[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Serce ścisnęło mi się na myśl, jakie to bę-dzie pytanie.Podświadomie zawsze obawiałem się, że kiedyś je zada.Nie powinienembył puścić go na ten wiosenny festyn, pomyślałem z rozpaczą.Gdybym trzymał go przysobie, mój sekret nigdy nie wyszedłby na jaw.On jednak zapytał o coś zupełnie inne-go. Czy wiedziałeś, że Wilga jest mężatką?Wyraz mojej twarzy musiał być dla niego wystarczającą odpowiedzią.Traf ze współ-czuciem zamknął oczy. Przepraszam powiedział cicho. Powinienem był wiedzieć, że nie masz o tympojęcia i powiedzieć ci o tym w ogledniejszy sposób.Radość, jaką sprawiała mi obecność tej kobiety, jej miłe wieczorne opowieści i muzy-ka przy piecu, a także spojrzenie roześmianych ciemnych oczu nagle stała się ułudą,28zwodniczą i kradzioną przyjemnością.Okazałem się głupszy niż kiedykolwiek w moimżyciu.Zamężna.Wilga była mężatką.Sądziła, że nikt nie zechce pojąć jej za żonę, ponie-waż była bezpłodna.Mówiła, że musi zdobyć pozycję jako pieśniarka, ponieważ nigdynie będzie miała mężczyzny, który się o nią zatroszczy, ani dzieci, które zaopiekują sięnią, gdy się zestarzeje.Pewnie sama w to wierzyła, kiedy mi o tym mówiła.Moim błę-dem zaś było przekonanie, że ta sytuacja nigdy się nie zmieni.Zlepun podniósł się i wyprostował zesztywniałe kończyny.Podszedł i położył sięobok mnie, opierając łeb o moje kolano.Jesteś chory?Nie, tylko głupi.Ach, to żadna nowina.No cóż, od tego się nie umiera.Nabrałem tchu. Opowiedz mi o tym.Wiedziałem, że musi jak najszybciej mieć to za sobą.Traf westchnął, podszedł i usiadłz drugiej strony Zlepuna.Podniósł z ziemi gałązkę i zaczął przegarniać nią żar. Chyba nie chciała, żebym się o tym dowiedział.Jej mąż nie mieszka w KoziejTwierdzy.Przyjechał, żeby zrobić jej niespodziankę i spędzić z nią festyn.Nagle patyk się zapalił.Traf rzucił płonący kijek w ogień i zaczął odruchowo głaskaćZlepuna.Wyobraziłem sobie prostodusznego starego wieśniaka, który w podeszłym wiekuożenił się z pieśniarką, być może mając już dorosłe dzieci z poprzedniego małżeństwa.Na pewno ją kochał, skoro wyprawił się aż do Koziej Twierdzy, żeby zrobić jej niespo-dziankę.Wiosenny festyn to tradycyjne święto zakochanych, starych i młodych. Nazywa się Zwieży ciągnął Traf i jest spokrewniony z księciem Sumiennym.Daleki kuzyn, czy ktoś taki.Jest postawny i bardzo dobrze odziany.Miał na sobie dwarazy za szeroki płaszcz z futrzanym kołnierzem.I srebrne bransolety na obu rękach.Jestteż silny.Podczas tańca podniósł Wilgę w górę i kręcił nią w powietrzu, aż wszyscy lu-dzie odsunęli się, żeby na nich patrzeć. Traf spojrzał mi w oczy. Powinienem byłwiedzieć, że o niczym nie masz pojęcia.Ty nie oszukiwałbyś w ten sposób innego męż-czyzny. Nikogo nie oszukiwałem zdołałem wreszcie wykrztusić. A przynajmniej nierobiłem tego świadomie.Odetchnął z ulgą. Zawsze tego mnie uczyłeś. Zaczął opowiadać o tym, jak go to dotknęło. Zobaczyłem, że się całują.Nigdy nie widziałem, żeby ktoś tak się całował, opróczciebie i Wilgi.Pomyślałem, że cię zdradziła, a potem usłyszałem, jak przedstawiają gojako jej męża. Zerknął na mnie z ukosa. To naprawdę zraniło moje uczucia.Pomyślałem, że wiesz o wszystkim i wcale ci to nie przeszkadza, że przez te wszystkie29lata inaczej mnie uczyłeś, a inaczej postępowałeś.Zastanawiałem się, czy uważasz mnieza głupca, który nigdy nie odkryje prawdy, czy śmialiście się z Wilgą z mojej głupoty jakz dobrego żartu.Myślałem o tym bez końca, aż zacząłem kwestionować wszystko, czegomnie nauczyłeś. Znów zapatrzył się w ogień. Czułem się zdradzony przez ciebie.Cieszyłem się, że myśli tylko o swoich rozterkach, a nie zastanawia się, jak bardzomnie to zraniło.Lepiej niech wyrzuci to z siebie.A zatem Wilga jest mężatką.A czemu nie? Nie miała niczego do stracenia, a wiele dozyskania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]