[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mnie za to wciągnęła nowa gra.Dziwnie była uspokajająca.Grało sięczerwonymi, czarnymi i białymi kamieniami, gładkimi i miłymi w dotyku.Każdygracz losowo ciągnął kamienie z woreczka i ustawiał je na skrzyżowaniach liniina wzorzystym kawałku tkaniny.Gra była jednocześnie prosta i skomplikowana.443Za każdym razem, gdy udało mi się wygrać, Pustka natychmiast wprowadzałamnie w kolejny stopień wtajemniczenia.W końcu gra pochłonęła mnie całko-wicie, uwalniając mój umysł od wspomnień i rozważań.Gdy wreszcie wszyscypozostali dawno już posnęli, Pustka rozstawiła kamienie na planszy i kazała mizapamiętać układ. Można tę partię wygrać jednym ruchem czarnego kamienia oznajmiła. Niełatwo znalezć rozwiązanie.Jakiś czas przyglądałem się pionom, wreszcie pokręciłem głową. Długo uczyłaś się w to grać? Byłam bystrym dzieckiem odrzekła z uśmiechem. Muszę jednakprzyznać, że ty jesteś bardziej pojętny. Sądziłem, że ta gra pochodzi z dalekich krajów. Nie.To stara gra z Księstwa Koziego. Nigdy dotąd o niej nie słyszałem. Za czasów mojego dzieciństwa była dosyć znana, lecz nie każdego jej uczo-no.Ech, nieważne.Przyjrzyj się kamieniom.Rano podasz mi rozwiązanie.Zostawiła rozłożoną planszę przy grzejniku.Przydały mi się ćwiczenia pa-mięci zadawane przez Ciernia.Ułożywszy się do snu, wciąż miałem przed oczy-ma rozstawione piony i głowiłem się nad tym, jak wygrać partię jednym ruchemczarnego.Istniało wiele możliwych posunięć, jako że czarny kamień mógł zająćmiejsce któregoś z czerwonych albo go zmusić do przesunięcia się na inne skrzy-żowanie, a każdy czerwony miał podobną władzę nad białymi.Zamknąłem oczy,lecz ciągle rozmyślałem o grze, próbując różnych ruchów czarnym kamieniem, ażw końcu zapadłem w sen.Zniłem albo o grze, albo o niczym.Uniknąłem tej nocysnów narzuconych Mocą, tyle że nie znalazłem rozwiązania.Zbudziłem się jako pierwszy.Wypełzłem z namiotu i po chwili wróciłem z ko-ciołkiem pełnym śniegu do stopienia na poranną herbatę.Na zewnątrz było zde-cydowanie cieplej niż w ciągu ostatnich dni.Rozgrzało mi to serce, choć jedno-cześnie z żalem wspomniałem, że na nizinach o tej porze roku panowała już praw-dziwa wiosna.Zanim zdążyłem zbłądzić gdzieś myślami, wróciłem do głowieniasię nad grą.Kiedy tak siedziałem przed piecykiem, Zlepun położył mi łeb na ramieniu. Już mi się znudziły twoje sny o kamieniach.Podnieś głowę i spójrz z wysoka,bracie.To polujące stado, a nie poszczególni myśliwi.Popatrz na tego.Przesuńczarnego tutaj, a czerwonemu nie każ przeganiać białego, ale postaw go tu, żebyzamknąć pułapkę.I po wszystkim.Zdumiewałem się nad cudowną prostotą rozwiązania podsuniętego przez Zle-puna aż do chwili, gdy zbudziła się Pustka.Z szerokim uśmiechem zapytała mnie,czy mam rozwiązanie.Ja, zamiast odpowiedzi, wyjąłem z woreczka czarny ka-mień i wykonałem ruchy, które mi podpowiedział wilk.Pustka zaniemówiła zezdumienia.Wreszcie podniosła na mnie wzrok pełen podziwu.444 Nikt jeszcze dotąd nie rozwiązał tej zagadki tak szybko rzekła. Miałem pomocnika przyznałem niepewnie. Właściwie to wilk zna-lazł rozwiązanie, nie ja.Pustce zaokrągliły się oczy. Stroisz sobie żarty ze starej kobiety zbeształa mnie łagodnie. Nie żartuję z ciebie odrzekłem żarliwie, gdyż nie miałem wątpliwo-ści, że czuła się zraniona. Myślałem nad tym długo, przypuszczam, że nawetśniłem o grze, a kiedy się obudziłem, Zlepun podsunął mi rozwiązanie.Przez jakiś czas milczała. Myślałam, że Zlepun jest.mądrym zwierzęciem.%7łe odbiera twoje ko-mendy, nawet kiedy ich nie wypowiadasz na głos.A ty mi mówisz, że on rozumie,na czym polega ta gra.Czy powiesz także, że rozumie każde moje słowo?Wilga, rozłożona po drugiej stronie namiotu, podparła się na łokciu, wyraz-nie zainteresowana rozmową.Zwalczyłem chęć zatajenia prawdy.Wyprostowa-łem ramiona, jakbym zdawał raport samemu królowi Szczeremu, i przemówiłemwyraznie: Jesteśmy związani Rozumieniem.Wszystko, co słyszę i rozumiem ja, sły-szy i pojmuje także on.Jeśli go coś zainteresuje, stara się zapamiętać.Nie twier-dzę, że potrafiłby przeczytać zwój lub nauczyć się pieśni, ale jeśli go coś zaintry-guje, myśli o tym, rozważa na swój sposób.Zazwyczaj podchodzi do wszystkiegojak wilk, ale czasami prawie jak człowiek. Niełatwo było ująć w słowa coś,czego sam dobrze nie pojmowałem. Jego zdaniem ta gra przypomina zacho-wanie stada polujących wilków.On nie widzi czarnych, czerwonych i białychkamieni, lecz planuje, dokąd powinien pójść, gdyby polował z tym stadem, żebyosaczenie zdobyczy było najbardziej prawdopodobne.Przypuszczam, że ja nie-kiedy patrzę na różne sprawy tak.jakby je widział on.Chyba nic w tym złego.Jest to tylko inny sposób postrzegania świata.Pustka przeniosła na śpiącego wilka wzrok naznaczony zabobonnym lękiem.Ten właśnie moment wybrał Zlepun, by machnąć ogonem, dając znać, że dosko-nale zdaje sobie sprawę, iż o nim rozmawiamy.Pustkę przeszedł dreszcz. Czy to, co jest między wami, to jak połączenie Mocą, tylko między czło-wiekiem a zwierzęciem?Pokręciłem przecząco głową, ale zaraz wzruszyłem ramionami. Rozumienie zaczyna się raczej jako wspólne odczuwanie.Dla mnie bardzosilne, zwłaszcza gdy byłem dzieckiem.Wspólne podążanie za zapachem, pogońza kurczakiem dlatego, że ucieka, dzielenie przyjemności jedzenia.Jeśli się jestrazem tak długo jak Zlepun i ja, Rozumienie przekształca się w coś innego.Wy-kracza poza odczucia.ale nie zmienia się w słowa.Jestem bardziej świadomzwierzęcia, w którym żyje mój umysł
[ Pobierz całość w formacie PDF ]