Home HomeHobb Skrytobójca 3 Wyprawa SkrytobójcyHolt Victoria Córki Anglii 14 Tajemnica jeziora œwiętego BranokaAlfred Assollant Niezwykłe choć prawdzie przygody kapitanaEstep Jennifer Akademia Mitu 03 Tajemnice Gwen FrostJarry Alfred Ubu król czyli Polacyde musset alfred spowiedŸ dziecięcia wiekuAlfred Musset SpowiedŸ dziecięcia wiekuMasterton Graham IkonSaylor Steven Rzut WenusAH JZ
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lwy.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Posłuchajcie, proszę:Lepsza nam kula, niźli takie życie! Rzekli, powstali, rozbroili zbirów! A gdy broń mieli, to w pierwszym zachwycie |f Blysnęla ku nim ziemia leź i kirów.Potem pustynia, skąd nie ma wychodu -Bój, gdzie szczęśliwsi giną, męki glodu -I znów dawne pęta.Sąd otwarty.Dla katów spisy żeru.Czy słyszycie? Padł strzał - i drugi - i trzeci - i czwarty!Bosman wydobył z kieszni kraciastą chustkę.Hałaśliwie zaczął wycierać nos, Tomek natomiast odwrócił twarz do okna, kryjąc w ten sposób łzy cisnące mu się do oczu.Smuga wpił badawczy wzrok w Krasuckiego, jakby chciał przeniknąć jego najskrytsze myśli.Po dłuższej chwili milczenia nabił fajkę tytoniem i rzekł:- Carat nieraz już stosował metodę szczucia jednych ujarzmionych narodów przeciwko drugim.Czynią to również z niemałym powodzeniem i inne państwa prowadzące zaborczą politykę.Jednak w przypadku polskich powstańców nad Bajkałem kłamstwa carskich urzędników mogły być dość szybko zdemaskowane.Przecież nieszczęśni skazańcy pragnęli jedynie odzyskać własną wolność!- Niezawodnie ma pan rację! Nawet mieszkańcy Irkucka patrzyli na ich tragedię ze szczerym współczuciem.Podczas rozprawy sądowej wyszła na jaw haniebna rola rządu carskiego, niesłusznie obwiniającego polskich więźniów o zamiar wymordowania Rosjan na Syberii - przyznał Krasucki.- Z wiersza wynika, że rozstrzelano czterech powstańców - wtrącił bosman.- A co stało się z resztą?- Z siedmiu skazanych na karę śmierci ostatecznie rozstrzelano czterech przywódców: Szramowicza, Celińskiego, Reinera i Kotkowskiego.Około czterystu zasądzono na wieczną bądź długoletnią katorgę lub nadzór policyjny.- W jaki sposób wykonano wyroki śmierci? - zapytał Tomek.- Pamiętna egzekucja odbyła się niedaleko rzeki Angara, u podnóża dzikich gór, na przedmieściu Uszakówka.Mimo że dzień był mroźny i mglisty, za rogatką Jakucką zgromadziło się wielu mieszkańców Irkucka.Brakło tylko Polaków przebywających w mieście.Władze zabroniły im pokazywania się na ulicach przez kilka dni.Gospodarzy domów uczyniono odpowiedzialnymi za swoich lokatorów.- A to dranie! - oburzył się bosman.- Znalazł się jednak ktoś, kto naruszył surowy zakaz.Polak, Bolesław Olszewski, w przebraniu syberyjskiego chłopa przekradł się na plac kaźni.On właśnie później opowiedział mi, jak się to wszystko odbyło - mówił dalej inżynier.- Czterech Polaków szło na śmierć, jak przystało bohaterom.Towarzyszył im ksiądz irkucki, Polak zesłany na Sybir, Krzysztof Szwermicki.Szramo wieź widząc, że księdzu drżą dłonie, rzekł: “Ojcze, zamiast nam dodać otuchy, aby śmiało przyjąć śmierć z rąk tych niewolników caryzmu, aby im pokazać, że za wolność Polak umie umierać, ty sam upadasz i pociechy potrzebujesz, bo drży ci ręka, którą masz nas błogosławić! Bądź dobrej myśli, polski kapłanie, módl się nie za nas, ale za przyszłość Polski! Dla nas jest obojętne, czy zginiemy na własnej ziemi za jej wolność czy nas zamordują na wygnaniu! Idea, co nam w życiu przyświecała, nie zginie.” [103]Szramowicz pożegnał się ze współtowarzyszami niedoli.Stanął przy słupie wkopanym w ziemię.Gdy włożono mu śmiertelną koszulę, rzucił czapkę w górę i umarł z okrzykiem: Jeszcze Polska nie zginęła.Czapka jego upadła w pobliżu rosyjskiego pułkownika.Ten odtrącił ją nogą.Wtedy z tłumu zebranego na placu rozległy się okrzyki: “Padlec!” Przy warkocie bębnów grzmiały salwy egzekucyjne.Krasucki zamilkł wzruszony.Smuga pierwszy ocknął się z zadumy.Wytrząsnął popiół z wygasłej fajki.Spojrzał w okno wagonu.Świt różowił się w dali.A więc cała noc minęła na koszmarnych wspomnieniach.- Już świta, zbliżamy się do Nerczyńska [104]- powiedział.Słowa Smugi wyrwały Tomka z zamyślenia.Znów spojrzał w okno.W jasnoczerwonych odblaskach poranka wokół rozpościerał się pagórkowaty krajobraz, bardzo przypominający martwą pustynię.W niektórych miejscach monotonię dzikiej krainy zakłócały erozyjne doliny poprzeczne, wąskie i głębokie o wysokich, stromych, kamienistych zboczach, bądź też ponure wąwozy porosłe skarłowaciałymi krzewami.Od czasu do czasu wśród zawiłej sieci suchych wądołów i dolin pojawiały się, okolone lasostepem sosnowym, wyspy stepów trawiasto-zielnych, tworzących mieszaninę roślin stepowych i łąkowych.Krzewiły się na nich: wiechlina, strzęplica oraz turzyca stepowa, ostnica włosowata, driakiew Fischera i targanek dauryjski.Widok wysp stepowych [105]przyprawił Tomka o zupełnie zrozumiałe podniecenie.Zbliżali się do celu wyprawy - Nerczyńska! Niepewność, nadzieja i podstępny strach na przemian wkradały się do serca młodzieńca.Narazili się na tyle trudów i niebezpieczeństw, by dotrzeć do dalekiego miejsca zesłania Zbyszka! Czy uda się im teraz uprowadzić go stamtąd? Jakby szukając odpowiedzi na dręczące go pytanie, Tomek mimo woli spojrzał na swych przyjaciół.Smuga pykał z krótkiej fajeczki i wzrokiem leniwie śledził kłęby dymu unoszące się w powietrzu, bosman natomiast opuścił głowę na piersi, drzemiąc w najlepsze.Krasucki, przypadkowy towarzysz podróży, przeglądał jakieś notatki.Tomek rozchmurzył się i odetchnął z ulgą.Ryzykowna wyprawa musi przecież osiągnąć zamierzony cel, skoro przewodzą jej tak rozważni i nieustraszeni ludzie jak Smuga, ojciec i bosman!Groźne ostrzeżenieDo stu beczek zjełczałego tranu, przerwij z łaski swojej to polowanie na karaluchy! - ofuknął bosman Tomka.- Zdrzemnąć się nie mogę, gdy co chwila te wstrętne robaki trzaskają ci pod nogami!Tomek przystanął przed przyjacielem spoczywającym na sienniku położonym wprost na podłodze i odparł nieco oburzony:- Jednemu przeszkadzają meszki, a drugiemu karaluchy.Widzę, że pan jakoś dziwnie szybko pokumał się z tą plagą syberyjskich mieszkań.Proszę, robak włazi panu na poduszkę!- A cóż mi to szkodzi? Pewno wyczuł moje dobre serce.Przecież to też stworzenie boże! - filozoficznie odparł bosman.- Brać marynarska nie może być wrażliwa na takie drobiazgi.Czasem różnie bywa na statku.Wiesz, brachu, raz płynąłem na starym pudle do Chin.Wieźliśmy same rury, ale gdybym tego nie widział na własne oczy, pomyślałbym, że płyniemy z ładunkiem karaluchów i szczurów.Bestie wpadały nawet do kotła z zupą.- Nie pracowałbym ani jednej godziny na takim statku - zawołał Tomek [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •