[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kusi mnie, żeby zadzwonić po Aleksa iBrittany, bo chętnie bym w nich rzucił kulami zciasta.Może powinienem zaproponować paniBerger, żeby wprowadziła wojny na ciasto wREACH.To bije na głowę terapię grupową.32.KiaraPrzyjdź do mnie wieczorem – mówi Madison doCarlosa, gdy stoimy przy szafkach w piątek rano.– Moi rodzice jeszcze nie wrócili.Mam wolnąchatę przez cały weekend.Tkwię przy swojej szafce i słyszę każde słowo.Carlos ma dziś ze mną pojechać do domu opiekii pozować na zajęciach plastycznych.Wystawimnie do wiatru?– Nie mogę – odpowiada.– Czemu nie?– Jestem zajęty.Robi krok w tył zaszokowana.Chyba jeszczenikt jej nie odmówił.– Z dziewczyną?– Tak.– Z kim? – pyta głosem ostrym jak brzytwa.Nim orientuję się, co jest grane, Carlosprzyciąga mnie do siebie.– Z Kiarą.Jestemwszoku,aMadisonprychapogardliwie.– Żartujesz, co?– Właściwie… – zaczynam i chcę go wkopać,ale Carlos ściska mnie za ramię tak mocno, że krew mi prawie nie przepływa.– Chodzimy ze sobą w tajemnicy od zeszłegotygodnia.– Uśmiecha się do mnie i patrzy tak, jakbym była tą jedną jedyną.Może oszuka tymMadison, ale nie mnie.– Prawda, K.?Ściska mnie jeszcze mocniej.– Uhm – wydaję słaby pisk.Madison kręci głową raz za razem, jakby niewierzyła własnym uszom.– Nikt przy zdrowych zmysłach nie wybieraKiary Westford zamiast mnie.Ma rację.Złapała nas.– Chcesz się założyć? – Oczy wychodzą mi zorbit, kiedy Carlos pochyla nade mną głowę.–Pocałuj mnie, cariño.Pocałować? Na korytarzu? Przy wszystkich?Nie potrafię nawet wykrztusić słowa przyMadison, a co dopiero pocałować chłopaka,który jej się podoba.– N-n-n-nnie…Próbuję coś wydukać, ale zaczynam się jąkać.Carlos, jakby w ogóle nie zauważył, że chcę coś powiedzieć, kładzie dłoń na moim policzku idelikatnie przesuwa palce na moje usta.Tak jakrobi chłopak z dziewczyną, za którą szaleje… i… iwiem, że to kompletna ściema.Ja to wiem.On towie.Ale Madison nie ma pojęcia.Czuję jego gorący oddech na twarzy i słyszęniemal bezgłośne „dziękuję”, a potem przechylagłowę i dotyka ustami moich warg.Zamykamoczy i próbuję zapomnieć, gdzie jestem.Próbujęsię cieszyć tą chwilą.I chociaż to udawanypocałunek, wcale nie wydaje się na niby.Jestsłodki i ekscytujący.Wiem, że powinnamodepchnąć Carlosa, ale nie mam siły.Podnoszę ręce i obejmuję go za szyję.W tymsamym momencie przyciąga mnie bliżej i bez ostrzeżeniadotykamoichustjęzykiemdelikatnie i erotycznie, aż sama je otwieram.Niewiem, gdzie nauczył się tak całować, ale niemogę powstrzymać jęku.Czuję, że coś topniejew moim ciele, gdy nasze języki się stykają.Carlos odsuwa się z westchnieniem i rozplatamoje ręce.– Poszła sobie.– C-c-c-c-co to m-m-ma znaczyć? – pytam.Rozgląda się, żeby sprawdzić, czy nikt niepodsłuchuje.–Musiszbyćmojądziewczyną.No,powiedziałem to.Nie odpowiadam, więc bierze mnie za łokieć iprowadzikorytarzemdopracownikomputerowej.Nikogo tam nie ma, oprócztrzydziestukomputerówustawionychwrównych rzędach.Ten facet kompletnie mnie rozwala.Wciążczuję mrowienie warg od jego erotycznegopocałunku i nie mogę pozbierać myśli.W końcu łapię równowagę i skupiam się na tym, co chcę powiedzieć, zanim wypowiem słowa.Nie mamzamiaru się jąkać.– O co chodzi z Madison? Przecieżuprawialiście seks w łóżku jej rodziców.– Nie uprawiałem z nią seksu, Kiara.To onatak rozpowiadała, nie ja.Kiedy mnie zaprosiła natę beznadziejną imprezę, ledwie ją znałem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]