Home HomeCole Allan Bunch Chris Swiaty Wilka (3)Eden Cole Heal My WolfKresley Cole Urok CAŁOŒĆCarter Scott Cherie Jesli zycie jest gra oto jej reAz milosc nas uniesie Courtney ColeJesli zostaniesz Courtney Cole (2)A. i B. Strugaccy Pora deszczowEco Umberto Wachadlo Foucaulta (2)Anne McCaffrey Jezdzcy Smokow Mistrz Harfiarzy z PernMagdalena Zimny Louis Pola
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • styleman.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Zawsze będzie miała powód, żeby się mnie bać.Chyba że odejdę.Pochylam się i całuję ją w czoło. Kocham cię  szepczę i zdecydowanym krokiem wychodzę z pokoju.Nie oglądam się za siebie. Rozdział 19MADISONZatrzymując się na parkingu The Hill, nadal jestem w szoku, nie zwracam nawet uwagina piękny poranek dokoła.Budynek lśni w promieniach słońca.Otacza mnie malownicze piękno, jakby przeniesionez jakiegoś obrazu  łagodnie opadające zbocza wzgórz wzdłuż plaży i woda rozbijająca się opiasek.Czysta natura w najwspanialszym wydaniu.Ale to wszystko nie ma znaczenia.Liczy się tylko to, co się zdarzyło dzisiejszej nocy.Wyłączam silnik i zerkam w lusterka.Poprawiam jedwabną apaszkę, którą zawiązałamwokół szyi, żeby ukryć sińce.Za każdym razem, kiedy przełykam ślinę, czuję ból.Gdy mówię,mój głos jej chrapliwy.To wszystko przypomina mi o tym, co się stało.Prawie się cieszę, że Gabe a nie było, kiedy się obudziłam.Nie powinien widzieć tychsińców w świetle dnia.Zamykam oczy i przypominam sobie wyraz jego twarzy dzisiejszej nocy.Wyraz twarzybezwzględnego zabójcy.Jego oczy były prawie czarne i pełne determinacji  jego jedynymcelem było zabicie mnie.Serce mi bije jak szalone, kiedy to sobie przypominam.Myślał, że jestem kimś innym.Myślał, że jestem talibskim radykałem.Wiem o tym, ale to nie sprawia, że przestaję sięmartwić.Ani że przestaję się bać.Strach jest wyborem, powtarzam sobie w duchu.A dzisiejszej nocy bałam się Gabriela.Tak jak zawsze bałam się ojca.Tyle że Gabe nie jest moim ojcem.Nigdy świadomie by mnie nie skrzywdził, jestem pewna.Po prostu musimy naprawić wnim to, co zostało zepsute.Cokolwiek Gabe na ten temat sądzi, ja wiem, że zespół stresupourazowego nie jest nieuleczalny.Wyjmuję telefon i piszę do niego. Dzień dobry! Tęskniłam za Tobą dziś rano.Wszystko w porządku?Jeszcze raz poprawiam apaszkę i ruszam w stronę The Hill.Tony już jest, więc przystaję, żeby z nim pogadać.W tym tygodniu przejął wiele z moichobowiązków, więc należy mu się ogromne  dziękuję.A może również karta podarunkowa czycoś takiego. Nie wygłupiaj się, Madison  zbywa mnie, kiedy próbuję mu podziękować. Robiętylko to, co do mnie należy.Zawsze będę ci pomagał, kiedy będziesz tego potrzebować.Wraca do baru, a ja idę do biura.Na co jak na co, ale na brak papierkowej roboty niemogę w tym fachu narzekać.Sprawdzam telefon, ale nie znajduję odpowiedzi od Gabe a.Pewnie śpi, co specjalniemnie nie dziwi.Prawdopodobnie nie spał całą noc.Odkładam telefon i zagłębiam się w pracy.Po godzinie znowu sprawdzam telefon, aleodpowiedzi od Gabriela jak nie było, tak nie ma.Cholera.Muszę się upewnić, że wszystko z nim w porządku.Postanawiam, że skoczę do ubikacji, a potem podjadę do niego do domu.Powinniśmyporozmawiać o tym wszystkim na spokojnie w jasnym świetle dnia.Musimy zdecydować, corobić, jaka pomoc będzie dla niego najlepsza. To konieczne, jeśli chcemy ruszyć naprzód.Jestem zaskoczona, kiedy w łazience natykam się na Jacey, bo nie wiedziałam, że jest jużw pracy.Przez chwilę panuje między nami niezręczna cisza.Wiem, że to z mojego powodu.Nie byłam z nią do końca szczera, nie powiedziałam, że jai Gabe jesteśmy razem.To głupie.Muszę naprawić ten błąd, więc po umyciu rąk zwracam się doniej: Wiesz& twój brat i ja zaczęliśmy się spotykać. Wiem  odpowiada niepewnie. Naprawdę mi przykro, Maddy.Wszystko w porządku?Nie rozumiem, o co jej chodzi.Czyżby Gabe jej powiedział o dzisiejszej nocy? Tak  mówię wreszcie, odruchowo podnosząc ręce do gardła. Ze mną wszystko wporządku.To był wypadek.Zrobił to we śnie, to nie było specjalnie.Gabriel czuje się z tympaskudnie, więc nie wracajmy do tego, dobrze? I nie chcę, żeby Tony się o tym dowiedział.Jacey patrzy na mnie, jakby nic nie rozumiała. Nie chcesz, żeby Tony dowiedział się o czym? O czym ty, do diabła, mówisz, Madison?Czego Gabe nie zrobił specjalnie?Nagle jej spojrzenie zastyga na mojej szyi i domyślam się, że apaszka się ześlizgnęła.Jacey chwyta mnie za ramię. Cholera jasna! Mój brat ci to zrobił?Patrzę na nią oniemiała, w głowie mam kompletny mętlik. Skoro nie wiedziałaś, to o czym mówiłaś? Z jakiego powodu jest ci przykro?Zastyga w bezruchu i przez moment tylko patrzymy sobie w oczy.Powietrze międzynami aż trzeszczy od napięcia. Chyba doszło do nieporozumienia  mówię powoli, czując w piersi narastający strach.Z jakiego powodu jest ci przykro, Jacey? Cóż& teraz jest mi przykro z dwóch powodów  z trudem dobiera słowa. Przykro mi,że mój brat cię skrzywdził.Ja nie& On nigdy& Nic z tego nie rozumiem.Nie spuszczam z niej wzroku, moje palce zaczynają drżeć. A ten drugi powód, Jacey?  pytam.Rozumiem, że jest oszołomiona, ale chcę wiedzieć,choć równocześnie jestem przerażona tym, co mogę usłyszeć. Jaki jest drugi powód?Gapi się na mnie i mruga, jakby mruganie mogło zmienić to, co się stało.To coś złego.Coś naprawdę złego.Widzę to w jej oczach. Gabriel wyjechał  mówi wreszcie. Dziś rano.Z niedowierzaniem kręcę głową. Nie, to niemożliwe  protestuję słabo. Nie zrobiłby tego.Był ze mną całą noc.Opowiedział mi o wszystkim, co mu się zdarzyło.Nie opuściłby mnie teraz. Nie martw się.Już cię nie skrzywdzę.W głowie dzwięczą mi słowa, które wypowiedział dziś w nocy.Więc to miał na myśli.Nie skrzywdzi mnie więcej& bo odejdzie.Mam ochotę osunąć się na podłogę, pozwolić drżącym kolanom dotknąć chłodnejposadzki.Ale tego nie robię.Wracam do biura i zamykam za sobą drzwi, nie zwracając uwagi napytania Jacey i jej prośby, żeby porozmawiać. Chcę być sama  mówię jej przez drzwi, a potem opadam na krzesło i opieram głowę narękach.Jestem w totalnym szoku.Nie spodziewałam się tego.Zupełnie się nie spodziewałam.Czuję w sobie czarną, niekończoną się otchłań.Moje serce zieje pustką.Czy ja w ogólemam serce? Czy to wszystko działo się naprawdę? Czy cokolwiek z tego było prawdziwe? Możew tę pierwszą noc po wizycie w klubie po prostu wpadłam do króliczej nory.Może& może& może&Otwieram oczy i gapię się w ścianę z policzkiem przyciśniętym do chłodnego blatu.To się dzieje naprawdę.Gabriel odszedł.A ja jestem tutaj.Nagle zdaję sobie sprawę, że przez cały ten czas obawiałam się nie tego, co trzeba.Zamiast się martwić, że Gabriel jest agresywny i łatwo traci panowanie nad sobą,powinnam się była bać tylko jednego, czym mógł mnie skrzywdzić.Tylko jednego, czym mnie skrzywdził.Powinnam się była bać, że go stracę.Podnoszę głowę i ocieram łzy, które spływają mi po policzkach.Biorę komórkę iwybieram jego numer.Od razu włącza się poczta głosowa.Zwalczam pokusę rzucenia telefonem w ścianę.Zamiast tego zaczynam pisać:  Nie wolno pozwolić komuś się pokochać, a potemodejść.Wysyłam wiadomość, a kilka minut pózniej kolejną:  Pieprz się, Gabe. Słodki Boże  jęczy Mila, kiedy po raz milionowy sprawdzam telefon. Własnoręczniego zabiję! Wyjdę z tego pieprzonego łóżka, znajdę go i go zabiję.Patrzę na nią żałośnie.Czuję się kompletnie rozbita, pusta, porzucona.Gabe niezadzwonił do mnie.Nie raczył nawet odpowiedzieć na moje wiadomości.Opowiedział mi wszystko, odkrył przede mną to, co w nim najgłębsze, najbardziejmroczne.Pozwolił mi się zrozumieć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •