MySli jego do g³êbi wzburzone nierych³o uspokoiæ siê mog³y.B³¹kaj¹cy siêwzrok jego pad³ na rozwarty przed nim rêkopism z grobu Tholdena, którego dziwne i niezro-zumia³e g³oski patrz¹c na niego szydzi³y, i¿ przez pó³wiek na pró¿no siê trudzi³ poznaniemich.- Potem spojrza³ na swoje ukochane ksiêgi i narzêdzia alchemiczne, jak ojciec, który jesz-cze raz chce ogl¹daæ zw³oki syna, zanim je na wieki grób przykryje.¯egna³ siê z ka¿dym przedmiotem i dusza ¿egna³a siê z ka¿dym wspomnieniem, jakby bliskaby³a jej ostatnia godzina.I g³oSniej sam do siebie siê odezwa³:- Rwiat zewnêtrzny! Swiat wewnêtrzny! Jaka¿ okropna otch³añ was przedziela! Miotany nie-spokojnym duchem, którego nie sam sobie obra³em, wola³em ca³e ¿ycie rzuciæ na udrêcze-nie, jak zostaæ pospolitym szczêSliwym cz³owiekiem.- Z m³odoSci rzuci³em siê w wir ziemski, przeby³em go ca³y i widzia³em tylko czczoSæ, lodo-we góry, rzadkie chwile gor¹czki i dzikie pustynie, jak zb³¹kany wêdrowiec, przera¿ony, wst¹-pi³em w siebie i ujrza³em ciemn¹ przepaSæ! W przestrachu rozpaczy, wiedziony b³êdnymogniem, tu³a³em siê, aby wyjSæ z labiryntu i wnêtrze duszy oSwieciæ prawdziwym Swiat³em!Chcia³em zdobyæ harmoni¹ i - widz¹c nieszczêScia ludzi - o szalony! rozumia³em, i¿ nauk¹ziemiê odrodziæ zdo³am!- A oto teraz, nad grobem, przebywszy wszystkie cierpienia, jakie na biedn¹ ludzk¹ duszêspaSæ mog¹, straciwszy skarby niezliczone, zu¿ywszy kilka wieków pospolitego ¿ycia, wró-ci³em do tego punktu sk¹d wyszed³em, tylko l¿ejszy, bo ju¿ bez nadziei! Najszlachetniejszeuczucia, najSwiêtsze zarody mej duszy, w Swiecie jak na lawie wulkanu nêdzne roSliny mar-nia³y.Wszystko, czegom siê dotkn¹³ jak owiane wichrem z pustyni usycha³o!- Nauko! dla której poSwiêci³em kochankê, ¿onê, syna, dla której zrzek³em siê szczêScia i po-koju ziemi, i uciech, krzepi¹cych nawet nêdzarza w jego ¿yciu - ty, któraS jako samow³adnapani ca³¹ dusz¹ moj¹ rz¹dzi³a, dla której straci³em jedyny fa³szywy zysk oSmdziesiêcioletniejpracy - s³awê moj¹! - dla której jedyna istota przywi¹zana jeszcze do mnie zdradzi³a mnie!Ty, najSwiêtsza cz¹stko mej istoty, i ty, teraz poznajê, nie jesteS czystym duchem - wcielonaw ksiêgi i w te narzêdzia, opuszczasz mnie! Zrzekam siê ciebie na wieki!- Jestem samotny! Ostatnie ogniwa ³¹cz¹ce mnie z ziemi¹ pêknê³y! Nie mam nic, czego bym¿a³owa³, nic, czego bym siê spodziewa³.124- Jedna wiara w m¹droSæ i mi³oSæ przedwiecznych, nieScig³ych wyroków odwiedza mnie po tylulatach! Ach! jak¿e boleSnie, i¿ teraz dopiero spostrzegam, ¿e bez wiary by³em igraszk¹ wroga.- I jaki¿ teraz los mój?- Mistrzu mój! Kosmopolito, oto stojê na granicy dwóch Swiatów! Je¿eli g³os mej duszy do-chodzi do ciebie, ty zadr¿ysz, boS mi, konaj¹c, k³amstwo przepowiedzia³! Gdzie¿ jest tenSwiat nadziemski, dla którego w piek³o rzuci³em oSmdziesi¹t lat mego istnienia?Rwiat³o lampy zblednia³o, ch³odny i wonny powiew poruszy³ powietrze i z odleg³ym brzmie-niem nadludzkich melodii fale ¿ywego blasku jak py³ diamentowy wype³ni³y ca³¹ komnatê.Alchemik ju¿ nie by³ samotnym.Tysi¹czne g³osy, ³agodne, pe³ne pociechy, to znów groxne, szydercze, gra³y woko³o niego.Rwiat duchów zst¹pi³ do ciemnej pracowni, skoro j¹ prawdziwa wiara o¿ywi³a.- Umrzyj! - brzmia³ g³os z lewej strony - i czegó¿ siê wahasz? Oto ja, Smieræ, przychodzê dociebie.Nie tych strasznych rysów, w które bojaxliwi i bezduszni stroj¹ moj¹ postaæ, ale patrz!oto wiecznie m³oda, blada, lecz piêkna, z wieñcem lilii na g³owie, w tysi¹czne strojna powa-by czekam na ciebie.Poca³unkiem moim odbiorê ci najwiêksze nieszczêScie twojej duszy naziemi - odbiorê ci ¿ycie! - Moje ¿¹dze nigdy nienasycone, a poca³unek mój upaja rozkosz¹! -I czegó¿ czekasz? - Oto tysi¹cznym okiem, z tych trucizn bez liku - z tego gazu wêgli i ostrzasztyletu, spogl¹dam na ciebie namiêtnie.- Ziemia ci by³a z³¹ macoch¹, ja, Smieræ, przyjmê ciê jak oblubienica w swoje ramiona! Sa-mobójstwo jest tylko ratunkiem od gorszej zguby - nie trwó¿ siê
[ Pobierz całość w formacie PDF ]