[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Twardy.Mokry.Ciepły. Chcę cię dzisiaj szepcze.Skubie mnie lekko wpłatek ucha. Proszę cię.Jęczę i odsuwam się, żeby na nią spojrzeć. Przecież chciałaś poczekać?Uśmiecha się słodko, ale zaczepnie. Pieprzyć to.Chcę cię teraz.Znów się zbliżam i nacieram na nią.Jej wargi są takiemiękkie.Wsuwam w nią palce, a ona mi wzdycha wotwarte usta i lekko dyszy.Smakuje jak światło. Jesteś taka piękna mruczę w jej szyję i zjeżdżamniżej, do piersi. Taka cholernie piękna.Biorę jej pierś do ust i zaczynam ssać.Chwyta mnie,ściska, miażdży, drapie o ściany kabiny prysznicowej.Teraz już wyraznie słyszę, że dyszy, seksownie ibezwstydnie.Przenoszę się do drugiej piersi i ją też ssę.Drażnię sięz nią i bawię.Skórę ma wilgotną, miękką, a kiedyotwiera oczy, jej wzrok jest nieskupiony i dziki.Chce mnie.To dla mnie niemal niepojęte.Chce mnietak samo, jak ja chcę jej.Jęczę i chowam twarz w jejszyi.Aapie mojego kutasa, a on pulsuje w jej dłoni,rozgrzany i ciężki.Chcę jej jak nigdy niczego.Uśmiecha się i przesuwa ręką w górę i w dół. Jesteś taki duży mruczy.Dlaczego masz takie wielkie zęby?Znów jestem wilkiem, góruję nad nią, przyciskam jąplecami do ściany.Jest piękna i niewinna.A ja& A janie.Nie zasługuję na nią.Z trudem przełykam ślinę. Chcesz mnie? zawisam z ustami milimetry od jejskóry.Kiwa głową.Zamyka oczy i gładzi moje biodra. Więc otwórz oczy i powiedz to polecamzachłannie. Wypowiedz moje imię.Otwiera oczy i patrzy prosto na mnie. Chcę cię mruczy. Ciebie, Pax.Owijam językiem jej wilgotny i rozgrzany język.Może na nią nie zasługuję, ale ona i tak mnie chce.Zciska mi się żołądek. Jeszcze raz proszę cicho.Patrzy na mnie wielkimi zielonymi oczami. Chcę cię, Pax mówi na wydechu. Kurwa. Odsuwam się na sekundę.Otwieram drzwii wyjmuję z kieszeni spodni portfel.Szamoczę się zprezerwatywą, ale zaraz jestem z powrotem podstrumieniem wody.Przyciągam ją do siebie.A potem w nią wchodzę.Pod powiekami eksploduje mi supernowa, jest takkurewsko cudowna.Taka wilgotna i tak nieziemskociasna.Mógłbym w tej chwili umrzeć i nie żałowałbym.Głośno łapie powietrze, a potem wbija mi palce wplecy i przyciąga do siebie. Jak dobrze szepcze mi do ucha.W piersi rozlewami się ciepło.Staram się skupić na czymkolwiek, co zapobiegnietemu, żebym doszedł teraz, zaraz, ale wiem, że to nie masensu.Czuję na sobie jej cycki, wilgotne i miękkie, a zakażdym razem, kiedy się w nią wsuwam, miażdżę je i tomnie popycha nad przepaść.Przyciąga mnie jeszcze bliżej i wiem, że w niej mieścisię wszystko, co na świecie jasne i dobre.Wsuwam się i wysuwam, a ogień płonący międzynaszymi mokrymi ciałami doprowadza mnie doszaleństwa. Zaraz skończę ostrzegam w jej wilgotną szyję.Otwiera oczy i na mnie patrzy. To kończ mówi po prostu.A potem wsuwa mi do ust język, a ja nie mogę się jużdłużej powstrzymać.Mój kutas eksploduje, a ona się nanim zaciska.Oddycham desperacko, a po jakimś czasie,moim zdaniem po godzinie, oboje ześlizgujemy się napodłogę.Trzymam ją w ramionach, spływa po naswoda.Nie mogę nawet mówić.Trzymam ją tylko, siedzącąmi na kolanach i wtuloną we mnie, a ta chwila wydaje misię niesamowita.Siedzimy tak jeszcze długo, aż wodazaczyna się robić zimna.Mila podnosi głowę. To było cudowne mruczy.Odsuwa się i głaszczemnie po policzku. Jesteś piękny dodaje.Zciska mniew sercu. Nie jestem piękny protestuję. Ani trochę. Jesteś upiera się. Musisz mi uwierzyć na słowo. Kręcę głową, ale nie wypuszczam jej z objęć.W końcukładzie mi głowę na piersi. Woda jest zimna mruczysennie.Nasze nogi są splątane, a ona niemal na mnieleży.Chłód jej chyba nie przeszkadza, ale uważam, że nadziś oboje mamy dość zimnej wody.Niechętnie siadam i pomagam Mili wstać.Wychodzimy spod prysznica i wycieram ją, a potemprowadzę do mojej sypialni i znajduję podkoszulek, wktóry może się ubrać.Wkładam go jej przez głowę i nanią patrzę. Zostań dzisiaj ze mną proszę. Jesteś zmęczona,ja jestem zmęczony, a na dworze jest zimno.Zostań.Uśmiecha się szeroko. I tak miałam zostać odpowiada psotnie. Wsamochodzie pod The Hill mam spakowaną torbę nanocleg.Zmieję się i kręcę głową. Lubisz mnie zaskakiwać? pytam i prowadzę ją dołóżka, a potem sadzam sobie na kolanach.Kiwa głową, a jej oczy lśnią. Tak jest ciekawiej, prawda?Nachylam się do niej i tłumię wszystko, co mogłabyjeszcze chcieć powiedzieć.Popycham ją lekko na łóżkoi przesuwam ustami po jej szyi, ramionach i rękach.Całuję jej dłonie, a potem patrzę w okno. Nad jeziorem szaleje burza zauważam, a ona sięodwraca, żeby patrzeć ze mną. Dobrze, że już nas tam nie ma. Patrzymy naciemne chmury kłębiące się nad wodą.Czarne nieboprzecina piorun, a powietrze wydaje się naładowaneenergią burzy.Zerkam na nią. Tak, to dobrze.Tutaj zdecydowanie przyjemniejleży się nago.Zmieje się i przyciąga mnie do siebie.Znów czuję wustach jej język.Stwierdzam, że tu jest jego miejsce.Zsuwam rękę na jej pupę i zakładam jej nogę na mojebiodro. Tutaj jest miejsce twojej nogi informuję jąstanowczo.Uśmiecha mi się w usta. Będzie mi się niewygodnie chodziło zauważa iprzesuwa palcem po moich plecach. Coś wymyślimy mruczę i wsuwam w nią palce.Jęczy i wygina plecy w łuk, akurat, gdy na zewnątrzrozlega się grzmot.Potem już nie rozmawiamy, bo wmojej sypialni zaczyna szaleć nasza własna burza.Rozdział 17MILAOstatnia myśl, zanim przekroczę zamglony próg snu, toże ramiona Paxa są takie silne i ciepłe.I bezpieczne.Nigdy nie zapomnę, jak się poczułam, gdy skoczył dojeziora i mnie uratował.Ta głupia kurtka ciągnęła mniew dół i nie mogłam się z niej wyplątać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]